Yami no Matsuei

Amanda

Yami no Matsuei

Zabawna historia o pracownikach pewnej organizacji, zajmującej się kontrolą listy...umarłych. JuOhCho, bo tak się nazywa, ma za zadanie odnotowywanie zgonów na świecie i sprawdzanie, czy delikwenci zeszli we właściwym czasie- jeśli ich dusze nie trafiaja do Meifu- Krainy Umarłych, wysyła Bogów Śmierci, Shinigamich, by naprawili sytuację. Nie są oni jednak niezwykłymi stworzeniami, tylko zmarłymi śmiertelnikami, acz obdarzonymi niezwykłym poczuciem humoru.
Głównym bohaterm jest Tsuzuki Asato, roztargniony łasuch, uchodzący w JuOhCho za lenia i lesera. Razem ze swoim szesnastoletnim partnerem, o wiele bardziej dojrzałym i poważnym Hisoką, prowadzi spektakularne spory, a w przerwach miedzy nimi wspólnie stawiają czoła straszliwym siłom ciemności...

To skrót ogólny z czym mamy do czynienia. Wpadłam na to niedawno. Na necie można zobaczyć całe anime. Lekkie i przyjemnie yaoi jak dla mnie. Światek też niczego sobie. Niby takie błahe nic ale jednak czymś mnie ujęło, że przełamałam niechęć do filmów z angielskimi napisami i zobaczyłam. Jest do tego masę fanowskich teledysków, niektóre są ładnie skomponowane inne mają bardzo przyjemną muzykę. Na głównych bohaterach można oko zawiesić, nie jest to jakaś bardzo szpecąca wizja. Czasem śmieszy a czasem trochę mniej. Moim zdaniem jeśli ktoś lubi yaoi owszem miły filmik.

Pozdrawiam
Am

Karmelia

Miałam z Yamisiem przyjemność ze strony mangowej (tłumaczyłam dwa tomy parę lat temu). Amando, wierz mi, że "zabawne, lekkie i przyjemne" to ostatnie słowa, jakimi powinno się określać tę historię ;) Wiem, na początku jest bardzo miło, Tsuzuki wcina, Hisoka się wścieka - ale to minie ;] <powiało grozą>. Nie na darmo to anime ma "yami" w tytle :D (jap. yami - mrok)

Amanda

Podkreślam, że powiedziałam lekkie i przyjemne yaoi, chodziło mi raczej nie o lekkość fabuły bo tu przyznam ci rację najlżejsza to ona na pewno nie jest a raczej o lekkość związku, żadnych ostrych scen seksu, w zasadzie to ich tam brak, mimo iż leje się krew uchodzi to w granicach mojego dobrego smaku.
A fabuła w późniejszym czasie masz rację daje do wiwatu. Nie liczą, że nie zawsze nadążałam za napisami to potrzymało w niektórych momentach, szczególnie kiedy urywało się w środku jakiegoś wydarzenia ;)
Podobało mi się tutaj to, że twórcy nie oparli całego anime na samym uczuciu ale ono przeplatało się z całą fabuło i dzięki temu nie było aż tak mdłe. Samym plusem fabuły bez wątpienia był pomysł i to, że owy mrok był i dodawał smaku całej historii jak dobra i ostra przyprawa.

Pozdrawiam
Am