[Z] Marionetki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sonka
Mugol



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:17, 15 Kwi 2006    Temat postu: [Z] Marionetki

To jest opowiadanie napisane na pojedynek na Mirriel Forum. Po szóstym tomie, moja pierwsza poważna jednoczęściówka ("Przyjaciół" nie liczę). Tematyka była związana z wydarzeniami po szóstej części i z Malfoyem Jr. i Snape`m. Musiały wystąpić trzy rzeczy - jedno zdanie, kanonicznośc bohaterów i Spinners End... Heh, dobra, nie tlumaczę wiecej tylko wklejam. Ach, i opowiadanie zwycięskie, ale walka była równa:)
Sonka


----

Marionetki


Kamienna brama majaczyła się w oddali, ledwo widoczna poprzez zacinający wściekle deszcz, niczym widmo gotowa zniknąć w każdej chwili. Krople deszczu mieszały się z łzami wściekłości i wstydu na twarzy nastolatka, spływały po zarumienionych z wysiłku policzkach i wsiąkały w i tak już przesiąknięty wodą biały kołnierzyk.
Kilka razy o mało nie poślizgnął się na błotnistej drodze, ale nie przestawał biec. Gdzieś w natłokiem myśli zdał sobie sprawę, że jeszcze nigdy w życiu nie biegł tak szybko – nawet tamtej nocy w Zakazanym Lesie. Ale teraz nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Wszystko, czego chciał, to uciec stąd jak najdalej, gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie. Gdzieś, gdzie...
Malfoyowie się nie boją, Draconie – zwykł mawiać jego drogi dziadek, Abraxas Malfoy. Szkoda tylko, że sam uciekł z Wiltshire, kiedy Niemcy przeprowadzali naloty na Londyn. Cóż, najwyraźniej tchórzostwo było jednak jedną z cech tego znakomitego rodu czarodziejskiego.
W końcu dobiegł do bramy, niemal przewracając się przy hamowaniu w olbrzymią kałużę. Rzucił przez ramię przerażone spojrzenie – Snape walczył z Potterem, podczas gdy kolejna błyskawica rozświetliła niebo. Grzmot poniósł się ponad wrzosowiskiem, odbił od pobliskich skał i wrócił ze zdwojoną siłą.
Draco odwrócił wzrok od zamku i spojrzał przez siebie. Nawet gdyby chciał, nie mógł zawrócić – z tej drogi nie było odwrotu i on dobrze o tym wiedział. A powrót... Zacisnął mocno zęby i skupił się.
Chwilę później z kolejnym grzmotem zmieszał się trzask deportacji .

***

Mężczyzna z cichym trzaskiem aportował się w swoim salonie, zataczając się pod wpływem siły uderzenia i omal nie upadając na podniszczoną drewnianą podłogę. W ostatniej chwili przytrzymał się oparcia najbliższego fotela.
- Niech piekło pochłonie tego rozwydrzonego gówniarza – wymamrotał ze złością, wbijając mokre palce w obicie. Każdy nerw jego ciała był napięty do granic możliwości, powodując niemal fizyczny ból. On sam zaś był wyczerpany, wściekły i... zrozpaczony. W tej chwili nie wiedział, które z tych uczuć jest najsilniejsze. Oczywiście, postąpił zgodnie z planem. Zawsze postępował. Co więcej, teoretycznie był do tego zdarzenia psychicznie przygotowany – w końcu omawiali to z Albusem wiele razy. Wiedział również, że kiedyś dyrektor musiał umrzeć, ale on zdecydowanie preferował późniejszą datę – a najlepiej w ogóle. I po ostatnim razie obiecał sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie pozwoli umrzeć niewinnemu człowiekowi. A w szczególności komuś tak wielkiemu, jak Albus Dumbledore. Lecz teraz...
Obrazy pojawiały się przed jego oczyma: przejście przez barierę, spirala schodów, Śmierciożercy stojący wokół młodego Malfoya, przerażony wyraz twarzy chłopca, to spojrzenie Albusa, trzepocząca na wietrze fioletowa peleryna, Mroczny Znak, ucieczka, Potter...

Zabij mnie, tak jak zabiłeś jego, ty tchórzu...

Dźwięki, kolory, postacie - wszystko to zlewało się ze sobą pod jego powiekami. Potrząsnął głową, by zahamować potok obrazów.

- Jestem zmęczony, Albusie – przerwał ciszę panującą w gabinecie dyrektora Hogwartu.
Starszy czarodziej spojrzał na niego znad okularów – połówek
- Ja również, Severusie – westchnął ciężko, a w jego oczach znikły wesołe iskierki – Ja również...


Tamtego wieczoru, chyba po raz pierwszy od wielu dni, byli wobec siebie całkowicie szczerzy.

... tchórzu...

- Głupi smarkacz – wyszeptał Mistrz Eliksirów i opadł na fotel. Przez chwilę wpatrywał się w puste palenisko, by w końcu ukryć twarz w dłoniach. Teraz już jego zgoda nie miała większego znaczenia – Dumbledore nie żyje, kula w grze. Należy obserwować ile kręgli strąci.
Przymknął powieki. Oszukiwał sam siebie. Oczywiście, że to miało znaczenie. Gdyby się nie zgodził na ten wariacki plan, Albus by żył, a on nie byłby teraz najbardziej, obok Czarnego Pana, poszukiwanym czarodziejem świata. Severus nie był głupi – doskonale zdawał sobie sprawę, że cały czarodziejski świat będzie uważał go za zdrajcę i mordercę. I nie będzie żadnego człowieka... takiego, jak Albus... który mu uwierzy, który go obroni.
Nagły szmer wyrwał go z zamyślenia. Podniósł gwałtownie głowę, podczas gdy jego palce same zacisnęły się na różdżce. Obrzucił pomieszczenie zimnym spojrzeniem powoli podnosząc rękę, gotów rzucić Zaklęcie Paraliżujące w każdej chwili.
- Kto tu jest? – wychrypiał, zatrzymując wzrok na szafie. Z wnęki obok mebla wysunął się Draco Malfoy. Snape zmrużył oczy i opuścił różdżkę.
- Draco – wyszeptał suchymi wargami. Nastolatek wpatrywał się w niego z mieszaniną przerażenia i złości na bladej twarzy. Jego szata była u dołu ubłocona, z jasnych włosów kapała woda. Przez chwilę w salonie panowała niczym niezmącona cisza.
- To. Była. Moja. Chwała – wycedził przez zęby chłopak. Severus rzucił mu poirytowane spojrzenie. Naiwność dzieci czasami go zdumiewała.
- Nie bądź śmieszny, Draco – odpowiedział znudzonym tonem, nadludzką siłą woli powstrzymując się od teatralnego przewrócenia oczami.
- TO BYŁA MOJA CHWAŁA! – wrzasnął nagle jego podopieczny, tupiąc nogą. Severus przez chwilę wpatrywał się z dezaprobatą w kałużę błota na podłodze, by w końcu spojrzeć na chłopaka. Naprawdę, zachowywał się jak rozkapryszony pięciolatek. A Snape myślał, że młody Malfoy już dawno wyrósł z tego wieku. Najwyraźniej był w błędzie.
- To nazywasz chwałą, Draco? – spytał lodowatym tonem, a w jego głosie zabrzęczały nutki drwiny – Morderstwo? – Wysoko uniósł brwi.
- TAK! MORDERSTWO! – ryknął Ślizgon. Jego blade policzki poróżowiały, a w oczach błysnęła złość. – Albusa Dumbledore`a – dodał z mieszaniną dumy i czegoś, co Mistrz Eliksirów zdefiniował jako strach.
Przyglądał mu się badawczo przez kilka minut. Bardzo dobrze wiedział, jak Czarny Pan potrafił omamiać ludzi, których potrzebował do realizacji swoich celów. Ta żmija potrafiła obiecać wszystko, byle tylko osiągnąć zamierzony cel, a potem... Potem porzucić jak niepotrzebną zabawkę, zapomnieć, ukarać za wyimaginowane niesubordynacje. Jego również oczarował – obiecywał złote góry za pomoc w dziedzinie eliksirów, do których Severus miał talent. Draconowi z kolei obiecał chwałę, specjalne miejsce wśród wiernych popleczników i wymazanie winy ojca za ubiegłoroczne fiasko w Ministerstwie. A przede wszystkim obiecał życie.
Życie – prychnął w myślach Snape. Dla Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, życie jego podwładnych nie miało żadnej wartości. Udowodnił to skazując na śmierć tego dzieciaka, który teraz stał przez Severusem w przeświadczeniu o słuszności tego, co zamierzał zrobić.
Jednak... nie docenił chłopca. Ani jego determinacji w walce o przetrwanie. Nie wspominając już o genialnym umyśle dyrektora szkoły, do której młody Malfoy uczęszczał. Gdyby nie Albus oraz jego wiara w ludzi i drugą szansę, Draco Malfoy byłby już martwy.
W końcu bez słowa wstał i nie patrząc na chłopca podszedł do komody. Wysunął jedną z szuflad i wyjął z niej stary, wypłowiały worek marynarski. Należał do jego dziadka ze strony ojca, który swego czasu służył w Royal Navy. Na ogół Severus starał się nie myśleć o ojcu ani jego rodzinie, uważając ich za niczego niewartych mugoli, ale jedno wspomnienie zachował przez te wszystkie lata – pewien zimowy wieczór, gdy siedział na kolanach dziadka i z zapartym tchem słuchał jego opowieści z czasów drugiej wojny światowej. Zmrużył oczy i odsunął od siebie obraz płomieni w kominku. Zaczął pakować do worka rzeczy pozostałe w szufladzie: drewnianą skrzyneczkę, kilka kopert, czarny notes z adresami, kałamarz i pióro...
- Co pan robi? – dobiegł go z boku głos Draco. Mimo przerażenia słychać było w nim nutki zainteresowania.
- Pakuję się – odpowiedział oschle i włożył do worka saszetkę ze skóry Chińskiego Ogniomiota.
- Po co? – Następne pytanie. Severus zignorował nastolatka i wcisnął do worka plik map.

– Ameryka Łacińska? – uniósł brwi i spojrzał na Dumbledore`a.
- Znakomite miejsce na wycieczkę, mój drogi. Te wiecznie zielone lasy tropikalne, pełne energii rzeki, niesamowicie ciekawe wioski tubylców... I koniecznie powinieneś zobaczyć Amazonkę. – Albus mrugnął do niego łobuzersko. Mistrz Eliksirów wydał z siebie niezidentyfikowany odgłos i z obrzydzeniem odłożył mapę Ameryki Południowej na biurko dyrektora.


Albus miał czasami naprawdę szalone pomysły, ale, jak mawiali mugole, w tym szaleństwie jest metoda. Z początku Severusowi nie podobał się ten plan: zniknięcie zaraz po morderstwie, z Draconem, którego należało wywieźć jak najdalej od Wielkiej Brytanii (wybór padł na Amerykę Południową i Środkową – dostatecznie daleką, niezbadaną i niebezpieczną by Czarny Pan nie ryzykował akcji poszukiwawczej na tych obszarach), ukrycie się w jakiejś zapadłej dziurze i nie wyściubianie z niej nosa dopóty, dopóki wszystko nie ucichnie. Potem pozostawienie chłopca w jakiejś małej wiosce i powrót na Wyspy, by stanąć do dalszej walki. Ogromnie ryzykowne posunięcie. Równie dobrze można było ukryć smarkacza gdzieś w Anglii, pod Fideliusem. Ten sam efekt. Lecz starszy czarodziej był uparty, a Severus nie miał siły się z nim spierać. I choć sceptycznie podchodził do całego przedsięwzięcia, w końcu je zaakceptował..
Snape zasunął szufladę, złapał worek i wyminąwszy Draco szybko podszedł do szafy, za którą wcześniej skrył się Malfoy. Przez chwilę przesuwał placem po woluminach, by w końcu pociągnąć za grubą czarną księgę. Regał odchylił się, ukazując przejście.

*

- Gdzie idziesz? – wykrzyknął przestraszony Draco. I choć nie chciał, by zawładnął nim strach, nie potrafił go powstrzymać. W momencie, gdy Snape zrobił krok w tajne przejście, młodemu arystokracie serce podeszło do gardła. Nagle przestraszył się, że nauczyciel chce go tutaj zostawić, by samemu udać się do Czarnego Pana i pełnym satysfakcji głosem oznajmić, że dzieciak przebywa obecnie w jego domu. Z drugiej jednak strony z jakiś niewyjaśnionych powodów był przekonany, że Mistrz Eliksirów nie zamierza go skrzywdzić. Ba! Zdawało mu się, że nie zamierzał go nawet wydać Czarnemu Panu. W końcu do tego zobowiązywała go Wieczysta Przysięga.
Śmieszne – przeszło młodemu Malfoyowi przez myśl. – Dlaczego tak bardzo ufam temu padalcowi?
Snape spojrzał na niego przez ramię. W czarnych oczach błysnęła drwina. Nie odpowiedział. Odwrócił się i zniknął w ciemnym korytarzu. Malfoy przez chwilę wpatrywał się w wejście, nie wiedząc co począć: iść czy zostać. Jeśli wybierze to pierwsze, prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczy rodziców. Jeśli drugie – z pewnością zginie. Niezależnie od tego, którą drogę wybierze, skaże się na wielkie niebezpieczeństwa i jeszcze większą niewiadomą.

A więc przedyskutujmy twój wybór, Draco...

- Nie mam wyboru!


Kolejne wybory. Dlaczego ciągle musiał wybierać? Dlaczego nie mógł po prostu dać sobie z tym wszystkim spokoju, zaszyć się gdzieś i zapomnieć o całym podłym świecie? Dlaczego cały czas musiał wybierać?

Mogę ci pomóc, Draco...

- Nikt nie może - wyszeptał, spuszczając wzrok i wbijając go w oblepione błotem buty.
Był zgubiony i wiedział o tym. Duma i gniew wyparowały, a w ich miejscu pojawił się zawstydzenie i obrzydzenie na myśl tego, czego próbował dokonać.

- Młody panie Malfoy... – Czerwone ślepia rozbłysły odrażającym blaskiem. – Powierzam ci bardzo ważne zadanie. Jeśli zawiedziesz... – Machnięcie różdżką i mucha, która dotychczas latała beztrosko wokół zakurzonego kryształowego żyrandolu, spadła na ziemię miedzy nim a czarnoksiężnikiem. Chłopiec wpatrywał się w nią przez kilka sekund, po czym podniósł głowę.
- Nie zawiodę – zapewnił. Czarny Pan nieznacznie skinął głową.


Przymknął powieki i odsunął od siebie przykre wspomnienia. Następnie podniósł głowę i z mocnym postanowieniem oczyszczenia siebie z win ruszył w czeluście tajnego korytarza w domu przy Spinners End.

Strach to cecha żałosnych szlam, synu. Malfoyowie nimi nie są.

*

Severus przez chwilę wodził wzrokiem po nalepkach na fiolkach, by w końcu wybrać kilka najodpowiedniejszych. I choć miał już w worku specyfiki lecznicze, a także inne równie przydatne eliksiry, nie zawadziło wziąć również kilku trujących mikstur. Nigdy nie wiadomo, co się może przytrafić.
Sięgał akurat po Wywar Żywej Śmierci, gdy drzwi za nim skrzypnęły lekko. Zatrzymał wzrok na zielonkawej cieczy i pozwolił sobie na uśmiech. Malfoy Junior mógł popełnić jeden błąd, ale drugiego już nie – typowe dla jego rodziny.
- On mnie zabije, prawda? – dobiegł go zza pleców drżący głos nastolatka. To pytanie było tak dziecinne w swym znaczeniu, że Severus aż prychnął. Przypomniał sobie wszystkie te rozmowy z Albusem i drwinę na twarzy Czarnego Pana, gdy ten ogłaszał swoją decyzję Wewnętrznemu Kręgowi. Przerażenie Narcyzy. Wszyscy spodziewali się, że młody Malfoy nie podoła powierzonemu mu zadaniu. Że nie poradzi sobie z odpowiedzialnością za misję, a przede wszystkim z jej wykonaniem. Prawdę mówiąc on również tak myślał. Dlatego był zaskoczony, gdy Flitwick wbiegł do jego gabinetu i zaczął krzyczeć coś o Śmierciożercach w zamku, a potem z wrażenia zasłabł. I... wszystko potoczyło się tak szybko.

Severusie... proszę...

Zdał sobie sprawę, że milczy zbyt długo. Odwrócił się do chłopca i popatrzył na niego uważnie.
- A zamierzasz dać się zabić? – spytał swym zimnym, opanowanym głosem. Oczy Dracona zrobiły się wielkie jak spodki, a z jego policzków zniknął ostatni kolor.
- Nie – odpowiedział z mocą. W szarych oczach błysnęło coś, czego Severus nie potrafił określić, ale wydało mu się to dziwnie znajome. Zupełnie jakby gdzieś to już kiedyś widział, w innych oczach... Zielonych.
Uśmiechnął się w swój zwykły sposób i wrócił do przeszukiwania regału. Musiał się spieszyć – aurorzy mogli wtargnąć do jego domu w każdej chwili. Włożył do drewnianej skrzyneczki ostatnią fiolkę, rzucił zaklęcie nietłukące i obłożył fiolki specjalnymi gąbeczkami, po czym zamknął wieko skrzynki. Potem umieścił ją ostrożnie w worku marynarskim i ponownie odwrócił się do chłopca. Ten obserwował go z zaciekawieniem, a gdy zauważył jego wzrok podniósł wysoko głowę, w ten sam sposób, w który robił to zwykle Lucjusz. – dumnie i pewnie, nie bacząc na okoliczności. Severus uśmiechnął się w duchu. Tak, Czarny Pan był czasami ogromnym ignorantem.

*

Jesteśmy jak te marionetki, Severusie, zawsze w rękach silniejszych od nas. – Dziadek spojrzał na niego z powagą. W szkłach jego okrągłych okularów zamigotał blask płomieni. – Pamiętaj tylko, by po przedstawieniu nie dać sobą dalej manipulować.

Koniec


---

I to tyle... na razie. Może kiedyś rozwinę ten tekst... W ramach tego po szóstym tomie.Ale na razie niech będzie jednoczęściowy:)
Pozdrawiam
Sonka



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejtova
Sky



Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z niebiańskiej plaży

PostWysłany: Sob 18:07, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Ata dobrze zrobiła namawiając Cię na przyjście tutaj, zarejestrowanie się i wklejenie opowiadań (bo sądze, że masz ich jeszcze trochę) :P.
Co tu wiele mówic, co tu wiele pisać. Opowiadanie choć króciutkie ma klimat. Czuje się ten strach, niepewność, która targa bohaterami, nnawet te błoto można poczuć xD Ogólnie nie mam zadnych zarzutów, bo jakie ja malutka bym smiała mieć :P. No może nie. Jeden jest, dlaczego tego nie rozwijasz? xD Wydaje mi się, że mogłoby wyjść z tego naprawdę ciekawe opowiadanie ;) Ale będe czekać, wszak sama jeszcze nie wiesz, jak wszystko się potoczy.

Pozdrawiam
Brunia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Sob 19:05, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Sonka, dziękuję jeszcze raz :**.
Kejt, Sonka napisała, że może rozwinie, ale to w końcu był tekst pojedynkowy, a do pojedynków idą tylko jednopartówki...

Jako ze czytałąm to drugi raz, mogłam się bardziej skupić na rzeczach typu literówki.
Cytat:
Starszy czarodziej spojrzał na niego znad okularów – połówek
Brak kropki.
Cytat:
zwykle Lucjusz. – dumnie i pewnie,
A tutaj dla odmiany zbędna kropka (;.

Wprawdzie wizja, by Severus byl niewinny niezbyt mi pasuje - taki z niego zimny ryb i mi w ten sposób pasuje (; - ale teraz każdym moze snuć domysły, jakie chce. Za to pomysł wyjazdu do Ameryki Środkowej - oryginalny.
I wsyztsko świetnie opisane, jak napisała Kej. Genialisz, no.
I to zakończenie i dobrany do niuego tytuł. Mrauu.
I, co wyjątkowe, nie oszukujmy się, praktycznie nie ma literówek XD. Tekst pojedynkowy rządzi sie własnymi prawami, wiadomo, ale i tak super XD.

Bądzisława :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejtova
Sky



Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z niebiańskiej plaży

PostWysłany: Sob 19:35, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Atuś, ja wiem co ona napisała.
A ja dodałam, że będę czekać w razie czego na ciąg dalszy. Bo doczytałam się, że w każdym momencie Sonka może to rozwinąć.
Zdaję sobie sprawę, że do pojedynków nie idą żadne kolosy składające się z 20 rozdziałów, wiem to doskonale ;)

Pozdrawiam
Brunia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Nie 18:34, 16 Kwi 2006    Temat postu:

20 rozdziałów? Nela jeszcze nie pisała:P

Ale na temat.

Podobało mi się. Przede wszystkim kanoniczność Dracona, bo Sevovi czegoś zabrakło... Tyle że raczej wynikało to z sytuacji, nie z braku staranności. Ciężko byłoby tu spodziewać się zaawansowanej ironii.

A dyrektor rewelacyjny. Dosłownie jakbym Rowling czytała.:D

Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonka
Mugol



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:26, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Hehehe:) Dziękuję za odpowiedzi:)
Atuś - nie ma za co :*


Postaram się jeszcze coś wkleić, ale musze znaleźć na to odpowiednią chwilę, bo obecnie jestem zafascynowana cyfrówka mojego brata i kilkoma komputerowymi programiami [<reklama on> więcej w mojej galerii na DA<reklama off>] .

Szczerze, naprawdę chcę kontunuować "Marionetki"... Bardzo chcę i nawet mam pomysł co dalej. Ale na to też muszę znaleźc czas...

2-0 rozdziałów? Kto wie:0 Przecież "Szlama" była dłuższa i jakoś mi to kłopotu nie sprawiło... A tutaj? Wszystko jest możliwe:)

Raz jeszcze dzięki za komentarze:)

S.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Nie 22:28, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Też ich tak duzo niestety nie było... Plaga naszego forum - nikomu nie chce się komentować opowiadań, a jak zacznie się pisać to off i to zaawansowany.

Ale mam nadzieję, że cię to nie zniechęci i powklejasz tez inne opowiadania?:D
Wszak i tak liczy się jakość, nie ilość (chyba ten tekst trochę niezwiązany? ale jesli już to odnosi się do postów:P). A poszerzanie zasobów ficków o tak wysoką jakościowo twórczość to dla Kruczka wiele (;

Pozdrawiam,
Neluś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michelle
Charłak



Dołączył: 23 Kwi 2007
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:41, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Oj, wysoka ta twórczość, wysoka. Szczytu nie widać... Mr. Green Mr. Green Mr. Green

A tak na serio, jest fajnie. Nawet lepiej. Wpadłaś na ciekawy pomysł i dobrze go wykonałaś. Podobało mi się to wtrącenie o dziadku. Nadało tekstowi ostateczny kształt, zamknęło go.

Zgrzytała mi jedna rzecz, a mianowicie:

Cytat:
W szarych oczach błysnęło coś, czego Severus nie potrafił określić, ale wydało mu się to dziwnie znajome. Zupełnie jakby gdzieś to już kiedyś widział, w innych oczach... Zielonych.


To były oczy Harr'ego czy Lily, bo nie załapałam? W każdym bądź razie, w tej miniaturce Snape jest bardzo kanoniczny (czyt. zimnym, sarkastycznym draniem), dlatego też ta nutka sentymentu mi nie pasuje. Ale cóż, to Ty jesteś twórcą, nie ja.

Nieprawdopodobna wydaj mi się również ukrycie bohaterów w Ameryce Południowej. Wiem, że tam kryją się wszyscy bandyci i gangsterzy mugolskiego świata, ale Mistrz Eliksirów i Dziedzic Rodu Malfoy'ów?

Dobra, już się nie czepiam. Pomimo całego marudzenia jestem za i postawiła bym Ci Powyżej Oczekiwań, jeśli można Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karmelia
Duch



Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica welcome to

PostWysłany: Pią 18:20, 27 Kwi 2007    Temat postu:

Warsztatowo nic do zarzucenia - od razu widać, że pisanie to dla Ciebie nie pierwszyzna. Nie robisz powtórzeń, nie układasz kulawych, pokracznych składniowych dziwologów, a w czasie czytania nie ma żadnych zgrzytów.

A co do fabuły - naprawdę zaskoczyło mnie to, jak wyjaśniłaś morderstwo. Szalony pomysł - to naprawdę pasuje do Albusa. Zastanawiam się tylko, że byłby na tyle okrutny dla innych i pozbawiłby ich swego wsparcia w ten sposób.

Pomysł z wyjazdem do Ameryki Łacińskiej zupełnie mnie nie razi. Szalony, jak i cała reszta ;)

Co do postaci, do Snape'a nie ma się o co czepić w zasadzie, a Draco... No właśnie, Draco. Udało Ci się coś, co udaje się mało komu. Pewnie zauważyłaś, że Draco z oryginału HP różni się od tego z fanfików (osobiście wolę tego drugiego, ale to na marginesie ;p). Tobie udało się, wg mnie, doskonale oddać tego Draco z HP. I za to wielki ukłon!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin