[Z]Rękopis znaleziony w butelce

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vilandra
Elf



Dołączył: 24 Sie 2005
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 17:00, 06 Wrz 2005    Temat postu: [Z]Rękopis znaleziony w butelce

RĘKOPIS ZNALEZIONY W BUTELCE


- Zejdź mi z oczu, mała wiedźmo! – syknął jej ojciec i rzucił w nią pustą butelką po piwie.
Ledwo uniknęła ciosu. Butelka rozbiła się z brzękiem o ścianę. Vega podbiegła do drzwi i szarpnęła za klamkę. Wybiegła na klatkę schodową. Zdążyła jeszcze usłyszeć:
- I najlepiej nie wracaj!
Dziewczyna szła ulicą, ale nie płakała. Jeszcze nie. Na łzy przyjdzie czas, kiedy dojdzie na miejsce.
Ojciec znowu się upił i znowu zaczął się awanturować. Nigdy jej zbytnio nie kochał, ale po alkoholu było najgorzej. Co ona takiego zrobiła? Czy to jej wina, że urodziła się czarownicą? Przecież wcale się na ten świat nie prosiła. Matka nigdy nie stawała w obronie córki, bo za bardzo bała się męża. A zresztą była wychowana w duchu staromodnej, ale wciąż często spotykanej i jakże zgubnej idei „bądź zawsze posłuszna mężowi”. Dom był czysty, schludny i... zimny. Rodzice nie okazywali sobie uczuć, o niej już nie wspominając. „Rodzinne tradycje” – obowiązkowo msza w każdą niedzielę (na którą ojciec zawsze przychodził trzeźwy) czy wspólne posiłki – zakrawały na hipokryzję. Vega dusiła się w takim środowisku.
Koledzy ze szkoły trzymali ją na dystans. Wszyscy dookoła wiedzieli, że jej ojciec namiętnie zagląda do kieliszka i to wystarczyło, żeby ją skreślić. Tak to już jest, kiedy uczęszcza się do prywatnej szkoły dla bogatych snobów. (Główny problem polegał na tym, że ojca, choć był alkoholikiem, stać było na posłanie córki do takiej właśnie placówki.) Nie miała przyjaciół. Nie miała do kogo się zwrócić.
No i jeszcze mały sekret, skrzętnie ukrywany przed otoczeniem... Różniła się od swoich rówieśników.
Kiedy dowiedziała się, że jest inna? Dokładnie drugiego lipca sześć lat temu. Miała wtedy jedenaście lat. Podczas śniadania w okno nagle zapukała sowa. Przyniosła list. Do niej. Z Hogwartu, Szkoły Magii i Czarodziejstwa.
Vega mieszkała we Francji i nigdy nawet nie była w Anglii. Nigdy też nie słyszała o czarodziejach czy magii. Aż tu nagle okazało się, że ma zamieszkać w szkole dla czarodziejów, z dala od domu, i doskonalić swoje umiejętności.
Pamiętała, jak bardzo się wtedy ucieszyła. Miała opuścić znienawidzony dom i wkroczyć w zupełnie inny świat.
Niestety, rodzice ucieszyli się mniej. Matka pobladła i osunęła się na krzesło. Ojciec spojrzał na Vegę jak na coś wyjątkowo obrzydliwego. Potem podarł list na drobniutkie kawałeczki, które wrzucił do kominka.
„Moja córka nie pójdzie do szkoły dla szarlatanów!” - wycedził przez zaciśnięte zęby i uznał sprawę za zakończoną. Nie przyszło mu nawet do głowy, że córka mogłaby się buntować.
Ale listy przychodziły nadal. Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego tak o nią walczą. Jednak rodzice konsekwentnie niszczyli każdą wiadomość z Hogwartu.
Po roku przyjechał do nich tajemniczy, dziwacznie ubrany mężczyzna z bardzo długą siwą brodą. Rozmawiał z ojcem przez ponad godzinę. Vega nie wiedziała o czym, bo została wyrzucona z pokoju, ale czuła, że to ma związek z jej mocą.
Po wyjściu mężczyzny ojciec powiedział do niej z zadowoleniem: „No, załatwione. Już nigdy nie będą nas nękać tymi przeklętymi listami.” Dziewczyna nie miała pojęcia, co takiego rodziciel powiedział temu dziwnemu człowiekowi, ale faktycznie, listów już nie przysyłano.
Ona wcale nie miała powodów do radości. Wiedziała już, że nie ziszczą się jej marzenia o wyrwaniu się z domu. Nigdy też nie spotka ludzi takich jak ona.
Teraz była już siedemnastolatką i rozumiała znacznie więcej niż kiedyś. Nie była chcianym dzieckiem. To przez nią ojciec (jako praktykujący katolik) musiał ożenić się z jej matką. Od czasu do czasu, kiedy Vega była w wyjątkowo kiepskim nastroju, myślała ze złością, że mógł się zastanowić zanim przed ślubem poszedł do łóżka z jakąś kobietą. Przeklęty hipokryta. Chętnie pozbyłby się Vegi, ale nie za cenę uszczęśliwienia jej. Wolał trzymać ją pod swoim dachem i poniewierać nią. A od kiedy dowiedział się, że jest czarownicą, miał do tego jeszcze lepszy pretekst.
Dziewczyna skręciła w prawo i znalazła się na drodze prowadzącej do plaży. Zawsze tam uciekała przed problemami. Przyjemna morska bryza, ciepły piasek i zapach jodu; to było to, co kochała najbardziej.
Teraz usiadła na swoim stałym miejscu i objęła kolana ramionami. Na plaży było jak zwykle o tej porze roku sporo osób, w większości hałaśliwych turystów, ale nikt nie zwracał na nią uwagi.
Vega patrzyła na morze i kołysała się leciutko w przód i w tył. Teraz była bezpieczna w swoim świecie. Teraz mogła sobie popłakać. Łzy spływające po policzkach szybko osuszał wiatr. Fale miarowo wdzierały się na plażę i zaraz cofały z powrotem.
Wtedy na jej oczach woda wyrzuciła coś na brzeg. Coś zielonego i błyszczącego.
Zaintrygowana dziewczyna podeszła do przedmiotu, który okazał się butelką z zielonego szkła. W środku była… jakaś wiadomość.
Vega z pewnym trudem otworzyła karafkę i wyjęła coś, co okazało się długim zwojem pergaminu. W wielu miejscach był naddarty i przybrudzony.
Usiadła i rozwinęła pergamin. Zapisano go pięknym, kobiecym pismem. Zaczęła czytać.

Jestem tutaj już bardzo długo. Sama nie wiem dokładnie... w tym miejscu każdy straciłby rachubę. Wiem tylko, że teraz, przez kraty okienka w mojej celi, wdziera się słońce.
Wiem też, że nieliczni mają tutaj okna w celach. Tylko tacy jak ja. Chyba strażnicy wyczuwają nas i starają się choć w minimalnym stopniu ułatwić nam pobyt tutaj. Oni są po naszej stronie. Zawsze byli. Kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, przyłączą się do nas. Oczywiście karmią się nami tak samo jak wszystkimi innymi; to cel ich egzystencji. Ale jednocześnie trochę nam pomagają. Jeśli ktoś z nas straci w tym miejscu zmysły, to nie z winy strażników, tylko swojej własnej słabości. Musimy żyć. Musimy być normalni.
Tak chciałabym już być wolna. Połączyć się z Panem. Gdzie On jest? Czy żyje? Na pewno… przecież Jego nie można zabić. Jest zbyt potężny... A jednak ten przeklęty chłopak zrobił Mu coś złego. Sprawił, że Pan zniknął. Nie czułam Jego obecności, nie mogłam wyczuć Jego emocji, tak jak to było dawniej, w szczęśliwych czasach naszej potęgi...
Nic nie zapowiadało końca. Przeciwnie, coraz więcej ludzi przyłączało się do naszej armii. Z przekonania, ze strachu, z chciwości. Do tych pierwszych na pewno zaliczaliśmy się ja, mój mąż i młody Barty Crouch. I jeszcze kilka innych osób, ale nie pamiętam ich zbyt dobrze. Nie jestem w pełni odporna na działanie strażników. W mojej pamięci już teraz jest wiele luk. Boję się nawet myśleć, co będzie za kilka lat. Choćbym starała się ze wszystkich sił, nie wytrzymam zbyt długo. Kiedyś było zupełnie inaczej. Byłam jednym z wierniejszych sług Pana. Dowodziłam wieloma ludźmi. Niczym generał. Mój umysł był zupełnie sprawny i jasny. Och, jak cudownie było myśleć bez tej szarej mgły, która powoli zasnuwa mózg. Teraz też ciężko mi pisać te słowa. Każda logiczna myśl sprawia niemal fizyczny ból. Czasem wydaje mi się, że wygodniej byłoby zanurzyć się w atmosferze tego miejsca i pozwolić, aby... Nie! Nie wolno mi! Do diabła, muszę być normalna!
Na czym skończyłam? Ach, tak... Wszystko szło wspaniale. Dowiedzieliśmy się nawet, w jaki sposób można wyeliminować jedyne zagrożenie Pana. I wtedy... Potter to zrobił. Nie wiem jak, ale to zrobił.
Szukałam Go…Och, jak długo próbowałam Go znaleźć. Tylu ludzi torturowałam, zabiłam…byle tylko powiedzieli mi, gdzie On jest. Nikt nie wiedział.
Nie mogę znieść myśli, że jest sam, słaby, może cierpi, może się boi…może myśli, że Go opuściłam…? Ale ja nigdy bym tego nie zrobiła, przecież jest dla mnie całym światem. Tyle Mu zawdzięczam. Przygarnął mnie, opiekował się mną, szkolił mnie, pomógł mi odnaleźć siebie.
Dziś jestem tym, kim jestem, tylko dzięki Niemu.
Teraz siedzę w tym więzieniu i nie mogę nic dla Niego zrobić. Nie mogę nawet zapewnić Go, że wciąż Go kocham i nigdy nie przestanę. Jeśli przyjdzie mi tutaj umrzeć, to w chwili śmierci będę o Nim myślała.
Wczoraj miałam sen. Śnił mi się Pan. Powrócił do swojej dawnej potęgi. Strażnicy znów mogli nas poprzeć. Pozwolili mi uciec. I wtedy nareszcie Go spotkałam. Był taki jak dawniej; mocny, piękny…Wybaczył mi, że nie zdołałam Go odnaleźć. Więcej, wynagrodził mi czas spędzony tu. Użyczył mi swojej mocy, uczynił silniejszą…Doszło nawet do wspaniałej walki w ministerstwie. Zabiłam tego idiotę Syriusza. Pamiętam jeszcze krzyk rozpaczy Pottera, kiedy jego ukochany ojciec chrzestny wpada za zasłonkę w Departamencie Tajemnic...
Niestety, w tym momencie się obudziłam. Jak gorzko płakałam, kiedy okazało się, że to był tylko sen… Ale wierzę, że kiedyś się spełni. Tak po prostu musi być.
Pan odzyska siły. Wróci do nas... do mnie. I już nigdy więcej się nie rozdzielimy.
Świat nareszcie zostanie oczyszczony ze szlam, mugoli i ich przyjaciół takich jak Dumbledore. Zostaną tylko prawdziwi czarodzieje godni tego miana. Całą resztę zabijemy.
Co to będzie za rozkosz znowu móc oglądać ich ból i strach. Już prawie zapomniałam, jak dobrze jest słuchać ich krzyków.
Ach, to mi przypomina o mojej różdżce. Jesion, dziesięć cali, włos z ogona jednorożca. Była moją przyjaciółką, jedną z niewielu. Wiernie towarzyszyła mi podczas każdej misji. Przełamali ją ci kretyni z ministerstwa. Wiem, że nigdy już nie będę miała różdżki tak dobrze do mnie dopasowanej... szkoda. Ale to nie jest najważniejsze. W końcu każdą różdżką można rzucać Cruciatus i Avadę kedavrę. Od Pana dostanę nową.
Właśnie… mój Pan… Znowu do Niego wracają moje myśli.
Ja, mój mąż i Barty Crouch jesteśmy Jego najwierniejszymi sługami. I wszyscy siedzimy zamknięci. Panie, odnajdź nas, wróć do nas… Czekamy tutaj… przynajmniej ja. Nie wiem właściwie, co się dzieje z nimi, ale wierzę, że żyją, i mają się tak dobrze jak ja. Myśli o Tobie, Panie, dodają im sił. Wspomnienia…
Kiedyś było tak pięknie… i skończyło się… To przez Pettigrew! Tak! Ten nędzny szczur zdradził naszego Pana. Wysłał Go do domu tego chłopaka… a tam… Pan napotkał taką przeszkodę.
Nigdy nie ufałam Pettigrew. Był z nami ze strachu, a nie z miłości do Pana. Och, gdyby tylko żył… po wyjściu stąd dorwałabym go. Niestety, zabił go mój głupi kuzynek. Z zemsty za przyjaciół. Cóż, niech i tak będzie… Pettigrew nie żyje i z tego się cieszę.
Tydzień temu przynieśli mi list od siostry. Jestem chyba jedynym człowiekiem tutaj, który otrzymuje korespondencję…
Narcyza pisze, że Potter zaczął naukę w Hogwarcie. I już pierwszego roku udaremnił powrót mojego Pana. Znowu! Co takiego jest w tym chłopaku, że wygrywa z samym Lordem Voldemortem? Potter… przysięgam ci, że jeśli Pan nie zrobi tego wcześniej sam, to ja cię zabiję... Zemszczę się za Niego i siebie, i Rudolfa. Za nas wszystkich.
Powoli kończy mi się pergamin. Nie dostanę już więcej i dlatego muszę przestać pisać. Wyrzucę ten kawałek w butelce przez okno. Azkaban mieści się nad brzegiem morza, więc woda zabierze go ze sobą.
Po co to napisałam? Przecież najpewniej i tak nikt tego nigdy nie znajdzie.
Sama nie wiem. Chyba mam nadzieję, że jakimś cudem trafi do mojego Pana. I Pan dowie się, że ja wciąż czekam…I że nie żałuję nawet jednej sekundy z czasu, który spędziłam u Jego boku…
Nazywam się Bellatrix Lestrange. Jestem śmierciożerczynią. A ten kawałek pergaminu to mój testament, moja spowiedź i chyba kawałek mojej duszy.


Vega skończyła czytać. Była oszołomiona. Co to właściwie jest? Niewiele zrozumiała. To był list kobiety zamkniętej w jakimś więzieniu. Ale chyba nie takim zwykłym więzieniu... Zaraz… jedno nazwisko skądś już znała… Dumbledore! Na tym liście z Hogwartu też było jego nazwisko! To on przyjechał do niej przed laty!
To znaczyło, że list napisała czarownica. Bellatrix miała moc. Tak jak ona. Były takie same.
Dziewczynie znów popłynęły po twarzy łzy. Polubiła tę kobietę. Była taka nieszczęśliwa, pozbawiona wolności. Tak jak ona. Pokrewne dusze…
Bella (Vega z tkliwością zaczęła tak ją nazywać) tęskniła do swojego pana… Kim on mógł być? Pewnie czarodziejem. I to najwyraźniej bardzo potężnym. Jednak ktoś go pokonał… jakiś Potter.
Lord Voldemort musiał być wspaniały. Bella pisze, że był dobry i mądry; przygarnął ją i pomógł jej. Chciał oczyścić świat ze szlam i mugoli…Vega nie miała pojęcia, kim oni są, ale to musieli być źli ludzie. A Lord Voldemort i jego pomocnicy mieli za zadanie ich pokonać.
Ten cały Dumbledore współpracuje z mugolami i szlamami. To znaczy, że też jest zły. Jak to dobrze, że Vega w końcu nie trafiła do Hogwartu. Przecież Dumbledore jest tam dyrektorem. Kto wie, co mógłby jej tam zrobić...
To musiał być cud, że morze wyrzuciło rękopis właśnie tutaj i właśnie teraz. W każdym razie na pewno nie był to przypadek.
Ona została wybrana…
Skoro Hogwart jest w Anglii, to więzienie pewnie też. I ona, Vega, odnajdzie je. Odnajdzie też Bellatrix. Uwolni ją jakoś i razem znajdą Lorda Voldemorta. Jak? To na razie nieważne.
Teraz musi poczekać. Kiedy zrobi się ciemno, wróci do domu. Ojciec pewnie śpi jak kamień, zamroczony alkoholem. Trzyma pieniądze w swojej szafce nocnej. Całe szczęście, że nie uznaje takich „nowomodnych” wynalazków jak karty kredytowe, bo wtedy mógłby ją wyśledzić. A gotówka jest anonimowa.
Tych pieniędzy wystarczy na podróż do Anglii i na pewien czas zapewni jej nocleg. Potem się pomyśli.
Vega uśmiechnęła się szeroko. Czuła, że ją odnajdzie. Bellatrix i całą swoja prawdziwą rodzinę. Lord Voldemort na pewno ją przygarnie. I pomoże jej odnaleźć siebie. Wtedy wróci tutaj do Francji, do rodzinnego domu. Porozmawia sobie z rodzicami. Ciekawe, czy ojciec wciąż będzie taki odważny, kiedy będzie miał różdżkę przystawioną do gardła...
Czuła, że zawsze pasowała właśnie do nich; do śmierciożerców. Nawet nie wiedziała do końca, czym oni się zajmują, ale czuła, że to coś dla niej.
Aż zadrżała z radości. Czekaj na mnie, Bella.

***

Siedząc nad brzegiem morza nie zwracała uwagi na otoczenie; myślami była już z Bellatrix. Nie zauważyła więc dwóch kobiet przechodzących obok. Za to one zauważyły ją.
- Spójrz – powiedziała jedna. – To chyba jakaś wariatka. Patrz jak się uśmiecha.
Druga skinęła głową.
- Upiornie… - Nagle zrobiło jej się zimno. – Chodźmy stąd. Zaczynam się bać tej dziewczyny.


KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Wto 21:44, 06 Wrz 2005    Temat postu:

Orginalny pomysł. Vega popleczniczką Voldzia i Belli? Tylko, że ona jest przecież 'szlamą'...
Ale po za tym... byłoby to ciekawe, gdybyś rozwinęła dalej, bo jako jednopartówka niewiele wnosi. Nie ma takiej wymowy.

Wykonanie jednak średnio mi się podoba. Nie wiem, dlaczego, bo niby do niczego się przyczepić nie można, ale zabrakło 'tego czegoś'.
I stwierdziłabym, że testament pozostawia trochę do życzenia. Jakiś list, ale nic ponadto. Drakuje takiego prawdziwie dramatycznego echa.

Ale nie było źle, ogółem.
Pozdrawiam,
Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Śro 14:45, 07 Wrz 2005    Temat postu:

nie można się przyczepić, co do tego sie zgadzam :P...

eh, a bo to mało szlam i pół-szlam w Armii Voldzia? sam Voldemort i... i ktoś, kto występuje w szóstej części (uroczy człowiek z matką naziwskiem Prince, on jest pół-mugolem, nie?) jest mugolakiem. mogliby to jakoś zaakceptować :P...

ten ff pokazuje, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. podoba mi się, jest... życiowy. widac to wokół nas, chociażby po.. bo ja wiem? chociażby po przekonaniach politycznych, wyniesionych z domu rodzinnego...

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin