[Z] Wąż

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Kappa



Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:59, 16 Cze 2006    Temat postu: [Z] Wąż

Witam!
Zazwyczaj jak autor ma terminy i wisi nad nim bat, to nagle pojawiają się pomysły absolutnie z rzeczonymi terminami niezwiązane. Oto efekt. Z podziękowaniem dla Sonki, która podrzuciła mi wczoraj pewien bardzo inspirujący filmik. Chociaż Keira w roli Roweny nadal budzi mój głęboki sprzeciw. Życzę miłej lektury
Sem


WĄŻ
korekta: Susie, Sereus

Ludzie mówili o nim „przebiegły”. Jeszcze parę lat wcześniej buntowałby się przeciwko temu, ale teraz tylko potwierdzał z uśmieszkiem. Czemu miałby zaprzeczać? Nie uważał, że nadmierna prawdomówność jest cnotą, ale cenił jasne sytuacje i lubił być szczery sam ze sobą. To mu znacznie ułatwiało życie.
Nigdy nie przypuszczał, że będzie uczył. To przyszło z czasem. Życie zmusiło go do tego, by zaczął patrzeć z pobłażaniem na ludzkie słabostki. Wtedy stał się dobrym nauczycielem. Przestał wymagać niemożliwego.
Gdy Rowena wskazała mu pierwszy kamień, który miał dołożyć do pojawiających się z wolna murów szkoły, miał mieszane uczucia. Był wtedy jeszcze dosyć młody i fakt, że bierze udział w czymś wielkim, wbijał go w dumę. Z drugiej strony przerażała go perspektywa onieśmielonych, niezdarnych adeptów magii, którym miał pierwszy wkładać różdżkę do ręki. Wolał doskonalić i cyzelować, niż zaczynać od podstaw. Może dlatego tak długo nie chciał ulec namowom Gryffindora i dołączył do Założycieli dopiero wtedy, gdy fundamenty zamku były już gotowe.
Przed obcymi by się do tego nie przyznał, ale udzielił mu się zapał Godryka, jego werwa i ogień w oczach. Dobrze pamiętał, jak wtedy rozmawiali.
- To jest właściwe miejsce dla ciebie, Salazarze.
- Znajdźcie innego wężoustego. Ja się nie nadaję do dzieci.
- Szukaliśmy.
- I co? Żaden nie jest chętny, więc jeszcze raz próbujesz szczęścia u mnie?
- Chętni nawet byli.
- Więc cóż takiego było z nimi nie tak?
- Wszyscy umieli rozmawiać z wężami, ale żaden nie umiał rozmawiać z ludźmi.
Godryk zawsze miał sposoby, by ładnie komuś powiedzieć, że jest świetnym manipulatorem. Przynajmniej Salazar tak wówczas zrozumiał jego słowa. Dopiero po latach zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno o to chodziło jego przyjacielowi. Zresztą, to i tak nie miało większego znaczenia. Bardziej, niż słowa, przekonały go determinacja i siła woli, z którymi były wypowiadane. Jeśli Gryffindor postanowił, że będzie miał szkołę magii, to nie było na świecie potęgi, która mogłaby mu przeszkodzić. A Slytherin zawsze cenił upór i konsekwencję.
Budowa zajęła im trzy lata, trwałe spajanie murów z zaklęciami ochronnymi – kolejny rok. Na ogół nie przepadał za taką mrówczą pracą, nie znosił monotonii, ale to było prawdzie wyzwanie. Niektóre czary trzeba było odszukać, włamując się do zakurzonych archiwów klasztornych, inne musiały być przez nich odtwarzane na podstawie wiedzy, którą uzyskali od własnych nauczycieli, jeszcze inne trzeba było stworzyć zupełnie od podstaw. Salazar był w swoim żywiole – dopieszczał szczegóły, przekonywał opornych, przechytrzał mniej przebiegłych, zastraszał tchórzliwych. W wirze walki z ograniczeniami, które zawsze znajdował tylko we własnym umyśle, ledwo zauważył, gdy Rowena przyprowadziła pierwszych adeptów, którzy mieli pomagać w tworzeniu tarcz. Ale to nie były dzieci. To byli młodzi, inteligentni ludzie. No i z pewnością nie trzeba było ich uczyć, jak się trzyma różdżkę.
Gdy wszystko było prawie gotowe, przyszli kolejni. Cisi, spokojni, pokorni. Helga wzięła ich pod swoje skrzydła. Dzięki jej opiece rozwijali się i powoli sięgali szczytów swoich możliwości. Umiała z nich wydobyć wszystko to, co najlepsze. Salazar trochę zazdrościł jej cierpliwości do ludzi. Wtedy on sam miał ją tylko do zaklęć, manuskryptów i mikstur. Irytowała go niekompetencja.
Opuścił Hogwart na jakiś czas, gdy był już pewien, że wszystkie tarcze będą działać idealnie. Przejechał całą Anglię wzdłuż i wszerz. Obserwował, rozmawiał, szukał. Starał się wyłowić ludzi ambitnych i silnych, których nie przerażałby jego perfekcjonizm. Znalazł ledwie trzech. Byli tak głodni wiedzy i potęgi, że wyśrubowane wymagania Salazara były im na rękę. Osiągnął sukces – mógł być dla swych uczniów mistrzem, nie bakałarzem. Wrócił do szkoły przepełniony dumą i radością.
Uczniowie przynieśli mu rozczarowanie. Starali się, jak mogli, pracowali ponad siły, ale nie zawsze mogli sprostać wyzwaniom, które stawiał przed nimi lotny umysł Salazara. Po kilku latach trzech adeptów odeszło. Jeden po drugim. Slytherin był jak w gorączce. Znalazł czterech nowych, wytrzymali ledwie parę miesięcy. Przyjaciele próbowali z nim rozmawiać, ale to rozdrażniało go jeszcze bardziej.
- Mówiłem ci, że nie nadaję się do szkoły! To od początku był idiotyczny pomysł!
- Zachowujesz się jak dziecko, Salazarze. Uczysz ludzi, nie półbogów, na wielkiego Merlina!
- Godryku, z ręką na sercu – czy my też byliśmy takimi kretynami?
- Nie wiem, jak ty. Ja tak. Jak miałem piętnaście lat, to ojciec w ogóle stracił nadzieję, że wyjdę poza najprostsze zaklęcia.
- Świetnie. Wyszedłeś?
- Jak widzisz.
- Genialnie. Ilu nie wyszło?
- Nie mam pojęcia. Ale warto uczyć choćby po to, żeby wyłowić tego jednego.
- Nie jestem rybakiem, do cholery! Jestem magiem! Nie mam czasu na idiotów!
Czas. Nieubłagany upływ czasu najbardziej przerażał Slytherina. Czasem miał wrażenie, że drogocenne minuty przeciekają mu przez palce, a on, zamiast zaciskać dłonie i starać się zatrzymać jak najwięcej, tylko rozczapierza je jeszcze bardziej. Uległ w końcu perswazjom Helgi, zrozumiał konieczność kształcenia adeptów, nauczył się znosić błędy i pomyłki. Ale pełne uspokojenie i uwolnienie od lęku znalazł dopiero dzięki Euterpe.
Wbrew imieniu wcale nie była liryczna. Nie była też kruchą, delikatną, mdlejącą królewną, którą według niektórych powinna być czarownica z wyższych sfer. Była równie silna i ambitna, jak Salazar. Od innych wymagała wiele, a od siebie jeszcze więcej. Ale od nikogo nie wymagała niemożliwego.
Wyciągała go z biblioteki i laboratorium, na nowo pokazała mu śmiech i brak pośpiechu.
- Żyj – mówiła. – Żyj normalnie, przestań ścigać się z czasem.
- Mam go za mało.
- Masz go wystarczająco dużo. Gdybyś miał nieograniczoną ilość czasu, poczułbyś się w końcu znużony wszystkim, co cię otacza.
- A jeśli nie zdążę osiągnąć tego wszystkiego, co zamierzałem?
- To osiągną to twoi następcy. Jadłeś kiedyś ten gatunek jabłek?
Nie od razu ją pokochał. To wcale nie było proste. Nie przypominała żadnej z kobiet, które znał. Ani cichych, zalęknionych dziewcząt, które trafiały do Hogwartu, ani sztywnych, oficjalnych matron, które spotykał w wielkich domach. Nie była też podobna do Helgi ani do Roweny, które w całości oddały swoje serca kamiennym murom szkoły. Euterpe nigdy nie musiał niczego tłumaczyć, a ona nie wymagała od niego niczego, czego on sam nie wymagałby od siebie.
Gdy urodziła syna, miał wrażenie, jakby zyskał kilkadziesiąt dodatkowych lat życia. Przestał się spieszyć. Zyskał poczucie, że jeśli nie zdąży tego zrobić, ten chłopiec dokończy dzieła za niego.
Tymczasem Hogwart rozwijał się i kwitł. Na każdym kroku można było spotkać młodego człowieka w skromnych szatach ćwiczącego ruchy różdżką, biegnącego do biblioteki, czytającego notatki. Pojawili się nowi adepci Salazara. Teraz już wiedział, w jaki sposób ich uczyć. Jeden z jego podopiecznych postanowił pozostać w szkole. Jako pomocnik Slytherina szkolił niegdysiejszych kolegów w tajnikach magii. Pracy nie brakowało dla nikogo, chętnych do nauki w Hogwarcie było coraz więcej.
Gdy Helga ciężko zachorowała, Założyciele uświadomili sobie, że chociaż ułożyli dokładny system, który ustalał, kto ma zarządzać szkołą po ich odejściu, to zapomnieli o jednym. Uczniowie. Uczniowie podzieleni na cztery grupy, z których każda ceniła inne cnoty i wartości. Uczniowie łączeni tak, że ludzie o podobnych talentach i charakterach mogli uczyć się i pracować wspólnie. Jeśli zabraknie któregoś z Założycieli, kto będzie wybierał adeptów do jego Domu?
- Tiara? Oszalałeś, Godryku. Chcesz zakląć nasze marzenia w coś tak nietrwałego?
- Od kiedy marzenia są trwałe, Salazarze? Nasze sny zestarzeją się wraz z tą tiarą.
- Wolałbym, żeby się jednak nie zestarzały.
- Ja też. Szkoda, że to niemożliwe, prawda?
Slytherin stał z różdżką, patrząc na elegancką, wymuskaną, idealnie czystą tiarę. Więc w tym ma przetrwać wszystko to, o co walczył? Własne idee, wartości, cele? Zamyślił się głęboko. Dobrze wiedział, jakie cechy chce zakląć w tym kawałku materiału.
- Co mam zrobić?
- Po prostu załóż ją na głowę i skup się. Magia zadziała sama.
- Magia zawsze działa sama.
Siła, ambicja, spryt, bystrość, zaradność. Konsekwencja, upór, niezależność, kreatywność. Duma, przebiegłość, inteligencja, wyrachowanie. Uczył się tego wszystkiego przez całe życie. Latami szukał ludzi podobnych do siebie. Gromadził ich pod herbem węża. Węże są długowieczne i mądre, wzbudzają lęk i respekt. Wielu od nich ucieka, ale ci, którzy poznali je lepiej, muszą cenić ich siłę i moc. Salazar chciał uczniów, którzy umieliby szanować węże i czerpać od nich wiedzę. Którzy wiedzieliby, że gady są niebezpieczne, ale byli przekonani, że warto ryzykować. Którzy potrafiliby postępować z nimi w każdej sytuacji, odeprzeć każdy atak, nawet najbardziej podstępny.
Jednego nie przewidział. Sam uspokojony i pogodzony z czasem, zapomniał, że ambicja i perfekcjonizm sprawiają, że człowiek zaczyna się bać dni i miesięcy zbliżająch go do śmierci. Zapomniał, że prawdziwie niebezpieczny wąż to nie ten, który rzuca się z zębami, ale ten, który trzyma w pysku własny ogon.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Sob 11:03, 17 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
zbliżająch
Zbliżających.

Oo, coś nowego autorstwa Semele!

Super. Idealnie widać w Salazarze cechy Voldemorta, choć jeszcze bez tego zła. Chęć życia, wiecznego życia, wszystkie zalety i wady Ślizgonów, ambicja, przebiegłość, upór... Aż nasuwa się myśl, czy gdyby Voldemort znalazł kobietę, to może również pogodziłby się ze śmiercią... Bo w końcu to głównie Euterpe wpłynęła na Salazara.
No, tylko że jakoś nie wydaje się, by ten "odmieniony" Salazar mógł stworzyć coś takiego, jak Komnata Tajemnic. Ciekawe, co też musiało się później stać...?

I... nie wiem, czemu mnie to nagle uderzyło, jakoś nigdy czytajac opowiadania "z dawnych czasów" nie zwracałam na to uwagi, ale... Nie pasuje mi słówko "kretyn" w ustach Salazara. Wyjątkowo takie uwspółcześnienie wydaje mi się nie na miejscu.

Hm... Można by się spytać, o jaki filmik chodzi i gdzie on krąży po Internecie (;? Ta wzmianka o Keirze w roli Roweny zaciekawiła mnie (;...

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niepokonana
Charłak



Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 15:01, 18 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
Siła, ambicja, spryt, bystrość, zaradność. Konsekwencja, upór, niezależność, kreatywność. Duma, przebiegłość, inteligencja, wyrachowanie.


Idealny fragment, że to tak ujmę. Cechy, które powinien posiadać każdy, ale nie każdemu są one dane...


Cytat:
Zapomniał, że prawdziwie niebezpieczny wąż to nie ten, który rzuca się z zębami, ale ten, który trzyma w pysku własny ogon.


To zdanie wydało mi się takie... prawdziwe, i to cholernie prawdziwe.



Opowiadanie jako całokształt bardzo przypadło mi do gustu, rzecz piękną stworzyłaś... Błędów nie było żadnych, wogóle cudne to jest :D

pozdrowienia
marta :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ann
Wojownik Światła



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 420
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z skądś na pewno.

PostWysłany: Pią 8:39, 21 Lip 2006    Temat postu:

Pierwszy raz czytam opowiadanie o Salarze... i jestem zachwycona. I zadowolona, że to jest miniaturka, a nie długaśne jakieś. Sama nie wiem, co mam sądzić o Twoim opowiadaniu. Mam uczucia mieszane... z jednej strony zachwyt, a z drugiej dziwny niedosyt... Jakby mi czegoś brakowało... Końcówka była ciekawa... W sumie cały fick był ciekawy i oryginalny. I dlatego podobało mi się.
Pozdrawiam i weny życzę,
Dalla


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ostoja
Charłak



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podlasie

PostWysłany: Czw 23:23, 03 Sie 2006    Temat postu:

Semele potrafisz czynić cuda. do tej pory Salzar był w moim mniemaniu okrutny, bezwzględny. Zmieniłaś to. Dzięki Tobie spostrzegłam w nim ludzkie cechy.

Świetna końcówka. Ogólnie pomysł też jest wyjątkowy. Żadko spotyka się taki dobry utwór o jakimś założycielu Hogwartu.

Jak dla mnie bomba. Applause


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karmelia
Duch



Dołączył: 20 Wrz 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Legnica welcome to

PostWysłany: Pią 1:14, 22 Wrz 2006    Temat postu:

Spojrzałam na autora i od razu zachciało mi się czytać ^^ Sem, jeśli Cię będzie można w Empiku znaleźć, to powiedz, pod jakim pseudonimem ;)

Cytat:
- Wszyscy umieli rozmawiać z wężami, ale żaden nie umiał rozmawiać z ludźmi.
Godryk zawsze miał sposoby, by ładnie komuś powiedzieć, że jest świetnym manipulatorem.


To było po prostu przecudnowne!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abytom
Charłak



Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom

PostWysłany: Pią 5:58, 13 Paź 2006    Temat postu:

Swietne bez dwóch zdań...

Stanowczo prosiłabym o zdecydowanie dłuższe posty.
K.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_
Kappa



Dołączył: 21 Paź 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd ^^ <nigdy nie wiesz kto jest po drugiej stronie>

PostWysłany: Sob 17:25, 21 Paź 2006    Temat postu:

Gdybym miała zacytować swoje ulubione fragmenty, ten post dorównałby długością postowi pierwszemu. Bardzo pięknie napisane, bez błędów. Pozdrawiam.

prosze o jakies wysilanie sie w postach. Moderator Wredny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin