[M] Boginy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Idril Celebrindal
Charłak



Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:24, 10 Kwi 2007    Temat postu: [M] Boginy

To opowiadanie powstało na potrzeby Klubu Pojedynków na forum Mirriel. Warunkiem pojedynku było opisanie przeżyć Neville'a na dzień przed SUMEM z eliksirów. Pojedynek wygrałam, a mojej Przeciwniczce dziękuję za skrzyżowanie piór.
Dla Skye, za godziny spędzone nad moimi tekstami.



Boginy



Każdy ma swoje boginy, ukryte głęboko w szufladach lęku. Są przebiegłe i za wszelką cenę pragną wydostać się na zewnątrz. Człowiek nawet nie zauważa, kiedy taki stwór wyślizguje się przez wąską szczelinę niepewności i zaczyna przejmować kontrolę.
Życiem Neville’a Longbottoma rządziły boginy. Przybierały różne postacie – babci, strofującej go po raz setny ze srogą miną, Snape’a, drwiącego z niego zza nauczycielskiej katedry, śmiejącego się szyderczo Malfoya, pergaminu z następnym wielkim O z eliksirów.
Teraz jego bogin miałby postać kociołka z parującym wywarem.


***

– Nie, nie, nie, Neville. Skup się, przecież to nie jest trudne. Mieszasz trzy razy w prawo i raz w lewo, nie odwrotnie. I dodajesz smoczą łuskę dopiero w momencie, kiedy już zdejmiesz wywar z ognia.
Pokój Życzeń wyglądał jak laboratorium warzyciela. Na długim stole stały rzędy szklanych retort, probówek i zlewek. W kącie, w przytłumionym świetle świec, lśnił alembik. Z małego cynowego kociołka, ustawionego na palenisku pośrodku komnaty, unosił się przykry, wiercący w nosie zapach, a jadowicie zielona zawartość naczynia przybierała powoli konsystencję galarety.
Neville spuścił wzrok i wpatrywał się uparcie w czubki swoich butów.
Bogin rósł coraz większy i większy.
Neville myślał, że bez Snape’a, stojącego mu nad głową i z jadowitym uśmieszkiem na ustach odejmującego kolejne punkty Gryfonom, poradzi sobie lepiej.
Neville starał się przekonać samego siebie, że eliksiry wcale nie są takie straszne i że jeśli wystarczająco mocno się skupi, to na pewno uwarzy wywar prawidłowo.
Neville myślał, że może jednak coś potrafi.
Neville nie potrafił nic.
Luna Lovegood siedziała po turecku na miękkiej poduszce i wpatrywała się w Longbottoma z niepokojem w wielkich oczach.
– Nic nie umiem – pisnął Neville. – Nic… Obleję jutro, obleję na pewno.
– Siadaj i uspokój się. – Dziewczyna wyczarowała drugą poduszkę i położyła ją obok swojej.
Pomyluna może i była nieco ekscentryczna, może i miała swoje dziwactwa, może i zachowywała się w sposób, jaki wydawał się innym ludziom nienormalny, ale była przecież Krukonką. I Tiara Przydziału nie pomyliła się, umieszczając ją w Ravenclawie. Gdy zachodziła taka potrzeba, zmieniała się w opanowaną, trzeźwo myślącą dziewczynę. A kogoś takiego Neville potrzebował w tym momencie najbardziej.

***

Czasami człowiek sam stwarza swoje boginy, zamiast z nimi walczyć. Czasami podejmuje walkę, kiedy jest już za późno. I nie potrafi się ich pozbyć. Niektórzy twierdzą, że grzech zaniechania to najgorszy z występków.
Boginy tylko czekają, by człowiek na chwilę zapomniał. Są jak baobaby – kiedy raz się rozrosną ponad miarę, nie da się ich opanować i niszczą taką osobę powoli, lecz nieuchronnie.


***

Neville czasami zastanawiał się, jak by to było, gdyby był tak mądry jak Hermiona, tak popularny jak Harry albo gdyby miał tak dużą rodzinę jak Ron. Może wtedy byłby w stanie pokonać swoje boginy. Problem tkwił w tym, że Neville mógł liczyć tylko na siebie.
– Posłuchaj, Neville – Luna mówiła spokojnie, utkwiwszy w chłopaku spojrzenie rozmarzonych, niebieskich oczu – przygotowywanie eliksiru jest jak… jak malowanie obrazu. Potrafisz malować?
– N-nie. To znaczy, nigdy nie próbowałem.
– A widziałeś kiedyś, jak ktoś to robi?
Longbottom przytaknął.
– Kiedy malujesz obraz, musisz uważać, by wszystko robić w odpowiedniej kolejności. – Luna, mówiąc, gestykulowała żywo. – Nie możesz zacząć pokrywać płótna farbami, jeżeli najpierw go nie zagruntujesz. I wciąż musisz uważać, by pędzel cię słuchał. Z eliksirem tak samo. Wszystko ma tutaj swoje miejsce i swój czas.
Dziewczyna mówiła bardzo mądrze i bardzo spokojnie. Neville lubił ją w takich chwilach, kiedy nie opowiadała o narglach i chrapkach krętorogich. Kiedy była taka zupełnie normalna. Czasami zastanawiał się, czy ta Pomyluna, którą widzieli inni, nie jest tylko maską, która przyrosła Lunie do twarzy tak mocno, że wreszcie stała się Luną.

***

Boginów nie da się pokonać w pojedynkę. I nie da się ich pozbyć całkowicie. One zawsze są. Po prostu są, podążają za człowiekiem jak cienie, zawsze obecne, ukryte. Wychodzą, kiedy im się na to pozwoli.
Do tego, by z powrotem zagonić je do ich kryjówek, potrzeba nie tylko silnej woli. Potrzeba jeszcze przyjaciół.


***

Luna czasami zastanawiała się, skąd w Neville’u tyle niepewności. Rzecz jasna wiedziała, co spotkało jego rodziców i domyślała się, że to wywarło na niego przemożny wpływ. Ale to nie było przecież wszystko.
Neville był dziwny. Trochę niezdarny i bardzo nieśmiały. Dziewczyna podejrzewała, ile nerwów kosztowało go poproszenie jej o pomoc. Zgodziła się od razu, bo wiedziała, że to dla chłopaka ważne.
Neville był zamknięty w sobie. Słuchał słów Luny, nawet na nią nie patrząc, ze spuszczoną głową, skubiąc skórkę przy paznokciu. Jakby nie miał odwagi przyznać przed samym sobą, że jest coś wart.
Neville się bał.
A Luna była świetną obserwatorką.
– To nie jutrzejszego SUMA się boisz – powiedziała po chwili milczenia.
– Co?
Zaskoczyła go tym stwierdzeniem. Nie tego się spodziewał, nie tak to miało wyglądać.
– Boisz się własnego strachu, to cię zżera od środka. – Wiedziała, że prawi banały, ale widocznie było to potrzebne. – Pozwoliłeś, żeby twoim życiem zaczął rządzić strach.
Co ty wiesz o moim życiu?! – chciał krzyknąć Neville, ale się powstrzymał.
Bo cóż Luna mogła wiedzieć?
Czy mogła znać to straszne uczucie palącego wstydu, które czuł za każdym razem, kiedy musiał wspominać o swoich rodzicach i o tym, kim – a może czym – byli? I tę chęć ucieczki, która go ogarniała zawsze, gdy się z nimi spotykał?
Czy mogła wiedzieć, jak to jest, kiedy nawet własna rodzina uważa cię za nieudacznika?
Czy mogła się chociaż domyślać, jak wyglądało życie Neville’a z babcią i jej kazania? I że starsza pani Longbottom żałowała jedynie, że Neville nie jest Frankiem?
Luna nie wiedziała nic.

***

Boginy trzymają się ludzi z całych sił. Są z nimi od początków świata, towarzyszą im wszędzie. I nie można od nich uciec, tak samo jak nie można uciec od samego siebie.

***

– Może uwarzymy jeszcze jeden eliksir? – zapytał Neville po chwili milczenia.
Luna pokręciła głową i jednym ruchem różdżki usunęła zieloną galaretę z kociołka.
– Nie, Neville, to nie ma sensu. Nie nauczysz się wszystkiego w jeden wieczór. Wiesz tyle, ile wiesz i będziesz sobie musiał poradzić.
Neville czuł, że sobie nie poradzi. Co prawda słowa Luny dodały mu otuchy i sprawiły, że zabłysła nikła iskierka nadziei, ale cóż z tego, skoro ta iskierka zaraz zgasła?
Chłopak nie potrafił uciec od samego siebie. Choćby nie wiadomo jak bardzo się starał, wciąż był tym samym Neville’em Longbottomem, który nie potrafił warzyć eliksirów, fatalnie latał na miotle i gubił przypominajki.
W takich chwilach jego boginy krążyły wokół niego niczym horda wygłodniałych dementorów i nikt, nawet Luna Lovegood, która wyglądała trochę jak nie z tego świata, nie potrafiła ich przepędzić. Boginy wybudowały sobie w Neville’u prawdziwą twierdzę i nie zamierzały skapitulować. Chłopak próbował sforsować obronne mury, próbowała to robić Luna, ale stwory broniły się z całych sił. I były silne.

***

Każdy ma swoje boginy, ukryte w najgłębszych zakamarkach duszy. Mnożą się szybko i jeszcze szybciej opanowują człowieka. Czasami uda się je pokonać. Czasami jest jednak za późno. Gdy ktoś podejmuje walkę, bywa, że jest z góry skazany na porażkę.

***

Kiedy wychodzili z Pokoju Życzeń, bogin Neville’a wciąż miał postać kipiącego kotła z wywarem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Wto 15:39, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Hm, coś zauważyłam, że dużo pojedynków wygrywasz ^^. Aż strach się z tobą mierzyć, dziwne, że znajdują się tacy odważni (;. No, ale w końcu chodzi o zabawę i o nowe dziełka, prawda (;?

Bardzo dobre opowiadanie. Przerywniki z ogólnymi prawdami o boginach, nawiązanie do Małego Księcia, którego w końcu jakiś czas temu doceniłam, i taki, cholera, pseymistyczny koniec... Człowiek nie nauczy sie wszystkiego w jeden weiczór, i w jeden wieczór nie poskromi swoich boginów. Niestety.

Neville, zebyś ty, biedaku, wiedział, jak ja cię rozumiem ^^. Tylko ze mój bogin wygląda aktualnie jak kaseta z nagranym po angielsku tekstem - cóż (;.

Kolejne małe cudeńko, Idril :).

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marigold
Charłak



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Silicon Street

PostWysłany: Pon 17:18, 03 Wrz 2007    Temat postu:

kopia z mirriel, niestety, wybacz wiećma Razz

Gratuluję słusznie wygranego pojedynku, wiećmo!
Tekst oczywiście mi się podoba, z tego względu, że jest mocno Idrilowaty i ma przesłanie. No i jest w nim Luna, którą ja uwielbiam, nawet jeśli nie gada o chrapakach krętorogich. Bo Luna jest Krukonką i tu to zostało ładnie pokazane. Moim zdaniem w tym fiku nie traci nic ze swojej zwykłej luniastości, ot mamy dziewczynę pokazaną z innego punktu widzenia niż w kanonie. Ale nie znaczy, że jest niekanoniczna xD.
Za to Neville kanoniczny od początku do końca, ten Neville, który boi się eliksirów, który nie wierzy we własne siły, który martwi się tym, że babcia nieustannie porównuje go do ojca. I takie porównania wydają mi się krzywdzące, bo przecież Neville to nie Frank, choć Augusta pewnie by chciała, żeby tak było.
Podobały mi się te wstawki o boginach - mądre i jednocześnie mocne. Dające do myślenia. Zapadające w pamięć. Bo to prawda, że każdy ma swoje boginy. I że ciężko jest się ich pozbyć. I że przyjaciele są bardzo ważni.
Luna się starała, ale ostatecznie Neville'owi nie udało się pokonać bogina...
A szkoda.
Choć może i nie szkoda, bo tak fick bardziej w pamięć zapada.

Dziękuję i gratuluję

M.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin