Smak ludzkiej krwi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Spod pióra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Medea
Elf



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Pią 0:25, 26 Sie 2005    Temat postu: Smak ludzkiej krwi

Historia nieco naiwna, choć w zamierzeniu miała być klimatyczna. Pisana pod natchnieniem filmu "Królowa Potępionych", porzucona już po tym jednym fragmencie na rzecz nowoodkrytej miłości - fan ficów.

PROLOG
Ciemność nocy i gęstość deszczu skutecznie utrudniała moim oczom dostrzeganie czegokolwiek. Szłam przed siebie, przemoczona i zmarznięta. Nie wiedziałam, co tak naprawdę się ze mną dzieje.
Ludzie umierają. To normalne. Przyzwyczaiłam się do tego już po miesiącu pracy w szpitalu. Setki nieznanych mi twarzy przykrytych białym prześcieradłem nie robiły na mnie wrażenia. Jednak nie codziennie traci się siostrę, jedyną bliską osobę. Czemu więc nie rozpaczałam? Czemu więc nie czułam chociażby żalu? Czemu więc nie czułam zupełnie nic?
Śmierć siostry wzbudziła we mnie jedynie wyrzuty sumienia, że przyjęłam ją z chłodną obojętnością. Wyrzuty, które w końcu zastąpione zostały dziwną, emocjonalną pustką.
Pojawił się przede mną nagle, choć czułam, że tak naprawdę nie tyle pojawił się, co ujawnił.
Wysoki, z sięgającymi ramion włosami o ciemnej barwie, w długim, czarnym płaszczu.
Zatrzymałam się.
Patrzyłam na niego z zafascynowaniem. Poruszał się z wyjątkową gracją, a jego płaszcz powiewał na wietrze.
Szedł w moją stronę. Był coraz bliżej. Coś mówiło mi, żebym uciekała. Rozejrzałam się nerwowo wokół. Byłam sama, a wśród otaczającej mnie nocy poczułam się wręcz klaustrofobiczne.
Przeniosłam wzrok z powrotem na miejsce, w którym znajdował się nieznajomy, jednak już go tam nie było.
Poczułam, że ktoś z delikatną stanowczością obejmuje mnie ramieniem za szyję. Ulegle odchyliłam głowę do tyłu.
Nie miałam sił, by walczyć. Nie chciałam walczyć!
Ciemne, wpatrzone we mnie oczy, nienaturalnie długie kły…
Poczułam ból, gdy nieznajomy wgryzł się w moją szyję. Osunęłam się na ziemię, wciąż obejmowana przez mężczyznę.
Czułam, jak wraz z krwią uchodzi z mojego ciała życie.
Jednak nie to było dla mnie w tej chwili najważniejsze, gdyż zdałam sobie sprawę, że obecność mojego oprawcy, jego dotyk, jego zapach – wszystko to sprawiało mi nieopisaną przyjemność.
Oderwał się ode mnie nagle, jakby coś go uderzyło. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Chwilę potem uśmiechnął się. Jego pełne usta błyszczały szkarłatem mojej krwi.
— Dam ci szansę przetrwania w nieśmiertelności — powiedział, nacinając sobie nadgarstek.
Ten smak…
Cierpki, ale jednocześnie słodki, niczym boski nektar.
Smak jego krwi.
Nieludzki ból mojego umierającego ciała.
Zmartwychwstanie…

ROZDZIAŁ I
Obudziłam się w ciemnym pokoju. Leżałam z otwartymi oczami i wpatrywałam się w czarny baldachim łoża. Nie myślałam.
Drzwi do pokoju otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Zza nich wynurzył się on. Ubrany na czarno, z włosami spiętymi w kucyk i błąkającym się na jasnej twarzy uśmiechem.
Podniosłam się gwałtownie. Nie odezwał się. Położył tylko na stoliku obok łóżka tacę ze stojącym na niej kielichem i ruszył do wyjścia.
— Kim jesteś? — zapytałam w panice, jakbym obawiała się, że to może być jedyna do tego okazja.
Zatrzymał się i powoli obrócił w moją stronę. Na pięknej, jakby wyciosanej z marmuru twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
— Zadajesz niewłaściwe pytanie — odrzekł ciepłym, nieco może chrapliwym głosem. — Powinno brzmieć: kim MY jesteśmy.
Dobitność, z jaką podkreślił owo „my” uświadomiła mi, co się stało.
— Zrobiłeś ze mnie wampira… — wyszeptałam sama do siebie, spoglądając na swoje dłonie, lecz nie zauważyłam w ich wyglądzie żadnej różnicy.
— Znowu źle — stwierdził, siadając na łóżku. — Ja tylko obrałem cię na swoją ofiarę. Jestem jedynie twoim mordercą. Swój dalszy los wybrałaś sama…
Zdenerwowałam się. Pogrywał ze mną, wyszydzał. Z zadziwiającą szybkością i siłą rzuciłam się na niego. Upadliśmy na podłogę. Obejmowałam jego szyję drżącymi, choć silnymi dłońmi. Chciałam go zabić.
Zaczął się śmiać.
— Jesteś zabawna — powiedział, odpychając mnie, jakby strzepywał ze swetra kurz.
Uderzyłam o szafkę, a kielich, który na niej wcześniej postawił, przewrócił się i oblał mnie krwią.
Wstałam szybko. Drżałam na całym ciele. Biała koszula nocna, w którą byłam ubrana, szybko przesiąkła. Czułam obrzydzenie, a jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że krew pokrywająca moje ciało jest tym, czego pragnę.
Wstał i podszedł do mnie. Wysoki i postawny, był jak starogrecki bóg. Jego bliskość odbierała mi wszelką energię, której zresztą nie miałam jeszcze zbyt dużo.
Odrzucił moje jasne włosy do tyłu, pogładził szyję palcem. Zamknęłam oczy. Poczułam jego język zlizujący z mojego dekoltu krew. Po chwili wpił się w moje usta w głębokim pocałunku. Czułam smak krwi. Był to najsłodszy i najwspanialszy ze smaków.
— Chcę więcej — wyszeptałam nieświadomie, gdy oderwał się ode mnie.
— I dostaniesz — obiecał, wychodząc.
Zostawił mnie samą. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Czułam się źle, miałam ochotę zniknąć, po prostu rozpłynąć się w powietrzu.
Kap, kap, kap…
Spojrzałam na stolik, z którego powoli spadały czerwone krople.
Nie, nie mogę! To jest obrzydliwe!
Powoli wyciągnęłam rękę w stronę przewróconego kielicha. Dotknęłam palcem rozlanej krwi. Jej głęboka czerwień i słodki zapach kusiły mnie. Na tyle skutecznie, że mimo targającego mną obrzydzenia, skosztowałam jej.
Usłyszałam śmiech. Spojrzałam na drzwi i szybko podniosłam się.
Stał tam, oparty niedbale o framugę, z kielichem w dłoni.
— Wiedziałem, że nie będziesz się długo opierała. Masz — powiedział, podając mi naczynie.
— Czy… czy to ludzka krew? — zapytałam, choć teraz było mi to obojętne. Myślałam tylko o jej słodyczy, czułam się jak narkomanka, która musi zaspokoić swój głód.
— Nie. Jeszcze za wcześnie na ludzką krew. Ale spokojnie, już wkrótce wyruszysz na prawdziwe polowanie. No pij — ponaglił mnie.
Zanurzyłam usta w pucharze. Starałam się nie okazywać, jak bardzo pragnęłam tego życiowego, czerwonego płynu.
— Smakuje, prawda? — Uśmiechnął się, gdy wypiłam wszystko.
Pokiwałam w milczeniu głową.
Wampir zbliżył się do mnie i obszedł dookoła, dokładnie lustrując moją sylwetkę.
— Jesteś piękna, Kornelio.
— Skąd znasz moje imię?
— Dowód osobisty — rzucił lakonicznie, po czym rozsiadł się wygodnie w fotelu naprzeciwko mnie, wciąż przyglądając mi się natarczywie.
Nastała chwila nieznośnego milczenia.
— Dlaczego uczyniłeś mnie…
— Wampirem? — dokończył. — No cóż, wydałaś mi się odpowiednim materiałem. Nie poddawałaś się ludzkim emocjom. Teraz oczywiście ta umiejętność na niewiele ci się zda, bo już prawie nie masz ludzkich emocji, jednak z pewnością ułatwi ci pełne przeistoczenie.
— Przeistoczenie?
— Nie bądź naiwna — prychnął. — Chyba nie myślisz, że aby stać się wampirem wystarczy tupnąć obcasami. To proces, moja droga. Krótkotrwały i niewymagający, ale proces.
— A co będzie, gdy już stanę się prawdziwym… no wiesz…
— Dlaczego tak boisz się tego słowa?
Rzeczywiście. Bałam się słowa „wampir”. Tkwił we mnie lęk przed przypieczętowaniem swojego losu. Wciąż tliła się we mnie nadzieja, że jeszcze jest szansa odwrotu., że jeszcze mogę się wycofać.
— Nie możesz już uciec przed tym, kim się stałaś — powiedział cicho, jakby znał moje obawy. — Jesteś skazana na to życie.
— Ja już nie żyję! — wykrzyknęłam, jednocześnie zdając sobie sprawę z irracjonalności tych słów.
— Oczywiście, że żyjesz. Może nie w takim wymiarze, jaki znałaś do tej pory, ale uwierz, że i to życie może być satysfakcjonujące.
— Życie mordercy, potępieńca…
— Ale nieśmiertelnego potępieńca, monumentalnego w swoim majestacie. Potraktuj to jako kolejny etap ewolucji.
Nigdy nie wierzyłam w wampiry. Uznawałam je za zabobony, a teraz sama byłam jednym z nich. Zadziwiające, że moja psychika tak szybko przyjęła do wiadomości fakt ich istnienia. Fakt mojego istnienia…
— Jako wampir… Czego muszę się wyrzec? — spytałam.
— Niewielu rzeczy — odrzekł. — Na dobrą sprawę tylko słońca.
— To dużo… To znaczy, że także prawdziwego życia, pracy…
— Daj spokój tym sentymentom! — Zdenerwował się nagle i wstał. — Wkrótce zrozumiesz, że to nic w porównaniu z tym, co otrzymujesz. Wkrótce pokażę ci, jak naprawdę wygląda świat. Zdasz sobie sprawę, jak wiele z jego piękna nie dostrzegałaś będąc człowiekiem.
Podszedł do szafy.
— Przebierz się — powiedział, podając mi ubranie. — Wrócę za jakiś czas i zabiorę cię na zewnątrz. Musisz się jeszcze wiele nauczyć.
— Jak masz na imię? — zapytałam, gdy stał już przy drzwiach.
— Dorian.
Wyszedł. Szczęk klucza w zamku uświadomił mi, że nie mogłam się od niego uwolnić, a przynajmniej nie tak od razu. Byłam niejako jego więźniem. Stworzył mnie, więc traktował jak swoją własność.
Ale pomylił się, jeśli myślał, że mnie posiadł. I kiedyś się o tym przekona…
Tak jak kazał, przebrałam się. Sukienka, którą mi dał była nieznośnie obcisła i zbyt wyzywająca, więc zapięłam płaszcz pod samą szyję.
Kiedy wrócił, siedziałam na łóżku, czekając na niego. Jego usta wykrzywiły się, gdy na mnie spojrzał.
— Taka piękna, a taka skromna. — Westchnął, podchodząc do mnie. — No nic, kiedyś nauczysz się eksponować ciało i używać go jako przynęty. Chodź. — Wyciągnął do mnie dłoń.
— Sama potrafię wstać — warknęłam, odpychając jego rękę. — Gdzie idziemy? – zapytałam.
— Na pierwszą lekcję.
— NIE! Nie będę się niczego uczyła! Nie chcę się nauczyć mordowania! Nie chcę…
Nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Zbliżył się do mnie.
— Nie myśl, że nie wiem jak to jest. Ja też kiedyś byłem człowiekiem i też miałem sumienie. Po pewnym czasie i ty znieczulisz się na zabijanie.
— Właśnie tego nie chcę!
— Ależ ty już jesteś uodporniona na śmierć! Obserwowałem cię, wiem, że już nie odczuwasz emocji w związku z umieraniem. Jedyne, co teraz czujesz to tylko wyrzuty sumienia, że cię to w żaden sposób nie porusza. Dlatego właśnie doskonale nadajesz się na wampira.
Miał rację. Wiedziałam o tym doskonale, choć nie chciałam się do tego przyznać. Tak naprawdę perspektywa zamordowania dla krwi nie była dla mnie straszna. Bałam się jedynie tego, że to odbierze mi moje człowieczeństwo, które zresztą i tak było wybrakowane. Ale było…
— Możesz żywić się krwią zwierząt — rzucił zrezygnowanym tonem. — Będziesz co prawda słabsza, a twoja egzystencja będzie… — Tu zatrzymał się, zastanawiając nad odpowiednim określeniem. — …parszywa, ale przetrwasz.
Zapadło milczenie.
Coś, co jeszcze wtedy można było nazwać moim sumieniem, toczyło zażartą walkę z nową osobowością. Ostatkiem sił starało się odeprzeć uczucie, którego żaden wampir nie jest w stanie pokonać – głód.
— Naucz mnie bycia jedną z was — powiedziałam powoli, ostrożnie dobierając słowa.
Uśmiechnął się szeroko, obnażając kły. Wtedy zdałam sobie sprawę, że i ja je posiadam, choć wcześniej tego nie zauważałam.
— Nareszcie jesteś rozsądna. Witaj w świecie, gdzie Boga już nie ma…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Medea dnia Sob 16:21, 03 Wrz 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Pią 18:37, 26 Sie 2005    Temat postu:

faktycznie, mogło być odrobinę bardziej klimatycznie - masz chyba, moim zdaniem, odrobine zbyt, jakby... rozsądny styl - ale tak czy siak, to jest opowiadanie o wampirkach! mua!

jak to porzucona? ej, no, nie możesz tak, wklejać zalążka dobrego ffa o wampirach, mówiąc przy tym, że i tak jest to porzucone! napisz dalszy ciąg!

kojarzy mi sie odrobinę nie tyle z królową potępionych, co z wywiadem z wampirem.. mhm... uwielbiam ten film ;)...

yh... wspominałam już, ze kocham wampirki ;)?

Atuś

ps. dodałam do tego ffa literkę [N], na niezwiązene... jeśli powstanie nowy dział, to sie przeniesie ;)...

"Królowa potępionych" to zasadniczo kontynuacja "Wywiadu z wampirem", no nie? (; C.

czepiasz się xD.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ata dnia Pon 15:33, 05 Wrz 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Oleczkha
Kappa



Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ziemi(chyba ;D)

PostWysłany: Sob 15:11, 27 Sie 2005    Temat postu:

Eno!! Musze ci wyznac ze bardzo misie podobalo... Serio,serio... Sama lubie pisac, no ale czegos takiego to bym nie stworzyla... W taki fajny klimacik sie wchodzi...

Normalnie lepiej poznalam wampiry... Very Happy Masz dziewczyno zylke.

Koniecznie zamiesc tu kolejny rozdzial, KONIECZNIE.
Mysle ze AtaA- wampirek sie ze mna zgodzi... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Nie 23:47, 04 Wrz 2005    Temat postu:

Cudowne, naprawdę. Mam nadzieję, że będziesz to kontynuować? Bo uwierz mi, Medeo, to jeden z najlepszych opowiadań o wampirach, jakie czytałam. I wciąga.

No a Dorian nie jest sztuczny - czego na początku się bałam - tylko taki... wampirzy.

A za ostatnie zdanie: "Witaj w świecie, gdzie Boga już nie ma..." powinni ci dać literackiego Nobla Very Happy

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy,
Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Spod pióra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin