[Z] Pąki młodości

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nea Laine
Charłak



Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: najchętniej z Finlandii

PostWysłany: Sob 18:46, 03 Gru 2005    Temat postu: [Z] Pąki młodości

Tu, w tym oto śliczniastym temacie postanowiłam pokazać wam mój jednoczęściowy przebłysk marnych zdolności literackich.
Opowiadanie było już publikowane pod nickiem Malady.

Dla Ewy...

Pąki młodości

Autor: Nea Laine
Beta: Joustine


Dziewczyna strzepnęła delikatne kwiaty wiśni z ławki i usiadła na niej. Już od wielu lat chciała przybyć do tego miejsca. Musiała wiedzieć o czym ma mówić, kiedy się tu znajdzie. To miał być pierwszy i ostatni raz, szansa.

Cześć... Nie.
Źle zaczęłam. Chcę cię przeprosić za to, że wtedy wyjechałam. I potem nigdy nie wróciłam. Oczywiście wiedziałam, co się dzieje, ale... zakochałam się.
Oh, wiem co teraz myślisz. Zawsze powtarzałaś, że powinnam być z Syriuszem, ale to naprawdę był TYLKO przyjaciel.


***

Przecież to nie ja - pomyślał Łapa z goryczą, wpatrując się w rudawe włosy dziewczyny siedzącej przed nim. Louise, bo tak miała na imię, właśnie w dość wyraźny sposób kazała mu spadać. A on tylko zapytał się, czy mógłby pożyczyć pióro.
Takie zachowanie nie było u niej często spotykane. Chociaż ten Rogacz...
- Ej, Louise, masz nożyczki? - zapytał słodko James Potter.
- Nie - odburknęła mu przez ramię.
- A żyletkę?
Znowu się zaczyna - jęknął Syriusz. Od kilku dni ta dwójka cały czas toczyła podobne awantury. Kiedy James dochodził do zapytania o brzytwę, Louise wzdychała teatralnie i przestawała się do chłopaka odzywać.
- Louise, nie bądź wredna... Pooożycz pióro! - Syriusz zaczął znów błagać dziewczynę, gdy oświadczyła Rogaczowi, że jeśli wypowie jeszcze jedno słowo, to będą go przez tydzień zdrapywać ze ściany.
W końcu przed Łapą wylądował jak najbardziej mugolski długopis.
- W życiu już ci niczego nie dam! - oznajmiła dobitnie Louise.
- Oh, przestań... - kolega silił się na zabawny ton.
- Odpowiedzialność zbiorowa - szepnęła ona i wzruszyła ramionami.
Nie odezwał się już więcej. Nie było sensu rozmawiać z jej plecami. Gdyby chociaż miała gumkę z na przykład kaczką, mógłby mówić do zwierzątka. Louise jednak, jak na złość, zawsze nosiła rozpuszczone włosy. Czasem spinki z motywami kwiatowymi, ale kto by rozmawiał z roślinami?

***

Związałam się z Antoinem z Beauxbatons i wzięliśmy ślub. Czemu cię nie zaprosiłam? Bałam się... ON was ścigał. Byliście w tym Zakonie...Tak. Powstał, kiedy jeszcze chodziłyśmy do szóstej klasy. Antoine nic o was nie wiedział. Gdybym mu powiedziała, sam by was zaprosił. Nie bał się GO, nigdy nie zaczął.
Ślub był skromny, przyszli tylko nasi rodzice i świadkowie. Jesteś zła? Nie, ona nie była moją przyjaciółką. Miała na imię Yvonne, siedziała ze mną w ławce i pokazywała mi wszystko w nowej szkole. Nie zachowywała się tak, jak my kiedyś. Gdybym zaproponowała jej wyjazd do Bangkoku, nigdy by się nie zgodziła.
Pamiętasz? Chciałyśmy wybrać się na Fidżi, bo dowiedziałyśmy się, że tam przechodzi linia zmiany daty. Miałyśmy też zbadać Trójkąt Bermudzki i znaleźć Haiti w Indiach... Naprawdę Peter wygłupił się pisząc ten referat o Voodoo, że niby to "kult wyznawany na Haiti i innych wyspach Indii".


***

Kolejna cholerna niedziela - myślała Louise ze złością patrząc na inne osoby w bibliotece - Chcę do dormitorium! Chcę piwo! Chcę DO DOMU!
- Louise słuchaj, Susie i Hollie chcą nas wyciągnąć do Hogsmeade - Noelle wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Pod Krowim Łbem wszystko sprzedadzą!
- Pod Świńskim Łbem.. - automatycznie poprawiła ją Louise. - Za ile mam być na dole?
- Za godzinę. - odparła Noelle i zniknęła między półkami.
W końcu to może być już ostatni raz, a Susie i Hollie nigdy wcześniej nie rozmawiały z nikim prócz siebie. Koniec wszystkich zmienił. Louise czuła tę delikatną atmosferę tęsknoty, która jak mgła otulała powoli zamek, a w szczególności ją samą. Już nie będzie prowadzenia kroniki Gryffindoru, rozmów na błoniach, zarywanych nocy... Jak smutno rozstawać się z ludźmi, którzy byli tak blisko przez sześć ostatnich lat.
Dobra. Zmieniłam zdanie, chcę tu zostać. To w końcu moja ostatnia niedziela.

***

Wiesz, z Antoinem też nie mogłam tam jechać. Czułabym, jak bardzo nas zdradzam.
Ja i Antoine mieliśmy córkę. Nie wyobrażasz sobie tego? A jednak! Moje plany na staropanieństwo legły w gruzach. Miałam prawdziwy dom; męża, Julie i kotkę, którą nazwałam Noelle. Wiem, że to twoje imię, ale chciałam mieć kogoś, komu mogę powiedzieć wszystko. Puchata Noelle lubiła słuchać.
Wciąż pamiętam tamten wtorek... Ludzie zwariowali ze szczęścia, bo mały Harry pokonał JEGO. Ja płakałam jak głupia dowiedziawszy się, że James i Lilka nie żyją. Martwiłam się o ciebie i o innych. Napisałam do Dumbledore'a, a on mi wszystko opowiedział. To znaczy opisał. W liście.
Frank i tamta drobna Krukonka, Alicja, trafili do Munga. Świat nawet nie wie, jakiego wybitnego filozofa stracił.


***

Na lekcję Historii Magii uczniowie przychodzili w różnych celach. Jedni chcieli się porządnie przespać, inni pojawiali się towarzysko, a byli podobno nawet tacy, którzy mieli zamiar się czegoś nauczyć.
Noelle wybierała pierwszą opcję, Louise zazwyczaj tę drugą, jeśli tylko miała z kim rozmawiać.
- Kto ci dał kosza? - zagadnął Frank.
- Niiiiiikt - odpowiedziała Louise ziewając.
- A komu ty dałaś kosza?
Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę.
- Nikomu!
Frank odszedł zawiedziony, postanawiając wypytać wszystkie koleżanki w klasie. Wrócił kwadrans później.
- Ja ci dam kosza. - oznajmił radośnie.
Louise zachichotała.
- Ludzie słuchajcie! - wykrzyknęła na całą klasę. - Dostanę kosza od Longbottoma!
Kilka osób roześmiało się, a Noelle zaczęła się krztusić pod ławką.
- Czy mam go opakować? - spytał Frank organizacyjnie.
- Poproszę w różowy papier - odparła z uśmiechem - ... z wielką, jeszcze bardziej różową kokardą - dodała po chwili namysłu.

***

Syriusz był zdrajcą i mordercą. Nie chciałam jednak wierzyć, że to jego wina. Przecież pamiętałam go tak dobrze... Siedziałam na lekcjach niedaleko niego i zawsze rozmawialiśmy. Pamiętałam błysk w jego oczach, śmiech... On miałby wydać Jamesa i Lil? On miałby zabić głupiutkiego Petera i tamtych mugoli? Podobno skazali go bez sądu.
Najgorsza była ostatnia wiadomość, na nią nie miałam już łez. Skuliłam się tylko na kanapie i spazmatycznie łapałam powietrze. Jak ryba wyciągnięta z wody. Myślałam, że się uduszę. Serce zaczęło mocno boleć.
Wtedy przyszedł Antoine, pytał, co się stało. Bał się, widziałam jego strach. "Moja przyjaciółka... nie żyje" wykrztusiłam wreszcie, a on przytulał mnie i głaskał po głowie.
Uspokajałam się i zrozumiałam, jak ważna byłaś dla mnie. I po raz pierwszy nazwałam cię przyjaciółką.


***

-Wiesz co jest najgorsze? - zagadnęła Noelle.
- Że jutro koniec roku? - spytała ironicznie Louise.
- Nie - Noelle posmutniała. -Najgorsze jest to, że po zakończeniu lecę do Kanady na cały miesiąc.
To oznacza, że zostanie nam na spotykanie się tylko pierwszy tydzień sierpnia, pomyślała.
Było już dawno po północy, a cały zamek zdążył pogrążyć się we śnie. Dziewczyny starą tradycją zarywały noc z czwartku na piątek. Był to jedyny moment, kiedy mogły przestać udawać. Każdy udawał.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie byłaś w moim domu? - spytała nagle Noelle.
- I już pewnie nigdy nie będę - odparła z uśmiechem Louise, a znały się już przecież od sześciu lat. - Ale byłam u twojej babci, a ty byłaś u mnie. Raz.

***

Lata mijały szybko, byłam pochłonięta rolą żony i matki. Julie poszła do Beauxbatons. Zawsze ściągałam ją do domu na święta, ferie i wakacje. Wiem, że nie lubiła szkoły. Nie lubiła zresztą Francji, obiecałam jej, że wyprowadzimy się, gdy skończy naukę.
Kiedy Julie była w czwartej klasie zdarzyło się coś... W gazetach wypisywano, że młody Potter zwariował. Podobno wierzył w JEGO powrót. Zaczęłam prenumerować angielskie brukowce, aż wreszcie przeczytałam coś prawdziwego. Dla "Żonglera" Harry udzielił wywiadu, a ja uwierzyłam w każde słowo. Napisałam mu list, podpisując się jako "czarownica z Paisley" i zapewniając wylewnie, że mu ufam. Miałam rację. Harry miał rację. Pod koniec czerwca Knot oznajmił, że ON wrócił.
Dumbledore napisał do mnie o śmierci Syriusza i poinformował o prawdziwym zdrajcy. Teraz także ciężko było mi wierzyć, ale tym razem była to prawda. Peter... Zawsze był takim dzieckiem, trzeba było się nim opiekować, ale lubiłam go! Ty też...


***

Dwa dni! - zdawały się krzyczeć jej myśli. - Dwa dni i koniec roku!
Usadowiwszy się wygodnie w fotelu, patrzyła ze smutkiem na żarzące się w palenisku bierwiona. Nagle doszły do niej dziwne dźwięki z dormitorium chłopców, a potem w pokoju wspólnym pojawił się Peter. Przez chwilę popatrzył na Louise ze zdziwieniem.
- Ty nigdy nie śpisz? - zapytał.
- Niee - odrzekła dziewczyna przeciągając niektóre litery. - Jesstem wampirrem, niigdy nie śśpię...
Glizdogon pokiwał ze zrozumieniem głową i poszedł na górę, nawet przez ułamek sekundy nie pomyślał, że Louise może go okłamywać.
Ciekawe czy w Beauxbatons też mają kominki...

***

W pewien wieczór wybrałam się do Yvonne. Zaprosiła mnie na szarlotkę. Piekła świetną szarlotkę. Wracałam do domu, kiedy noc była już ciemna. Nad naszą małą willą zobaczyłam jasny, zielony blask. Pomyślałam, że Antoine zapalił lampki, żebym nie zabłądziła. Nie zgubiłabym się przecież, on o tym wiedział, ale często zostawiał włączone lampki.
To nie były jednak nasze światełka. Kiedy byłam już bliżej zrozumiałam, że to światło pochodzi z czaszki. Zielonej czaszki nad domem, Mrocznego Znaku. Zaczęłam biec, wierzyłam naiwnie, że mogę im jeszcze pomóc. Na miejscu byli sąsiedzi i pogotowie.
Krzyczałam ich imiona, płakałam, biegałam po domu, szukając choćby najdrobniejszego sygnału, że to żart. Ich ciała były zabrane, a na podłodze w salonie były tylko plamy krwi. ON nie zabił ich Kedavrą, znęcał się nad Antoinem i nad niespełna piętnastoletnią Julie. Najmocniej z tamtej nocy pamiętam swąd spalonej skóry.
Przyszła po mnie Yvonne i zamieszkałam u niej, ale nie na długo. Kupiłam mieszkanie w Anglii, zabrałam staruszkę Noelle i wróciłam. Do ojczyzny. Spotkałam się z rodzicami, ale okłamałam ich. Powiedziałam, że chciałam sobie zrobić tylko drobne wakacje, a w domu czeka na mnie rodzina. Matka z ojcem zginęli tydzień później w wypadku samochodowym.


***

- Mamo... - jęknęła siedząca przy kuchennym stole dziewczyna. - Czy naprawdę muszę wyjeżdżać do Francji?
- Louise, przerabiałyśmy już ten temat - oznajmiła rodzicielka kończąc zmywanie i zakręcając wodę. - Od kiedy umarł mój ojciec, babcia jest bardzo samotna. Będziesz mieszkała u niej w weekendy i ferie. Kochanie, to tylko rok.
- A czy babcia nie może przylecieć do Anglii? Niech sprzeda dom i wprowadzi się tutaj!
Matka obrzuciła córkę nieprzyjemnym spojrzeniem. Ścierką wytarła ręce i usiadła na krześle obok dziecka.
- Dobrze wiesz jak ona nienawidzi tego kraju - odpowiedziała spokojnie. - Mało mnie nie wydziedziczyła, kiedy przeprowadziłam się tutaj z twoim tatą. Louise, zrozum, musisz pojechać do Beauxbatons.
Dziewczyna wstała i ze złością wyszła z kuchni, nie miała zamiaru niczego rozumieć.
- Dobrze wiesz, że nigdy nie będę tam szczęśliwa - krzyknęła jeszcze, wbiegając po schodach.
W pokoju czekała sowa od Noelle. Louise wybuchła płaczem.

***

Sądzisz, że przyszłam tu, bo straciłam wszystko i się poddaję? Mylisz się. Rozmawiałam już z Remusem, jutro mam wstąpić do Zakonu Feniksa. Rozważałam także Legię Cudzoziemską, ale chcę zabić tego [bluzg]. Chcę patrzeć jak cierpi po stokroć bardziej niż moi najbliżsi, chcę rozkoszować się jego klęską.
Robię to dla ciebie, dla Huncwotów, dla Franka, dla Antoine'a i dla Julie...
Zobaczysz Noelle kiedyś się spotkamy.


Louise westchnęła głęboko. Siedziała tu tak długo, że na jej rudych włosach i czarnej sukience zagościły białe płatki z drzewa. Nie pozbyła się ich jednak, nie obchodziła jej niczyja opinia. Osoby, dla których powinna wyglądać jak najlepiej już nie żyły.

Wybacz, że nie przyniosłam kwiatów. Wiem, że lubiłaś tylko tamte róże z ogrodu babci, ale twoje drzewo też jest piękne.
Żegnaj... Na razie.


Niedbałym ruchem zarzuciła na ramię torbę i szybko ruszyła do bramy głównej. Nadchodził zmierzch, a wiatr tańczył w koronach cmentarnych drzew. Z wiśni spadły kolejne kwiaty, okrywając ławeczkę i grób.



Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Nie 18:38, 04 Gru 2005    Temat postu:

ojej, śliczne...

przeżycia kobiety, która straciła w wojnie wszytsko... rodzinę, pzryjaciół... uczucia... została jej tylko chęć zemsty... i opowiada o tym przyjaciółce. martwej, bo nikt inny jej nie został. świetne. migawki z przeszłosci, jej myśli - napisane poprawnie, poza brakiem, czasami, przecinków. dobrze by było, gdyby ktoś ci to poprawił.

no, i to, co mnie osobiście razi: Lilka. fuj. to imię angieskie, nie przetłumaczone, nie twórz jego polskich zdrobnień! Lil - w porządku, ale nie Lilka...

opublikuj coś jeszcze. naprawdę ładnie ci to wyszło.

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Pią 14:31, 16 Gru 2005    Temat postu:

Śliczne - tak jak powiedziała Ata. Co prawda któryś raz spotykam się z podobnymi wspomnieniami na grobie, co lekko mi się juz znudziło, ale mmo to podobało mi się.
Spowiedź z własnych uczynków i obrót życia o 180 stopni...
Awrto było przeczytać.

Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin