[Z]Przekręt

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Kappa



Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:54, 14 Paź 2005    Temat postu: [Z]Przekręt

„Pan Weasley czytał ze zmarszczonymi brwiami pierwszą stronę Proroka Codziennego, a pani Weasley opowiadała Hermionie i Ginny o napoju miłosnym, który sporządziła jako młoda dziewczyna. Wszystkie trzy chichotały.”
J. K. Rowling, „Harry Potter i więzień Azkabanu”


Są takie chwile w życiu wiedźmy, że musi wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie przychodzą one znowu aż tak często, ale kiedy własny brat robi takie świństwo, to biednej czarownicy nie pozostaje nic innego, jak tylko przejąć inicjatywę. A że zemsta metodą „pranie po pysku dłonią wysmukłą, delikatną, rękawiczką śnieżną obleczoną” zdążyła już wyjść z mody, trzeba było wymyślić coś innego. Na przykład uwarzenie eliksiru.
Gdyby przynajmniej chodziło o jakąś zwykłą sprawę, dowcip, jakich Gideon robi na pęczki. O podmienienie cukru z solą, o zaczarowanie atramentu tak, żeby znikał po kwadransie, o toczone w jej bezpośrednim sąsiedztwie rozgrywki w „Będę – Rzucał – W – Ciebie – Jabłkiem – A – Ty – Mi – Będziesz – Odrzucał – Dopóki – Nie – Rąbniemy – Tym – Jabłkiem – W – Coś – Co – Się – Rusza” – o cokolwiek! Niestety, ostatnia inicjatywa sprawiła, że cierpliwość Molly się skończyła. Mogła przeboleć fakt, że Gideon postanowił zorganizować w Wieży Gryffindoru obchody Nocy Duchów. Pomysł biegania po Pokoju Wspólnym w białym ubranku i udawanie ducha połączone z wydawaniem odpowiednich odgłosów (pod pełnym politowania wzrokiem Prawie Bezgłowego Nicka i przy akompaniamencie gromkiego śmiechu Grubego Mnicha) też była do zniesienia. Od biedy dało się nawet przymknąć oko na fakt, że owym niecodziennym wdziankiem była jej osobista sukienka. Ale to, że w ramach świętowania drogi braciszek o drugiej w nocy zdołał, stojąc u dołu schodów, wlewitować do jej dormitorium własnej roboty bombę wypełnioną Różnokolorowymi Farbkami Do Ciała Pani Gump i jeszcze ją zdetonować, nie mogło zostać pominięte milczeniem. Taką zbrodnię należało utopić we krwi (wrażej i zbrodniczej krwi rzecz jasna). Albo przynajmniej lekko kochanego braciszka przytopić w miednicy kisielu wiśniowego.
Nieoceniona Joan Miller (takoż opryskana bezecnie barwną mazią tamtej feralnej nocy) zaoferowała Molly swą pomoc. Zgodnie uradziły, że najlepszą metodą rewanżu będzie eliksir. Łatwo, czysto, elegancko. No bo kto będzie podejrzewał dwie urocze, dobrze ułożone Gryfonki o podanie jakiejś wrednej mikstury siódmoklasiście, który sam jeden waży tyle, ile one razem? Nie było na co czekać. Zaraz po podjęciu decyzji udały się do biblioteki i wróciły później do Pokoju Wspólnego obładowane książkami niczym wielbłądy.
Dziewczęta pogrążyły się w twórczej pracy. Po dwóch godzinach ślęczenia nad stosem tomów z recepturami chyba wreszcie znalazły coś odpowiedniego. Ich okrzyk radości zmieszał się z pełnym zaciekawienia, męskim głosem:
- A co wy tu robicie?
W tym momencie Molly Prewett uświadomiła sobie, że w całym swoim piętnastoletnim życiu jeszcze nigdy nie miała aż tak głupiej miny. Że też akurat teraz musiał się przyplątać Gideon!
- A obrazki oglądamy – Joan próbowała odpowiedzieć jednocześnie szybko i naturalnie. Niestety, odbiło się na to na poziomie intelektualnym jej słów.
- W książkach do eliksirów? – zdziwienie chłopaka nie miało granic.
- A tak jakoś. Pęd do wiedzy, braciszku. Mamy sumy w tym roku. W zasadzie to ty też powinieneś teraz odczuwać dziwny pociąg do książek. Twoje owutemy...
- A dziękuję, moje owutemy mają się całkiem zdrowo. Miło, że o nie pytasz za każdym razem, kiedy mnie widzisz.
- Może w końcu zaczniesz się nimi przejmować! – Molly rozpaczliwie złapała się ostatniej deski ratunku, jaką był jej codzienny, mentorski ton. Wprawdzie raz jeszcze wyszła na zołzę, ale przynajmniej drań dał się nabrać.
- Nie licz na to, siostra. W naszej rodzinie od rwania włosów z głowy jesteś ty.
- Bo ty nie za bardzo masz co rwać – mruknęła w odpowiedzi.
- Tak, tak, drwij ze mnie, biednego, drwij!
Joan stłumiła śmiech.
- Widzisz, co zrobiłaś? – perorował dalej Gideon. Szybko przeszedł od ciekawości do błazeństwa. – Ta urocza osoba śmieje się ze mnie. Łamiesz mi serce, młoda damo!
- Azali spodziewałeś się asan czegoś po moim sercu? – „młoda dama” zdołała już na szczęście odzyskać rezon.
- Nie śmiałem suponować, jasna panno!
- Jakże to? Więc waćpan liczyłeś na moje słowa?
- Taka myśl zdawała mi się bardzo foremną.
- Białogłowie nie przystoi akomodować się1 kawalerowi!
- Zatem to ja mam mówić? Nie może to być!
- A dlaczegóż to?
- Je ne suis pas un homme à femmes. Si tu veux, je ferai de toi mon égérie, ma muse, ma Dame!2 – zacytował z powagą kpiarza Gideon. I, niech go cholera, z doskonałym akcentem.
- Tak, wiem. Un homme à femmes to ty nigdy nie byłeś – wtrąciła się Molly. – Skoncentruj się na razie na tym, żeby być un homme3. Potem zajmij się bardziej dalekosiężnymi celami.
Po wypowiedzeniu tych słów panna Prewett wyciągnąła przed siebie ręce, złapała lecącą w jej kierunku poduszkę i odrzuciła ją bratu, trafiając go przy tym idealnie w piegowaty nos.

***

Po tej rozmowie obie panny były już mądrzejsze i knuły swój spisek w czterech ścianach własnego dormitorium. Zarzuciły pomysł uraczenia młodego pana Prewetta Genialną Miksturą Maga Agryppy Powodującą Nagły I Niespodziewany Rozstrój Żołądka. Francuskie cytaty Gideona podsunęły im inny pomysł. Napój miłosny – to jest to!
Koleżanki uwierzyły im bez trudu, że tajemnicza substancja, która pewnego dnia zaczęła wesoło bulgotać w kociołku stojacym obok łóżka Molly to „zupełnie nieszkodliwa maść glicerynowa”. I nawet nie chciało im się sprawdzać w książce, co kryje się za tą tajemniczą, mugolsko brzmiącą nazwą.
Uwarzenie eliksiru miłosnego to proces długi i skomplikowany – nawet jeśli wywar ma działać tylko dwadzieścia cztery godziny. Wymaga uwagi, precyzji, umiejętności, talentu, subtelności, wdzięku... Słowem – do tego trzeba być kobietą. A nawet dwiema kobietami. Żądnymi zemsty kobietami. Co nie znaczy, że pozbawionymi wątpliwości...
- Molly...
- Co?
- A wiesz, że on nas zabije, jak się dowie, że zrobiłyśmy ten eliksir?
- No wiem.
- To jak?
- Przestań chrzanić i odmierzaj tę maź.
- Czyli rozumiem, że jednak robimy?
- Uważaj, rozlewasz!
- No nie denerwuj się, nic się przecież nie stało. Chłoszczyść. Na dzisiaj dosyć, niech się warzy. Daj mi tę książkę. Trzeba sprawdzić, jaki jest następny krok. O psiakostka4!
- Joan?
- Patrz!
- „... pokroić stokrotki w kostkę...”
- Nie tu! Dalej!
- „... dolać kwartę śluzu lukrownika...” No, to to właśnie zrobiłaś.
- Dalej!
- „... warzyć przez trzy tygodnie...” Warzy się, o co chodzi?
- Czytaj!
- „... wsypać dwa naparstki sproszkowanego ogona iguany magolegolograficznej5...” Czego?
- No właśnie. Skąd my to weźmiemy?
- Co to w ogóle jest?
- A co cię interesuje? Myśl, jak to zdobyć!
Jeśli w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart był ktoś, kto mógł mieć coś, o czym nikt inny nigdy nie słyszał, to tym kimś był Mundungus Fletcher. Do niego też po paru dniach namysłu zwróciły się spiskujące Gryfonki. Po długich namowach i „za drobną opłatą” zgodził się dostarczyć im brakujący składnik. Zdołały więc po oznaczonych w przepisie trzech tygodniach dodać przeklęty ogon iguany. Potem należało już tylko zamieszać trzykrotnie zgodnie z ruchem wskazówek zegara, warzyć osiem dni na wolnym ogniu, dorzucić dwanaście stokrotek i pięćdziesiąt gramów kolców jeżozwierza, znów zamieszać, doprowadzić do wrzenia, wystudzić nieco, dolać wody, wsypać garść mielonego cynamonu, zostawić na noc, a nazajutrz dołożyć jeszcze drobno posiekaną brukiew oraz buraka cukrowego w całości i wygasić ogień. Voila. Proste jak konstrukcja cepa.
Zaaplikowanie specyfiku okazało się znacznie trudniejsze. Gideon, jak każdy człowiek, który sam ma na sumieniu niejeden przekręt, był wyjątkowo nieufny w stosunku do ludzi, których podejrzewał o jakieś nieczyste intencje. A nawet jak nie podejrzewał, to był ostrożny dla zasady.
Dolanie eliksiru do kubeczka z sokiem dyniowym podczas posiłku nie wchodziło w rachubę. Po pierwsze wiązało się to ze zbyt wielkim ryzykiem, mogły przecież zostać przez kogoś zauważone, po drugie nie było wiadomo, czy aby ów napitek nie wejdzie w jakąś niezbyt przyjemną w skutkach reakcję z wywarem. Molly chciała się odegrać na bracie, ale niekoniecznie miała ochotę go truć. Co jak co, ale napój miłosny to bardzo delikatna tudzież złożona substancja i trudno było przewidzieć, jak się zachowa w interakcji z czymś, co nie jest czystą wodą. Wprawdzie dawka eliksiru wymieszana z rzeczoną mogła z powodzeniem udawać sok z malin czy wiśni (a to z racji intensywnego, czerwonego koloru), ale i tak powstawał problem – jak podać ów specyfik Gideonowi?
Śmiałym szczęście sprzyja, a pomysłowi mogą mieć Mamusię Fortunę w głębokim poważaniu. Wystarczyło wpaść na to, że potwornie wyczerpany po treningu gracz quidditcha przyjmie po dwóch godzinach latania za kaflem choćby czarkę dziegciu od Kozaka z wyrazem twarzy cokolwiek krwiożerczym, a co dopiero szklankę soku z rąk umiłowanej siostry. Nawet jeśli umiłowana siostra absolutnie nie ma w zwyczaju poić zmordowanego wbijaniem goli brata.
- Radości moja, światło oczu moich! – rozradował się Gideon na widok zaopatrzonej w sporych gabarytów kubeczek Molly. Stojąca obok Joan otworzyła butelkę ze zbawczym płynem i ochotnie napełniła nim trzymane przez przyjaciółkę naczynie. Zemsta jest rozkoszą bogów, ale śmiertelnicy też się przy niej niezgorzej bawią.
- Gdybyś jeszcze czasem tak bezinteresownie...
- Pogadamy o bezinteresowności jak wypiję. Chyba, że chcesz rozmawiać z duchem.
Z oczywistych względów panna Prewett ustąpiła. Patrzyła radośnie, jak umęczony ścigający pije łapczywie czerwony płyn. Euforia szybko została zastąpiona przez zdrowy rozsądek. Molly cofnęła się, wypychając do przodu Joan. Plan był prostu – Gideon tylko na nią spojrzy i przez najbliższą dobę będzie robił z siebie idiotę, próbując pozyskać jej względy. Zaprawdę, młoda Gryfonka mogła o sobie wówczas powiedzieć: Gladius vindictae sum.6.
Tymczasem niczego nieświadomy chłopak wysączył swój napój do ostatniej kropli, po czym oddał spokojnie kubek siostrze, uśmiechnął się do Joan, wygłosił błazeńską uwagę o miłosiernych damach ratujących jego nędzne życie i udał się do szatni. Osłupiałe dziewczyny wpatrywały się bezmyślnie w jego plecy, gdy szedł w stronę drzwi przebieralni. Dlaczego, w pysk mantikory, nic się nie działo?
Tak się składa na tym świecie, że stosunkowo wiele zagadek znajduje w końcu swoje rozwiązanie. Sprawdza się to zwłaszcza wtedy, gdy szuka się przyczyn fiaska eliksiru, który wydawał się perfekcyjny. No bo skoro wykonanie było bez zarzutu, to zawinić musiały składniki...
Mundungus przez parę następnych tygodni wykazywał zadziwiającą zdolność rozpływania się w niebycie, gdy tylko widział pannę Prewett wchodzącą do Pokoju Wspólnego. Nie udało się ustalić, jak udawało mu się unikać jej na korytarzach. Najprawdopodobniej maczały w tym palce: Zaklęcie Kameleona, Urok Przyssawkopodłogowy i Eliksir Błyskawicznego Tudzież Niezawodnego Wtapiania Się W Ścianę. Zresztą, nie oszukujmy się – Dung już nigdy nie czuł się w towarzystwie Molly ani pewnie, ani bezpiecznie.


1Czytelnicy Sienkiewicza już wiedzą, a pozostałych informuję, że w tym kontekście „akomodować się” znaczy tyle, co „oświadczać się”. Jeśli ktoś miałby problem z odczytaniem innych archaizmów, zapraszam do „Trylogii”. Gwarantuję, że po przeczytaniu całej w krótkim czasie sami będziecie mówić takim językiem przez parę dni...
2franc. „Nie jestem kobieciarzem. Jeśli chcesz, możesz zostać moją nimfą, moją muzą, moją Panią!” Słowa te kieruje w musicalu „Notre Dame de Paris” poeta Gringoire do Esmeraldy chwilę po tym, jak zgodziła się ona za niego wyjść. Po szerszy kontekst odsyłam do powieści Hugo „Katedra Panny Marii w Paryżu”.
3franc. „mężczyzna”
4W ten sposób przetłumaczono w filmie „Notting Hill” odrażające przekleństwo angielskie „whoopsy daisy!”. Kto oglądał, ten zrozumie potęgę skojarzenia.
5Tajemniczy zwierz. Mało kto o nim słyszał, jeszcze mniej ludzi go widziało. Ci, co przeżyli to spotkanie, nie są zbyt rozmowni, ale można wywnioskować z ich bełkotu, że ten gatunek iguany jest bardzo duży i bardzo lubi deptać wszystko, co tylko porusza się na tyle szybko, żeby gonienie go było dobrą zabawą.
6łac. „Jam jest miecz zemsty.”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Sob 14:21, 15 Paź 2005    Temat postu:

heh, w życiu nie pomyślałabym, że można informację o eliksirze zinterpretować w ten sposób (;. sprytne, Semele (;.

w tym ficku widać wszytsko, co dla ciebie charakterystyczne - niepowtarzalny styl, łacińskie cytaty, brak błędów, całkiem oryginalny pomysł. i dużą prawdopodobność historii - mamy wyjaśnienie, czemu Molly nie lubi Dunga, mamy postaci wspomniane w książce, które "powołałąś do życia" (Gideon to ten, co miał brata Fabiana, prawda?), no i odniesienie do cytatu z książki. słodzę, prawda? ale po prostu mi się podoba (;...

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triss
Ningyo



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Słońca

PostWysłany: Nie 13:56, 16 Paź 2005    Temat postu:

Dobry pomysł, ale marne zrealizowanie. Wogóle mnie nie zaciekawiło. Błędów nie wypatrywałam, bo nigdy tego nie robię chyba, że ktoś mnie wkurzy.
Także średniasto.
Ach, no i jeśli dał Mun jakiś felerny składnik to czemu nic mu się nie stało? Może by się chociaż otruł co? :P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Pią 14:06, 16 Gru 2005    Temat postu:

Nieźle. Najbardziej podobało mi się wyjaśnienie niechęci do Mundugnusa... Ale jak na napój miłosny to czegoś mi brakowało w tym ficku. Szkoda, że na przykład nie napisałaś czegoś dłuższego niż jednopartóka z opisem późniejszych ekscesów.
Ale ogółem wynika to chyba z twojego stylu... Specyficznego, nie powiem, ale wcale nie złego.

Cora


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Darkness_
Samuraj



Dołączył: 27 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 23:23, 27 Gru 2005    Temat postu: Re: [Z]Przekręt

Semele napisał:
J. K. Rowling, „Harry Potter i więzień Azkabanu
Powinno być "Więzień".
Nie wyłapałem więcej błędów...
Opowiadanie spodobało mi się, bardzo mało błędów(o ile jakieś są:P) i prosto się czyta. Niezły pomysł z tym eliksirem...
Pozdrawiam!
Darkness_


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Semele
Kappa



Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:32, 27 Gru 2005    Temat postu: Re: [Z]Przekręt

Darkness_ napisał:
Semele napisał:
J. K. Rowling, „Harry Potter i więzień Azkabanu
Powinno być "Więzień".
Nie wyłapałem więcej błędów...
Darkness_

"Harry Potter and the Prisoner of Azkaban", ale "Harry Potter i więzień Azkabanu". To, co mi zaproponowałeś, jest czystą kalką z angielskiego. Pozdrawiam
Sem

EDIT: Błąd poprawiony, wybacz, zadziałał prosty odruch Pawłowa, że na forach potterowskich kobiety stanowią 90% użytkowników.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 0:37, 28 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Wto 23:39, 27 Gru 2005    Temat postu:

Wiecie, teraz chyba trzebaby się przyczepić do błędów w obu poprzednich postach.
Darkness:
Jak już to "Semele napisała". To dziewczyna.
Semele:
Nie "zaproponowałaś", ale "zaproponowałeś". Darkness to chłopak.

I Sem ma rację. Jeśli nie wierzysz to sprawdź na grzbiecie książki.To zwykła gramatyka. Zasad angielskich objaśniać nie będę, bo mimo wszystko mam na pewno jakieś luki w wiedzy, a w polskim - proste. To tytuł książki. Nie odznaczające się wyjątkowymi cechami (nazwy własne itd.) wyrazy pisane są w małej litery.

Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katie Blackss
Kappa



Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Śro 17:26, 25 Sty 2006    Temat postu:

Fajne wytłumaczenie niechęci Molly do Mundugnusa. Moim zdaniem za krótki. Mogłaś napisać, jak jeszcze raz sie prubują mścić, albo że jakoś ten eliksir zadziałał No nie wiem, czegoś mi brakuje w tym opowiadaniu.

Pozdrawia Katie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin