[Z] Dziecko

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karmelia
Duch



Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica welcome to

PostWysłany: Czw 15:41, 03 Maj 2007    Temat postu: [Z] Dziecko

Jedna z bardzo niewielu moich miniaturek, a druga HPowa. Stworzona pod wpływem nagłego impulsu, ukończona w mniej niż godzinę.

Zero yaoi, zero yuri ;] Wybaczcie ;)

Zapraszam do czytania.



Na tle roześmianego tłumu przy stole zwraca uwagę. Nie zachowuje się jak reszta. Nie opowiada, jak zwykł to robić Malfoy, gdzie i z kim spędził wakacje. Nie zazdrości mu skrycie, tak jak Goyle – ani otwarcie, jak robił to Zabini. Nie rzuca kąśliwych uwag w stronę dziewcząt z innych domów, jak miała w zwyczaju Parkinson. Nie patrzy na nie ponuro, jak Bulstrode. Nie rozgląda się z mieszaniną niepokoju i ciekawości po Wielkiej Sali, jak wszyscy świeżo przydzieleni do domu Slytherina pierwszoroczni.

Nie.

Siedzi bez ruchu, z powagą na twarzy i wzrokiem utkwionym w przestrzeń. Gdyby ktoś spojrzał na niego, mógłby się przestraszyć. Chłopcy w tym wieku, tak wątli i bladzi, jakby przeszli niedawno ciężką chorobę, nie powinni spoglądać na świat w ten sposób. Nie z takim lodowatym, niewzruszonym niczym góra lodowa spokojem.

Chłopiec nazywa się Theodore Nott.

Ma szesnaście lat i wczoraj po raz pierwszy zabił człowieka.

Siedząc w Wielkiej Sali i patrząc w dal, nie wspomina.

Ktoś, kto, przypadkiem usłyszawszy rozmowę ojca z McNairem, gdzie padają takie słowa jak „czas”, „zemsta”, „Avery” i „dzieciak”, idzie do łóżka, po czym zasypia jak niemowlę, jest głupcem.

Theodore nie był głupcem. Położył się zatem na łóżku, splótł dłonie za głową i skrzyżował nogi w kostkach. Czekał.

Spokojnie.

Kiedy ojciec wśliznął się do jego pokoju w środku nocy, on po prostu zsunął się na podłogę, kompletnie ubrany. Miał nawet buty na nogach.

Mieszkając pod jednym dachem z takim człowiekiem jak ojciec, szybko można się nauczyć, że strach ma tylko wielkie oczy, więc Theodore nie bał się. Strach jest dla dzieci.

A nie był dzieckiem.

Z ust ojca padło tylko krótkie „Idziemy”. Od tamtej chwili wszystko działo się szybko.

Podróż kominkiem do mugolskiej części Londynu.

Przywołujący ich obu głos w ciemnościach.

McNair.

Na polecenie ojca podają sobie dłonie, jak równy z równym, i chłopiec nie może się przez chwilę zdecydować, czy to zaszczyt dla niego, czy nieprzyjemność. Nigdy nie lubił tego prostaka.

Ból w zbyt mocno ściśniętej dłoni przesądza sprawę.

Wychodzą na ulicę. Dziwaczne trójkolorowe światła migają czerwienią, zielenią i żółcią. Ojciec jest czujny jak skradający się drapieżnik. McNair idzie sprężystym, dumnym krokiem...

Theodore mruga nagle i odwraca głowę. Siedząca obok pierwszoroczna trąciła go łokciem. Tym razem ujdzie jej na sucho. Ma szczęście, że nie przerwała mu żadnych rozmyślań. Spogląda na czarnowłosą dziewczynkę, kulącą się na krześle, i odrzuca od siebie nagłą myśl, że tamta...

Nie wie, jakim cudem ich usłyszała. Weszli bezszelestnie, jak cienie. Niczego nie przewrócili. W domu nie było żadnego zwierzęcia, które mogłoby...

Rozległo się klaśnięcie i wszystkie światła w ciasnym holu zapaliły się. Theodore pamięta, jak bardzo zdziwiło to ojca.

Stopnie są strome i tak wąskie, że kiedy stoi na schodach, jedną dłoń może trzymać na poręczy, a drugą płasko na ścianie. Ubrana jest tylko w koszulę nocną i zielony szlafrok.

Jest starsza od niego, ale młodsza od ojca - mogłaby być jego starszą siostrą albo młodą macochą.

Na swoje nieszczęście, jest córką Hestii Jones. Na swoje nieszczęście nie mieszka już z matką, a mugolskie alarmy i ukryty w szufladzie na półpiętrze gaz pieprzowy nie są w stanie jej ochronić.

Gdyby tylko nie zaczęła tak okropnie krzyczeć...

Nie. To by niczego nie zmieniło.

Theodore mruga ponownie. Sięga po szklankę z sokiem dyniowym i pociąga z niej mały łyk.

Z myszami, kotami, psami i ptakami radził sobie od początku. Sądził, że wobec człowieka będzie musiał użyć wszystkich sił. Że będzie inaczej. Trudniej.

Nie było.

„Brawo, Theo”, mówi ojciec, kiedy jest po wszystkim, a on ma tylko wrażenie, że nic się nie stało. Dywan na schodach – wciąż ten sam. Tapeta na ścianie – identyczna, jaka była przed chwilą. Płaszcz na wieszaku, buty, kilka nieruchomych zdjęć w ramkach na stoliku tuż przy drzwiach – nietknięte.

I ani kropli krwi.

Tej nocy Theodore Nott będzie spał spokojnie. Nie obudzi się własnym krzykiem. Nie będzie majaczył. Nie będzie rozpamiętywał. Nie będzie wszędzie widział jej twarzy, bo już jej nie pamiętał. Nie będzie przed nikim uciekał. Nie będzie płakał po kryjomu. Nie będzie półprzytomnie obmywał rąk. Nie będzie miał koszmarów.

Koszmary są dla dzieci.

A on nie jest dzieckiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karmelia dnia Czw 18:43, 03 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Czw 18:12, 03 Maj 2007    Temat postu:

Nie dałaś mi do bety :P? Wiem, ze to nie tłumaczenie, ale i tak się zemszczę, ja lubie tę fuchę, buahaha ;P.
Cytat:
kto przypadkiem usłyszawszy rozmowę ojca
Brak przecinka przed "przypadkiem".
Cytat:
Ból w zbyt energicznie ściśniętej dłoni
Wiem, że to już zbytnie czepialstwo, ale - nie pasuje mi tutaj to "energicznie". Nie pasuje do atmosfery. Śmierciożercy w takiej sytuacji moga być brutalni, mogą ściskać dłoń "mocno", ale - energicznie?
Cytat:
Stopnie są strome, i tak wąskie
Zbędny przecinek.

I nic więcej nie znalazłam *obraża się*.

No, ale a propos treści. Wiesz, trochę ten fick przerażajacy. To, ze Teodor (niech już będzie, ze nie będę sie czepiać angielskiej wersji imienia (;) mógl zabić, tak... Bez niczego. I że nawet nie miał potem koszmaru. Nawet nie zapłakał. Nawet nie wspominał. Nie zrobiłaś zbyt wielkiego potwora z szesnastolatka? Wszyscy mordercy musieli kiedyś zabić pierwszy raz, ale chyba tylko totalnie zezwierzęceni psychole nic przy tym nie czuli. Nie wystarczy ćwiczyć na rybkach, by potem zabić ot, tak. Chyba, nie wiem, nigdy nie zabiłam (;. Ale... Przesadziłaś minimalnie, wydaje mi się.

I chyba mogłaś jakoś bardziej oddzielić wydarzenia z wczoraj i z dziś. W sensie, to, kiedy Teodor siedział przy stole i to, kiedy szedł mordować. Kursywą, czy jak? Ale w pewnym momencie się pogubiłam, co jest co.

Ale ładny ficzek, naprawdę. tak bezuczuciowy, ze aż daje po uczuciach (;.

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karmelia
Duch



Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica welcome to

PostWysłany: Czw 18:41, 03 Maj 2007    Temat postu:

Dobrze, już dobrze. Mianuję Cię oficjalnie Moją Pierwszą Betą Od Wszystkiego ;)

Angielskiej wersji imienia się nie czepiaj, bo polska brzmi jak z telenoweli ;D

Oddzieliłam wydarzenia kursywą, ale wyglądało to okropnie i dałam spokój.

Aciu, ten fik nie bez powodu ma tytuł taki, jak ma ;] Zauważ, że na początku jest napisane, że Theo siedzi i podobno "nie wspomina". A co niby robi przez resztę fika, hm?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
invidi
Charłak



Dołączył: 06 Mar 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin ;)

PostWysłany: Sob 18:28, 12 Maj 2007    Temat postu:

Ładne. Choć nie slash bardzo mi się spodobało. Krótkie i takie... zwykłe. No właśnie, to takie... inne od wszystkich. W innych miniaturkach, po morderstwach popełnianych przez młodych oni budzą się z krzykiem. Rozpamiętują, mają wyrzuty sumienia... A to jest innie. A dlaczego? Bo Nott nie jest dzieckiem.

Od strony technicznej (nie pozbedę się złośliwości nawet w stosunku do Ciebie, Kartofelku^^). Zauważylam dwa błędy.

Cytat:
rozmyślań


Rozmyśleń.

I jeszcze jedno- zmiana czasu. Musisz tego pilnować.

Cytat:
trąciła go łokciem. Tym razem uchodzi jej


Cytat:
Stopnie są strome i tak wąskie, że kiedy stoi na schodach, jedną dłoń może trzymać na poręczy, a drugą płasko na ścianie. Ubrana jest

Przez cały ff (prawie) jest czas przeszły, a tu teraźniejszy...

Poza tym (urocza to chyba złe słowo...) miła (też nie najlepsze, ale nic bardziej pasującego nie przychodzi mi do głowy) miniaturka. Czytało się przyjemnie. Pisz dalej!

Nie wiem czy ktoś zauważył, ale chłopiec używa w stosunku do rodzica słowa 'ojciec'. nawet w myslach, co bardzo dobrze przedstawia ich relacje. I jego postawa po wszystkim- tego wszystkiego nauczył się w domu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin