X - "Zwierciadełko"

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Arena krwią spływająca...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nundu
Gejsza



Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: granica między szaleństwem a...

PostWysłany: Wto 22:44, 28 Lis 2006    Temat postu: X - "Zwierciadełko"

Bez zbędnych formalności i przydługich wstępów:

AtA vs. kibo_no_hikari

Temat: "Zwierciadełko"
Tematyka: dowolna, niekoniecznie związane z HP
Długość: coś około 2-4 stron w Wordzie, czcionką 10 Bookman old style
Forma: opowiadanie
Warunki dodatkowe: musi wystąpic lustereczko
Beta: kibo - brak; Ata - brak .

Termin walki: 28 listopad

GONG!


---___---____---___---___---___---

Podsumowanie

Tekst I - 28,4
Tekst II - 21,6


Oficjalnie ogłaszam, iż zwyciężczynią została
AtA. <fanfary>

Gratulacje i laury na głowę zwyciężczyni.

Nuna


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nundu dnia Wto 16:11, 09 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Śro 15:11, 29 Lis 2006    Temat postu:

tekst pierwszy


W warunkach jest, że opowiadanie nie musi byż zwiazane z HP... Cóż, nie musi nie oznacza nie moża. Miłego czytania.

Lustrzane odbicie

Zimno. Czuć przede wszystkim to przejmujące do szpiku kości zimno.
- Wróci... Nagroda... Ponad innymi...
Wychudzona kobieta leżąca na posadzce nie jest już zdolna do wypowiadania sensownych zdań, mamrocze jedynie przez sen. Z jej ust wydobywają się świszczące, ciche słowa.
Wokół słychać wiele innych świszczących szeptów. Dźwięk wciąganego powietrza... Teraz to tego nienawidzi najbardziej.
Odgłosu wydzierania dobrych wspomnień.
Pozostawiania tylko złych.

~*~*~

- Lustereczko, powiedz przecie, któż jest najpiękniejszy w świecie?
Mała, czarnowłosa dziewczynka przegląda się z uśmiechem w wielkim, zdobionym lustrze. Mimo swoich zaledwie ośmiu lat jest świadoma swego uroku i umie go wykorzystać, oj, umie. Już nie może się doczekać wyjazdu do Hogwartu, gdzie, jak sobie planuje, dzięki swojej urodziwej buźce i słodkiemu głosikowi wkręci się w towarzystwo starszych chłopców i, oczywiście, zacznie im przewodzić. A wtedy już spokojnie, będzie mieć tam łatwo i przyjemnie.
- Bellatriks! Znowu czytałaś te mugolskie brednie?!
Drusilla Black*, słysząc słowa wypowiedziane przez swą najmłodszą latorośl, wparowuje do jej pokoju z różdżką w pogotowiu, po drodze już rzucając Zaklęcie Karcące.
- Ile... razy... mówiliśmy... żebyś... nie... zadawała... się... z tymi... śmieciami? – Każde słowo wypowiadane jest oddzielnie, każde podkreślone gwałtownym machnięciem dłonią i nową falą bólu, przeszywającą kruche ciałko ośmioletniej dziewczynki.
Nigdy więcej nie odważy się już zajrzeć do bajki ofiarowanej jej przez rówieśniczkę z mugolskiego podwórka.


~*~*~

- Śśśśśśś...
Zmarznięta kobieta skuliła się w przestrachu.

~*~*~

- Bellatriks, kochanie, może zaprezentujesz państwo Malfoy, jak ładnie grasz na fortepianie?
Schludnie ubrana nastolatka o ciężkich powiekach skrywających ciemne jak noc oczy podchodzi powoli do instrumentu. Jej sylwetka jest wyprostowana, na twarzy nie ma śladu plebejskiego uśmiechu typu
cześć-chcę-się-spoufalić, którego tak nienawidzi ojciec. Matka dobrze ją wychowała.
Siada do fortepianu. Kładzie palce na klawiszach. Jej wzrok pada nagle na drzewo genealogiczne rodziny.
Coś w nią wstępuje.
Kiedy później próbuje sobie przypomnieć, nie pamięta, jaki utwór zagrała, dlaczego to zrobiła, ile czasu zajęła matce zareagowanie. Pamięta tylko szaleńczy wrzask i matkę w szale, wszystkie najgorsze cechy jej charakteru widoczne jak na dłoni, łącznie z odziedziczonym po przodkach obłędem.
Zerka w lusterko, dotyka ostrożnie rany na policzku.
To nic, trzeba tylko poczekać aż się zabliźni i szybkim zaklęciem usunąć skazę, a Bellatriks umie przecież czekać. Do czasu, gdy będzie musiała powrócić do szkoły nie będzie nawet śladu.
Jej plany dotyczące Hogwartu sprzed dobrych dziewięciu lat spełzły na niczym. Owszem, jest dość popularna, ale ani nie pomaga to jej w nauce, ani nie bawi. Większość ludzi to albo ohydne szlamy i mugolaki, albo nudni kujoni, albo jej paczka, którą jednak zna już od dobrych parunastu lat... Wszystkie czystokrwiste rodziny w końcu się znają.


~*~*~

Łopot płaszczy, szelest peleryn. To też znienawidzony dźwięk; jeśli słyszysz coś takiego, możesz być pewnym, że obok twojej celi przejdzie zaraz okropny stwór...
Bellatriks nie może ich zrozumieć. Przecież, tak samo jak ona, służyli Czarnemu Panu, dostarczał im najwspanialszych ofiar, mieli u niego sto razy lepiej niż teraz, na postronku Ministerstwa! Dlaczego nie próbują go odszukać? Dlaczego?
W zamyśleniu targa włosy. Nie słyszy tego strasznego świstu.
Oddycha lodowatym powietrzem.

~*~*~

- Oczy są zwierciadłem duszy, Bello! Podkreśl je, nie możesz ich tak zaniedbywać! Musisz ładnie wyglądać dla Rudolfusa! – Piękna kobieta z rodzaju „zimnych blondynek” o lodowatych oczach i platynowych włosach nakładała właśnie na twarz swej młodszej siostry Urok Urokliwości. Uwydatniła jej odrobinę oczy, wyszczupliła i tak dość szczupłe policzki, umalowała wargi na karminowo. Wyglądała dorosło i odrobinę mrocznie, jak przystało na Blackównę.
- Jesteś śliczna. – Komplement może i niezbyt pasował do Belli, niemniej jednak trzeba przyznać, prezentowała się naprawdę dobrze.
- Narcyzo! – Z dołu dobiegł je świdrujący w uszach krzyk matki.
- Już idę, matko! – Dziewczyna wybiegła z pokoju.
Bella została sama. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze... Może faktycznie siostra odrobinę przesadziła z tą „śliczną”, ale przecież Bella nie zaliczała się do maszkaronów! Oczy były większe niż zwykle, usta kusiły swoją czerwienią, zdając się nakłaniać, by je pocałować.
Zerknęła na wiszący obok toaletki obraz Narcyzy. Jasne, niemal białe, długie włosy, delikatne rysy, błękitne oczy. Przykuwała wzrok, dużo bardziej niż Bella. Gdziekolwiek pojawiały się we dwie, Bella przestawała istnieć, liczyła się tylko Narcyza – ta piękniejsza, dojrzalsza, bardziej elokwentna.
Spojrzenie w lustro, zerknięcie na obraz. Narcyza uśmiechała się na nim niemalże słodko, choć z charakterystycznym dla siebie chłodem. Lustro, obraz. Lustro, obraz. Lustro...
Jeden ruch różdżką i lustro rozbiło się w drzazgi, odpryski szkła wbiły się Belli w policzek. Kolejny – odpryski opadły na ziemie, na czarny dywan spadło parę karminowych kropel krwi.
Bella wybuchła opętańczym śmiechem.


~*~*~

Chłód gołych ścian. Chłód nocy. Jest wiele rodzajów zimna.
Najgorsze jest zimno w duszy.
I zimno dementorów.

~*~*~

- Crucio! – Błękitny promień zaklęcia. Czerwony błysk tęczówek jej pana. Przeglądała się w tych oczach jak w zwierciadle. Widziała siebie, osnutą rubinową mgiełką bólu.
- Panie, panie, nie... – skomlała, choć tak bardzo chciałaby wytrzymać bez jęku. – Panie, ja będę twoją najwierniejszą, najzagorzalszą, nie rób tego, nie musisz mnie wypróbowywać, nie...
Piękna, blada twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Czarny Pan jeszcze zwiększył moc zaklęcia.
Umierała. Była tego pewna. Nikt nie może przeżyć tak wielkiego bólu. Jej kości rozsypywały się na tysiące kawałków, skóra roztapiała się, serce stanęło. I nagle...
Wszystko się skończyło. Voldemort cofnął zaklęcie.
- Wróć do szeregu, Lestrange – wyszeptał. – Witaj wśród Śmierciożerców.
Mimo wielkiego bólu, który, choć w mniejszym stopniu, wciąż jeszcze panował nad jej ciałem, cieszyła się. O, tak, była zadowolona jak cholera. Uśmiechnęła się służalczo i podpełzła do Czarnego Pana, po czym ucałowała skraj jego szaty.
Czekać miało ją jeszcze wiele zabójczych Cruciatusów.


~*~*~

Szelest peleryn. Świst oddechów. Ale czuje coś nowego... Jakby... ocieplenie?
Tupot kroków. Zaraz... Dementorzy nie tupią!
Dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Egzekucja? Nie... Tutaj nie ma egzekucji, nie są potrzebne, więźniowie sami umierają...
Drzwi do jej celi otwierają się. Do środka wchodzi blondwłosy mężczyzna w czarnej pelerynie.
- Lucjuszu... – Jej szept jest tak cichy, że prawie niedosłyszalny.
- Witaj, Bellatriks. Skończyło się. Czarny Pan powrócił. Wychodzisz na wolność.
W podkrążonych oczach Belli błyszczy triumf. Powrócił. Teraz wynagrodzi ją i ukarze takich dupków, jak Lucjusz. Storturuje i stłamsi ich do tego stopnia, że nie będą chcieli spojrzeć w lustro.
A wtedy ona będzie triumfować.
Wyniesiona ponad innych.
Najzagorzalsza.
Najwierniejsza.
Podobna do swego Pana jak jego lustrzane odbicie.




*Na podstawie [link widoczny dla zalogowanych].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kibo_no_hikari
Kappa



Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tokyo

PostWysłany: Śro 19:28, 29 Lis 2006    Temat postu:

tekst drugi




"Zwierciadełko"

Obszerna, otwarta przestrzeń... zmierzch... Słońce sączące się plamami bladej żółci przez pęknięcia w wielkiej półkuli, smugi światła gwiazd ściekające po nocnym niebie... Lekki szmer odległych fal towarzyszył szumowi wiatru, a ostre krzyki unoszących się nad wodą ptaków rozbrzmiewały urywaną melodią. Te odległe, ciemne kształty – czy były to kruki, jastrzębie czy mewy? A może nie były to wcale ptaki?
Mglista noc... Niebo zaciągnięte chmurami gęstymi jak błoto... nawet księżyca nie widać. Jedyne światło dają od czasu do czasu niewyraźne przebłyski piorunów stłumionych przez chmury, zbyt daleko, by słychać było porządny grzmot.
Na skałach, na urwistym skraju morza stoi młoda dziewczyna, ubrana jest w tradycyjne kimono w delikatnym niebieskim kolorze z kwiatowym wzorem. Przygląda się falom rozbijającym się o brzeg i burzy powoli zbliżającej się do niej... Wiatr powoli rozwiewa jej długie brązowe włosy... Jedna ze zbliżających się błyskawic rozświetla jej piękną twarz... Ostre rysy i diaboliczny, prawie okrutny uśmiech... a także oczy, najbardziej widoczne... żółte o pionowych źrenicach... dar od demonów...

- Już niedługo – pomyślała, po czym odwróciła się w stronę małej wioski, w której mieszkała.

Domyślała się, że jest już bardzo późno, więc mieszkańcom wioski nie spodoba się to, że wraca o tej porze, zwłaszcza podczas zbliżającej się szybko burzy. Ale nie obchodziło jej to. Wiedziała, że nie zostanie długo w wiosce. Czas jej zemsty zbliżał się i wyczekiwała go z utęsknieniem. Nie mogą zatrzymać jej ze sobą. Nie należy przecież do ich świata. „Oni” obiecali jej, że pomogą odszukać tych, którzy ją tak bardzo wtedy skrzywdzili. Którzy zostawili ją jako niemowlaka w lesie. Ukaże ich za wyrządzone jej zło... „Oni” znaleźli ją wtedy i wychowali jak jedną ze swoich... jak demona... Nauczyli ją wszystkiego, czego potrzebowała... czego chciała... Dali jej także nowe oczy, które miały zwiastować jej rychłe przebudzenie... przebudzenie, które zniszczy wszystko... cały świat... Otrzymała także imię, bardzo mylące imię... Yoko... Dziecko Słońca...lecz jej żywiołem była noc... Tylko wtedy czuła się bezpiecznie... Wtedy jej moc przybierała na sile... Z każdym mijającym dniem stawała się coraz potężniejsza... Niedługo nikt nie będzie w stanie jej zatrzymać ani pokonać... Nikt jej więcej nie skrzywdzi...
Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się w wiosce. Podbiegła do niej stara kobieta i zaczęła ją ciągnąć za rękę w kierunku swojego domu.

- Dziecko! Nie powinnaś być o tej porze poza domem! Zbliża się burza! – powiedziała kobieta.
- Taak... Wiem o tym... Ale musiałam... Nic mi się przecież złego nie stało – odrzekła z lekką ironią.
- Przygarnęłam cię, dałam ci jedzenie i dach nad głową, a ty mi się tak odwdzięczasz?! – krzyknęła.
- Już niedługo zniknę z waszego życia, zobaczycie... wszyscy zobaczą... – głos Yoko był lodowaty, a oczy świeciły wewnętrznym blaskiem.

Staruszka zawsze czuła chłód, gdy spoglądała w te przerażające oczy, oczy urodzonego mordercy... Spojrzała na Yoko. Zauważyła, że szerokie, złote oczy Yoko przyglądały się jej z nieukrywaną nienawiścią, a ich czarne, pionowe źrenice były niemal okrągłe w mrocznym pomieszczeniu. Zawsze bała się tej dziewczyny, od kiedy przywędrowała w dziwnych okolicznościach do ich wioski trzy lata wcześniej. Brudna i w podartych ciuchach, nie mówiąca żadnym znanym im językiem, zachowująca się jak zwierze... Wyglądała jak straszliwa wiedźma o okrutnej ale jakże pięknej twarzy umazanej krwią, wyszczerzonych zębach i lekko rozdwojonym języku. Zimny pot spływał im po plecach, gdy spoglądali w lodowaty ogień oczu dziewczyny. Nie wiedzieli kim jest, ani skąd jest. Jedynym czego udało im się dowiedzieć było to, że panicznie bała się ludzi, a dokładniej mówiąc ich dotyku. Wydawać by się mogło, że nigdy w życiu nie widziała żadnego człowieka. Co jeszcze bardzie zadziwiające, japońskiego nauczyła się w miesiąc, przysłuchując się rozmowom wieśniaków. Mówiła nim później jak rodowita Japonka. Potrafiła doskonale polować, ale nie jadała mięsa, wolała warzywa oraz ryż. Nigdy nie widziano jej jedzącej jakiekolwiek mięso, nie chciała także jeść jaj i serów, ryb, a także pić mleka. Mówiła, że składa w ten sposób hołd zwierzętom. Wszyscy zapamiętali jej pierwsze zdanie w nowo co poznanym języku: „ Wasz los jest w moich rękach... Możecie się zjednoczyć lub ulec... ”. Nikt na początku nie brał jej słów na poważnie, do pewnego czasu...

Zdarzyło się to latem ostatniego roku. Tego dnia miał się odbyć uroczysty festyn. Wszyscy się już szykowali do zabawy, gdy spostrzeżono, że brakuje jednej z małych córek pewnego wieśniaka. Wszyscy myśleli, że wyszła się pobawić na dworze. Gdy nie wróciła po godzinie rodzice zaczęli się martwić. Postanowili jej poszukać. Byli tak pochłonięci próbą odnalezienia córeczki, że nie zwrócili uwagi, że brakuje jeszcze kogoś. Yoko. Wszyscy szukali bez wytchnienia do zmierzchu. Myśleli, że ich dziecko porwały jakieś złośliwe demony, gdy nagle od strony morza dobiegł ich dziecięcy śmiech. Pobiegli więc sprawdzić co się tam dzieje i znaleźli dziewczynkę stojącą na skraju urwiska z Yoko. Stały zapatrzone w morze i rozmawiały co chwilę wybuchając śmiechem. I właśnie wtedy wieśniacy uwierzyli w jej słowa. Życie dziecka było w jej rękach, a ona jednak je oszczędziła. Po tym zdarzeniu zaczęli wierzyć w każde jej słowo.

Któregoś dnia przyszła do staruszki u której mieszkała i oznajmiła jej ze stoickim spokojem, że wieczorem wyrusza w drogę poprzez las, gdyż nadszedł czas zemsty. Spakowała swój skromny dobytek do węzełka, wzięła trochę monet, jedzenia i zwierciadełko wielkości dwóch złączonych dłoni.

- Yoko – powiedziała staruszka – dlaczego chcesz wyruszyć wieczorem? Nie możesz wyruszyć rano? Przecież wiesz, że nocą las jest przerażający i pełen niebezpieczeństw. Jeszcze staniesz się ofiarą jakiegoś dzikiego zwierza!
- Nie... Nie mogę rano... Zresztą... To ja jestem łowcą... i noc jest moją porą... – odrzekła i wyszła.

Nikt nie próbował jej zatrzymywać. Ruszyła w stronę lasu. Na odchodnym rzuciła im jeszcze jedno zdanie: „ Niech strzeże się ten, który przechodzi pod aureolą wiecznej nocy ”. Gdy spojrzeli po raz ostatni w jej oczy dostrzegli, że było coś przejmującego chłodem w ich blasku, jakaś zimnokrwista bezlitosność, która pogłębiała jeszcze wrażenie zimna.
Promienie zachodzącego słońca padały na las i dawały złudne wrażenie, że płonie tysiącami ogni. Ciemność zbliżała się wielkimi nieuchronnymi krokami. Yoko szła wąską ścieżką między drzewami i uśmiechając się diabelnie podśpiewywała sobie. Nie zwracała uwagi na otoczenie, szła po prostu przed siebie, nuciła i śpiewała piosenki, które po prostu wpadły jej nagle do głowy. Nie wiedziała, że jedna z bohaterek piosenek jest bardzo do niej podobna. Że ich życie jest do siebie bardzo podobne ale jednak inne.

Światło dnia nareszcie sięgnęło kresu
Podczas gdy zmierzch szturmuje niebo
Daleko stąd w ciemno lśniącym świetle księżyca
Chorujące dusze łkają w bólu

Szepczące głosy, wołające krzyki
Czekają by Lucyfer pobłogosławił ich grzechy
Upadłe anioły o czarnych sercach
Owładnięte poszukiwaniem kompletnej ciemności

Usłysz łkania z Żałobnego Pałacu
Poczuj mrok duchów pozbawionych spoczynku
Usłysz krzyki z Żałobnego Pałacu
Poczuj zgubę nawiedzonych śpiewów

Po wieki żyć będą w nieszczęściu
Po wieki żyć będą w żałości
Porzucone w próżni nicości
Łańcuch gniewu, kajdany rozpaczy

W tym ogrodzie zdeprawowanych istnień
Tym nieświętym miejscu tych, którym nie można pomóc
Lucyfer pobłogosławił stworzenia
Przyoblekł je w noc bez końca

Szepczące głosy, wołające krzyki
Czekają by Lucyfer pobłogosławił ich grzechy
Upadłe anioły o czarnych sercach
Owładnięte poszukiwaniem kompletnej ciemności *

Nagle spod nóg umknęło jej robiąc przy tym sporo hałasu jakieś małe zwierzątko. Nie zdążyła zobaczyć co to było i wcale zresztą jej to nie obchodziło. Zaczęła śpiewać kolejną piosenkę.

Stoi samotna patrząc w puste okno...
Noc przynosi złe wspomnienia...
Zamknięta w czterech ścianach...
Szuka wyzwolenia...
Zabrakło łez... blask w oczach zgasł...
Zamknięta w swym umyśle...
Prowadzi własne życie...
Nieświadoma co się wokół niej dzieje...
Nikomu nie znana... nikomu nie zrozumiana...
Zamyka oczy... zapada w sen...
z którego nie dane jej się już budzić...
Rzeka krwi uniosła ja w nowy świat...
Tam Ona się śmieje... radosna jak nigdy!
Tu wszyscy płaczą i patrząc w niebo pytają:
„Czemu Ona odeszła?...
I czy kiedyś wróci?”...
Ona umiera... inna się rodzi... *

Zatrzymała się i rozejrzała uważnie. Znajdowała się w umówionym wcześniej miejscu. Usiadła wygodnie pod rozłożystym bukiem. Stwierdziła, że ma jeszcze trochę czasu do północy. Może się nawet zdąży trochę przespać. Nie zauważyła nawet kiedy usnęła. Miała bardzo dziwny sen.

Była w sercu lasu. Księżyc świecił w pełni. Drzewa wyglądały ponuro i mrocznie. W pewnej chwili usłyszała jakiś odległy głos. Na początku nie mogła odróżnić słów, które ktoś do niej kierował. Stopniowo zaczęła wychwytywać wyrazy, później całe zdania. „ Zapłacą... Uwierz... mnie... do wieczności... ” głos stawał się coraz głośniejszy i wyraźniejszy. „ Zapłacą, Yoko... Sprawię, że zapłacą... Uwierz we mnie, albowiem znam drogę do wieczności... Użyj zwierciadełka, a zapłacą...”.

Nagle zbudziła się słysząc lekki szmer łamiącej się gałązki. Spojrzała w niebo ledwo co zasnute chmurkami.

- Księżyc jest w pełni – pomyślała.

Odwróciła głowę i zobaczyła „Ich” – demony, które się nią wtedy zaopiekowały, które uważały ja za jedną ze swoich. Wydawały się zjawami z mgły, zwidami, które pojawiały się na czas uderzenia serca i znowu znikały. Były z nimi także dwa nie znane jej demony.

- Nadszedł już Czas, Dziecko Słońca – powiedział najstarszy z jej byłych opiekunów – Czas byś poznała swoich rodziców – wskazał przy tym na nieznane jej demony – Oto oni: Demon Fałszywej Nadziei oraz Astaroth, zwany także Księciem Otchłani... Jesteś ich córką...
- Nie... – szepnęła Yoko – to nie może być prawda... Moimi rodzicami są ludzie...
- To jest prawda Yoko. Jesteś naszą córką – rzekł Astaroth.
- Nienawidzę was! – krzyknęła – Nienawidzę was wszystkich!

„ Zapłacą... Sprawię, że zapłacą...”

- Zostawiliście mnie! Nic was nie obchodziłam przez te 16 lat!
- Uspokój się córeczko. Nigdy nie pozwól, aby nienawiść tobą zawładnęła.

„ Użyj zwierciadełka...”

Kiedy to nadeszło, zostało już. Być może było już wcześniej, powstrzymywane tylko wiecznym zaprzeczeniem. Być może nadeszło stopniowo. Wiedziała tylko, że to istnieje, niemożliwe do stłumienia od chwili, gdy zdała sobie z tego sprawę. Wiedziała już co ma zrobić. Sięgnęła niepostrzeżenie do tobołka i wyciągnęła małe lustereczko. Spojrzała najpierw na nie, potem na demony. Nienawiść wzięła górę nad innymi uczuciami.

- Już nigdy nie wyrządzicie mi krzywdy – wyszeptała ledwo słyszalnym głosem – Zapłacicie...

„ Wszyscy zapłacą...”

I upuściła swoje magiczne zwierciadełko na ziemię. Cały świat eksplodował jasnym blaskiem. Nie zostało nic. Tylko dźwięczące jeszcze przez chwilę w powietrzu echo czyichś słów:

„ Ona umiera, Inna się rodzi...”

Lecz one nie miały już znaczenia. Po niej nikt się już nie narodzi... Nikt.

__________________________________
* Nie znam aurorów tych wierszy, ale pasowały mi do opowiadania więc je sobie pożyczyłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikanderka
Pika Dobra & Miła



Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:07, 29 Lis 2006    Temat postu:

Pomysł (2 punkty)
Tekst I: 1
Tekst II: 1

Punkty przyznane tak, a nie inaczej z powodów natury fundamentalnej. Jak można porównywać fanficka HP z opowiadaniem całkiem z HP niepowiązanym nie wiem, a i pewnie nigdy się nie dowiem. Fanfick, jak to fanick, reguły i zasady są, kanon jest. W opowiadaniu już gorzej. W tekście A podobała mi się postać matki Bellatriks, ale lustereczko wydaje się być wepchnięte na siłę. Ot, tak, żeby wypełnić warunki. W tekście B przeszkadzał mi pomysł pełen jakichś dziwacznych, przesadzonych wątków. Jeśli mowa o fantastyce to niech to będzie bez czegoś na kształt Mary Sue. I niech to nie będzie coś, co już kiedyś grali. Bo żółte oczy, nienawiść na twarzy, rozdwojony język i demony już kiedyś grali. I to nie raz i nie w jednym teatrze. Czterdzieści siedem razy, w czterdziestu siedmiu teatrach. U pani Sandemo, o ile się nie mylę.


Styl (3 punkty)
Tekst I: 2
Tekst II: 1
Tekst A dobrze i bez zgrzytów, czytało się płynnie i przyjemnie. Zauważyłam jakby więcej staranności w części pisanej kursywą, ale może tylko mi się wydawać. Tekst B oprócz jakiejś delikatnej górnolotności poprawny. Podobały mi się niektóre sformułowania. Ale – trzykropki! Przepraszam, ale trzykropkozę się leczy! Wszędzie trzykropki, aż mi się w oczach troi. Za to też punkt w dół.


Realizacja tematu (1 punkt)
Tekst I: 0,5
Tekst II: 0,5
A co tu realizować?


Błędy (1 punkt)
Tekst I: 0,5
Tekst II: 0,5
Mówiąc szczerzę niedowidzę dzisiaj. Oczy mnie strasznie szczypią, a żem ja egoistka skądinąd nie doszukuje.


Ogólne wrażenie estetyczne (3 punkty)
Tekst I: 1,75
Tekst II: 1,25
Tekst B dostał mniej za trzykropki przede wszystkim. Mniej tylko 0,25 bo w A było coś co mnie odrzuciło – nijakość. Niby nic, a jednak jakoś mi się dłużył. A choć w B było niby tajemniczo i oryginalnie więc teoretycznie ciekawiej, to dłużył mi się ten tekst jeszcze bardziej.

PODSUMOWANIE:
Tekst I: 5,75
Tekst II: 4,25

I gratuluję. O.

Pika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasia
Elf



Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:30, 03 Gru 2006    Temat postu:

Pomysł:
A 1 pkt
B 1 pkt
Po prostu nie da się porównać pomysłów z HP i z poza HP.

Styl:
A 2 pkt
B 1 pkt
Pierwszy tekst czytało mi się o wiele łatwiej.

Realizacja tematu:
A 0,5 pkt
B 0,5 pkt

Błędy:
A 0,5 pkt
B 0,5 pkt

Ogólne wrażenie:
A 2 pkt
B 1 pkt
Pierwszy tekst, jak już wspomniałam, czytało mi się łatwiej. Poza tym opowiada o znanej mi postaci, co miało duży wpływ na odbiór opowiadania. Drugiego tekstu nie zrozumiałam do końca. Szczególnie tej sceny z tą małą dziewczynką.

Razem:
A 6 pkt
B 4 pkt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejtova
Sky



Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z niebiańskiej plaży

PostWysłany: Pon 18:50, 04 Gru 2006    Temat postu:

Pomysł (2 punkty)
Tekst I: 1
Tekst II: 1

Tak jak już Pika zauważyła, w żaden sposób nie da się porównać tych tekstów, ze względu na to, że jeden oparty jest na kanonie, a drugi nie... W tej sytuacji, nie mogę rozdzielić punktów inaczej jak po jednym dla każdej zawodniczki.

Styl (3 punkty)
Tekst I: 2
Tekst II: 1

Tutaj wystąpiła już różnica. I to spora. Przede wszistkim horrendalna ilość wielokropków. Rozumiem, dwa, góra (!) trzy w akapicie średniej długości. Ale nie po każdym zdaniu. Ja często mam tak, że chciałabym wstawiać ciągle jakieś kropeczko, bo wydaje mi się, że pasuje. Lecz chodzi o to, że jednak nie pasuje, tak nie powinno się robić. A najlepiej widać to na tym fragmencie:
Cytat:
Ukaże ich za wyrządzone jej zło... „Oni” znaleźli ją wtedy i wychowali jak jedną ze swoich... jak demona... Nauczyli ją wszystkiego, czego potrzebowała... czego chciała... Dali jej także nowe oczy, które miały zwiastować jej rychłe przebudzenie... przebudzenie, które zniszczy wszystko... cały świat... Otrzymała także imię, bardzo mylące imię... Yoko... Dziecko Słońca... lecz jej żywiołem była noc... Tylko wtedy czuła się bezpiecznie... Wtedy jej moc przybierała na sile... Z każdym mijającym dniem stawała się coraz potężniejsza... Niedługo nikt nie będzie w stanie jej zatrzymać ani pokonać... Nikt jej więcej nie skrzywdzi...


Realizacja tematu (1 punkt)
Tekst I: 0,5
Tekst II: 0,5
Nie było dużo do realizacji, ale co trzeba zostało wykonane.


Błędy (1 punkt)
Tekst I: 1
Tekst II: 0

Braki spacji w tekście B, przynajmniej z pięć, a w innych miejscach natomiast wstawione zupełnie bez potrzeby. Gdzie indziej mała litera, albo brak przecinka, dwa przynajmniej widziałam. Ogólnie sporo. A w pierwszym nie dostrzegłam, nie jestem jednak nieomylna.

Ogólne wrażenie estetyczne (3 punkty)
Tekst I: 2
Tekst II: 1

PODSUMOWANIE:
Tekst I: 6,5
Tekst II: 3,5

Dziękuję za uwagę i gratuluję obu wojującym się zawodniczkom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lusiek
Nimfomanka



Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:14, 04 Gru 2006    Temat postu:

z deydkacja dla Keji- zeby pzrestała mnie męczyć.

Pomysł (2 punkty)
Tekst I: 1,5
Tekst II: 0,5
Oba swietne. Ale peirwszy text pdoobał mi sie bardziej- moze dlatego, ze był z HP?


Styl :
I 1
II 2
Tekst peirwszy był nudnawy, jak mam byc szczera. Dlatego punkt dostaje tekst II/
:
Realizacja tematu (1 punkt)
Tekst I: 0,5
Tekst II: 0,5 .
zrealozowano- ale to nie było trudne;)


Błędy:
I 1
II 0
\Po wnikliwej analizie nie znalazłam ANI JENEGO błędu w tekscie peirwszym. a tekscie drugiej mi kilka migneło.




Ogólne wrażenie estetyczne (3 punkty)
Tekst I: 1,5
Tekst II: 1,5
Tekst pierwszy - lepszy pomysł; za to chwilami musialam sie zmuszac do czytania. tekst drugi- pomysł słabszy, ale lepiej napisane.
punktacja:
5,5
4,5

graytuluje obu autorkom tak wspanialych dzieł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lusiek dnia Wto 19:32, 05 Gru 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orchidea
Nevar



Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z zupełnie innego świata...

PostWysłany: Wto 21:33, 12 Gru 2006    Temat postu:

Przeczytałam. Oba śliczne. Nawet moja kumpela to swierdziła :) Nie piszę uzasadnień, bo nie mam czasu, ale napiszę punkty

Pomysł:
I: 1
II: 1

Styl:
I: 1,4
II: 1,6

Realizacja tematu:
I: 0,5
II: 0,5

Błedy:
I: 0,5
II: 0,5

Ogólne wraż. estety.:
I: 1,25
II: 1,75

Drugi wydał mi się trochę ciekwaszy, ale oba teksty zasługują na burzę oklasków <klap klap w łapki :D>

Podliczyłabyś chociaż ^^.
Tekst I: 4,65
Tekst II: 5,35


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nundu
Gejsza



Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: granica między szaleństwem a...

PostWysłany: Wto 16:13, 09 Sty 2007    Temat postu:

Podsumowanie

Tekst I - 28,4
Tekst I - 21,6


Oficjalnie ogłaszam, iż zwyciężczynią została
AtA. <fanfary>

Gratulacje i laury na głowę zwyciężczyni.

Nuna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Arena krwią spływająca... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin