[T] Wojna Wiców

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cytrusek
Mugol



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z warszawskiej doniczki.

PostWysłany: Czw 17:36, 01 Wrz 2005    Temat postu: [T] Wojna Wiców

Wojna Wiców

Autorka: CrazyGirl
Przekład na język polski: Cytrus
Zgoda na tłumaczenie: otrzymana

Tytuł oryginału: "The Prank War"; adres: [link widoczny dla zalogowanych]
Pomysł na polski odpowiednik tytułu: Toroj

Wic to inaczej dowcip, żart, i to słowo wydawało mi się najodpowiedniejsze dla oddania znaczenia angielskiego "prank". Toroj

Kilka słów od autorki (CrazyGirl):

Akcja opowiadania toczy się podczas siódmego roku nauki Harry'ego i jego przyjaciół, w Hogwarcie. Zdarzenia są powiązane z tomami J.K.Rowling, lecz zostały zastosowane pewne zmiany, np. postać Syriusza Black’a nadal żyje (między innymi z powodu uwielbienia autorki do tej postaci), prof. McGonagall jest w wieku zbliżonym do lat Huncwotów, Harry i Ron są prefektami, Voldemort wraz z większością swoich Śmierciożerców(również Lucjuszem Malfoyem) nie żyje. Tekst może zawierać sceny przeznaczone dla starszych osób (spokojnie, do 29<teraz 38(?)> takich nie ma, a tylko tyle zostało dotąd napisane), więc czytaj na własne ryzyko. Jednakże, głównie będzie on miał typ prosto-komiczny i wierzę, że wam przypadnie do gustu

Skrót:

Harry i inni podczas swojego ostatniego roku nauki biorą udział w wojnie domów(org. „The Prank War”), będącej odwieczną tradycją Hogwartu. Wojna z okrutnym Voldemortem i jego sługusami dobiegła końca, lecz wojna z młodym Malfoyem dopiero się zaczyna... i kiedy Draco robi straszliwy kawał Hermionie, Gryfoni obiecują się zemścić!

P.S: Akcja opowiadania zaczyna się pod koniec października, parę dni przed świętem Halloween.

----------------------------------------------------------------------------------
Prolog

Profesor McGonagall zakończyła swe lekcje wcześniej i zwróciła się do swych podopiecznych z tradycjonalnie surowym wyrazem twarzy:
- Jestem świadoma tego, że ma miejsce siedmioroczna wojna pomiędzy Domami - powiedziała mroźnym tonem. Niektórzy uczniowie wymienili między sobą przestraszone spojrzenia, a inni znaczące uśmiechy, tworząc co nowe pomysły na psikusy w głowie. – Od lat razem z innymi nauczycielami staraliśmy się nie tolerować takich nonsensów, jak ta wojna, lecz całe to przedsięwzięcie bawi dyrektora. Wszystko, co chcę wam przekazać, to jedynie parę ostrzeżeń.
- McGonagall nie może nas powstrzymać, więc próbuje działać słowem – wyszeptał Ron do siedzących obok Harry'ego i Hermiony. Harry zgodził się z nim w myślach; wygląda na to, że Dumbledore wyłamał się z ogólnej „normalności” nauczycieli i pozwolił na toczenie się bitwy pomiędzy Domami.
- Na początku chciałam zaznaczyć, że kawały są karalne, jeśli są niezgodne z regulaminem szkolnym, jeśli niszczą w jakiś sposób mienie szkoły i specjalnie, kiedy są niebezpieczne. Każdy, kto zapoczątkuje niebezpieczny dowcip poniesie o wiele gorszą karę, niż szlaban, czy jasno się wyraziłam? – poszczególni uczniowie skinęli głowami. – Po drugie, absolutnie odradzam wam udział w tym wszystkim. Robienie innym kawałów może się bardzo źle skończyć dla was, kiedy dana osoba się zemści. Tak więc...bądźcie ostrożni! – nie mogąc się zdecydować, co jeszcze powiedzieć, poprawiła swoje okulary. – Na koniec jeszcze powiem, abyście uważali na swoje tyły. Jesteśmy Gryfonami, a jednocześnie głównymi wrogami Ślizgonów, którzy są mściwi, a ich kawały potrafią być naprawdę przykre i bolesne.
Hermiona westchnęła, a Harry i Ron się skrzywili – wdzieli bowiem, że bój z Malfoyem to nie przelewki.
- Nie należy przekreślać Krukonów, są oni bowiem bardzo inteligentni, a ich kawały mogą być bardzo pomysłowe…Mogą zostawić was w najmniej komfortowej pozycji – nauczycielka kontynuowała. – Puchoni także mogą was nieźle wykiwać – nie boją się robić rzeczy, których chcą dokonać, mają rozsądek i potrafią skutecznie wykiwać swoich wrogów. Pamiętam jeszcze, jak z resztą wiele innych osób, zemstę Amosa Diggory’ego na pewnym Ślizgonie i Bones’a, który siał zniszczenie… Lecz nie zapominajmy o naszych drogich Gryfonach. Rzadko kiedy zdarza się, aby Gryfoni się mścili za drobne żarty, lecz jesteśmy odważni i często robią coś jedynie dla zabawy. Tak panie Weasley, mówię właśnie o pańskich braciach… proszę się nie śmiać, panie Potter, kiedyś prawie udusiłam pańskiego ojca i jego przyjaciół za parę takich akcji, kiedy uczęszczali do tej szkoły. Pańska matka była również kłopotliwa, niezależnie od pozycji Prefekt Naczelnej, jaką posiadała – McGonagall powędrowała wzrokiem do Hermiony, który nerwowo zaczęła szarpać swa odznakę.
Kiedy w końcu odgłos dzwonka kończącego lekcję rozniósł się po murach Hogwartu, cała klasa zaczęła z entuzjazmem plotkować o ostatnich słowach nauczycielki.
- Jestem ciekaw, co twoi rodzice zrobili McGonagall, Harry – wygłosił swoje myśli, Ron, kiedy zmierzali do Wielkiej Sali.
- Też chciałbym wiedzieć… McGonagall była chyba o jeden stopień od nich wyżej i została nauczycielką na ich siódmym roku, tak sądzę – odpowiedział Harry. – Albo była dwa lata starsza, nie wiem…
- Będzie trzeba spytać Syriusza, kiedy go znów zobaczymy. A… co zrobimy z Malfoyem? – zapytał Ron.
- Nie mam na razie pomysłu… Może warto byłoby się skontaktować z Remusem i Syriuszem, oni na pewno mieli by jakiś sposób na ulizańca! Huncwoci podobno byli tak samo dobrzy jak Fred i George albo nawet gorsi…
- Napiszę też do nich, może przyślą nam trochę materiałów na dowcipy ze swojego sklepu za obniżką…
- Może – zaczęła Hermiona z trwogą – powinniśmy po prostu zostawić Malfoya w spokoju – obaj chłopcy raptownie się zatrzymali i wbili zszokowane spojrzenia w przyjaciółkę.
- Co?! – krzyknął Ron.
- Możemy wpaść w kłopoty… Mogłabym stracić swój status Prefekta Naczelnego, a wy wasze prefektów. Pomyślcie, co powiedzieliby rodzice…
- Miona, spokojnie! Trzeba wkopać porządnie tą tchórzofretkę! – odparł entuzjastycznie Harry.
„Święta Trójca” dotarła w końcu do drzwi Wielkiej Sali i usiadła przy swoim stole, na nowo się sprzeczając, sięgając po jedzenie i sok dyniowy. Przez to, nie zauważyli młodego Malfoya ze swoimi gorylami, Crabbe’em i Goylem, stojących tuż za nimi. Draco potrącił puchar Hermiony, lecz zanim jego zawartość rozlała się po stole, Harry zręcznie go złapał
- Uups – zachichotał blondyn i odszedł wraz ze swoimi kompanami.
- To było… kiepskie – powiedział Harry, marszcząc brwi.
- Snape się na niego gapił… szykuje się między nimi jakaś rozmowa – odpowiedziała mu Hermiona. – Ale to chyba za coś takiego, nie czeka go zbyt sroga kara.
- Wydaje mi się, że Malfoy miał w zamyśle coś gorszego, lecz spostrzegł wzrok Snape’a na sobie – dodał Ron.
Hermiona właśnie chciała mu coś odpowiedzieć, kiedy przysiadła się do nich Lavender.
- Toast za początek pięknej wojny – powiedziała wznosząc swój kielich do góry. Wszyscy razem i z osobna się stuknęli i wypili, nawet Hermiona, która nie kryła dezaprobaty. – A więc – kontynuowała Lavender – co proponujecie zrobić naszym kochanym Ślizgonom? Połowa Gryfonów zdążyła już się założyć za waszą trójkę, że skopiecie Malfoyowi i Parkinson tyłki – nie zawiedźcie nas. Postawiłam dziesięć galeonów, że wymyślicie najlepszy dowcip! – Hermiona przewróciła oczami i miała w zamiarze dać im małą lekcje na temat zakazów i praw uczniów, lecz nagle poczuła się strasznie senna.
- Chyba pójdę się zdrzemnąć – rzuciła, nie mogąc powstrzymać ziewnięcia.
- Mamy pójść z Tobą? – zaniepokoił się Harry, nie rozumiejąc jak w pięć sekund mógł się tak zmienić stan koleżanki.
- Poradzę sobie sama, skończcie jeść – to powiedziawszy, odeszła od stołu. Harry, Ron zaczęli dyskutować, o co nowych psikusach ze swoimi kolegami. Byli tak zaaferowani sobą, że nie zauważyli profesora Snape sennym krokiem opuszczającego Wielką Salę.
***

Autorka: CrazyGirl
Przekład na j.polski: Cytrusek
Korekta: Toroj


Rozdział pierwszy
Zaczyna się...


Hermionie śnił się w nocy bardzo dziwny sen; z niewiadomego powodu zerwała z Ronem i teraz leżała w łóżku razem z Oliverem Woodem, półnaga. Położyła głowę na jego ramieniu, rękę przerzuciła w poprzek piersi chłopaka, a nogami oplotła jego nogi, uśmiechając się i przytulając mocniej.
Profesor Snape, powoli wracając z powrotem do realnego świata z niebywale pięknego snu, uświadomił sobie, że coś jest nie tak, jak być powinno. Coś, co było ciepłe i gładkie w dotyku, leżało na nim… zdecydowanie była to kobieta. Instynktownie, na pół śpiąc, objął ją ramieniem, lecz kilka kosmyków jej włosów, teraz lekko łaskoczących jego skórę, na dobre go zbudziło.
- Oliver... – usłyszał dziewczynę, a to sprawiło, że gwałtownie otworzył oczy. Na początku nie mógł zrozumieć, dlaczego ta kobieta mówi do niego „Oliver”. Powrót do pełnej świadomości zabrał mu dłuższa chwilę. Przypomniał sobie, że nie miał dziewczyny od dłuższego czasu. Spojrzał na osobę na nim leżącą i wrzasnął.
Hermiona obudziła się pod wpływem wrzasku. Nie tyle była w ramionach Wooda (ubrana do połowy), co całkowicie naga w objęciach swojego najmniej lubianego profesora.
- Aaaaaaaaa! – krzyknęła mu w twarz.
- Aaaaaaaaa! – zgodnie odpowiedział Snape.
- Co tu robisz?! – wrzasnęła, odskakując w panice.
- Co TY tu robisz? – ryknął.
Zrozumiała automatycznie trzy rzeczy – po pierwsze, że nie pamięta absolutnie nic od wczorajszego obiadu; po drugie, znajdowała się w kwaterach prywatnych Snape’a - w miejscu, gdzie nigdy nie była i nawet nie wiedziała jak się do niego dostać; po trzecie, że była NAGA! Wyglądało na to, że oboje myśleli o tym samym… Wpatrywali się w siebie przez dobrą minutę z tak samo przestraszonym wyrazem twarzy. Snape przerwał milczenie.
- Nie! – burknął. – Nie byłem wczoraj pijany! – Wyczołgał się z łóżka, okręcając wokół ciała prześcieradło. Podszedł do barku nieco chwiejnym krokiem, a w jego zwykle majestatycznej postawie teraz najwyraźniejszym rysem była panika.
- To jakiś koszmar! Cholernie zły koszmar! – zaczęła powtarzać po nosem Hermiona, próbując przekonać samą siebie, że jednak śni. – Gorszy niż sny o Voldemorcie, zabijającym Harry’ego, Weasleyów i moich rodziców… Straszniejszy nawet niż sen o ślubie z Malfoyem!
- Straszniejszy nawet niż…co?! – zapytał Snape, wyrwany z natłoku dokuczliwych myśli. Lecz Hermiona go nie słuchała, szczypiąc się i krzycząc.
- [bluzg]! – zaklęła siarczyście.
- Uważaj, co mówisz… Boże! Przecież nie wypiłem wszystkiego! [bluzg]! Przecież piłem jedynie sok z dyni! [bluzg]! Nie spałem ze studentką od dziewięćdziesiątego czwartego! I ona była Ślizgonką, a nie…
- Sok dyniowy! – zawołała Hermiona nagle i tak głośno, że Snape aż podskoczył, prawie upuszczając na podłogę wielką, pustą butelkę po winie. – Sok dyniowy! Malfoy! To jest to!
- O czym ty bredzisz? – rzucił z pogardą, stwierdzając jednocześnie, że barek jest tak samo pełny, jak był wczoraj.
- Profesorze, Malfoy to zrobił!
- Co?
- Tak. Kręcił się w porze obiadowej przy moim pucharze z sokiem dyniowym, a kiedy go wypiłam, poczułam się strasznie śpiąca… I później, on podszedł do pana!
- Nie czułem się tak bardzo wyczerpany od lat… - Snape klepnął się w czoło z powodu nagłego oświecenia.
- Dodał do naszych napojów eliksiru nasennego, a później musiał jakoś nas tu przywlec… wojna Domów. Przeklęty… Już ja mu pokażę! I nie obchodzi mnie, czy stracę stanowisko Prefekta, czy nie!
Na pobliskim stoliku leżała różdżka Snape’a, którą Hermiona szybko chwyciła z kłębiącymi się w głowie pomysłami na szybką śmierć Malfoya.
- Accio szata! – krzyknęła, lecz nic się nie stało. – ACCIO SZATA! – Nic. – ACCIO UBRANIA! ACCIO SZATA! Cholera! Accio spodnie! Accio stanik! Accio cokolwiek! – Na ostatnią komendę podleciała do niej książka, celując prosto w jej twarz. – Wszystko, tylko nie to! – zastękała, rozcierając dłonią nos.
Profesor przyglądał się jej wyczynom przez sekundę, po czym wyrwał jej swoją różdżkę.
- Accio… - zaczął, lecz Hermiona mu przerwała.
- To nie pomoże, profesorze. Malfoy przyciągnął mnie tu, zabierając szatę i różdżkę… Jak ja wrócę teraz to wieży Gryffindoru?!
- Cóż, na pewno nie będziesz się włóczyć po korytarzach owinięta w moje koce…- odpowiedział pozornie obojętnie. Był coraz bardziej spanikowany; co powiedziałby Albus albo Minerwa, gdyby zobaczyli go z Prefekt Naczelną w jego kwaterze prywatnej, nawet, jeżeli trwała wojna Domów…
- Tequila! – wyszeptał do siebie, naciągając ciaśniej prześcieradło dookoła siebie i zmierzając z powrotem do swojego barku. – Gdzieś tu powinna być butelka Tequili…
- Stop! Niech pan po prostu coś przetransformuje w ubranie i będę mogła wrócić do siebie –powiedziała triumfalnie Hermiona.
- Dobry pomysł, zwłaszcza, że świetnie znam Transmutację, tak jak Flitwick tworzy wspaniałe eliksiry, a Vector uwielbia Zielarstwo… Gdzie ta piekielna szklanka? – Nie mogąc znaleźć naczynia, łyknął prosto z butelki, lekko się krztusząc.
- Może mogłabym wziąć którąś z pańskich szat? – zapytała cicho dziewczyna.
- Sądzę, że mógłbym ci ją dać, gdybym chciał, żeby mnie zwolnili w trybie natychmiastowym. Chciałabyś, żeby zobaczył cię cały Hogwart, jak paradujesz w szacie z naszytym godłem Slytherinu? - podał jej butelkę. – Tequili?
- Powinien się pan upijać przed lekcjami, byłby pan wtedy o wiele bardziej ludzki… - odpowiedziała z ironią w głosie. Czuła się bardzo niedobrze w obecnej sytuacji – siedząc na łóżku najmniej lubianego profesora, okryta jedynie kołdrą. Z drugiej jednak strony, wizja chodzenia do korytarzach Hogwartu, w kocach jako jedynym stroju, także jej się nie uśmiechała.
Snape tylko łyk za łykiem opróżniał butelkę z Tequilą, zupełnie jakby to było jedynie wino deserowe, i upijał się coraz bardziej. Zirytowana Hermiona wygramoliła się powoli z łóżka, ciasno przyciskając do siebie okrycie. Wiedziała, że czarowanie z użyciem różki innego czarodzieja nigdy nie wychodziło równie dobrze, jak swoją własną. Znała takie sytuacje, używając różdżki któregoś ze swoich przyjaciół. Tak więc, magia za pomocą różdżki Snape’a nie miała dużego sensu. Mając nadzieję, że Malfoy nie zniszczył jej narzędzia do czarowania, podeszła do szafy nauczyciela.

*

- Harry! Ron! Widzieliście Hermionę? – zawołała zaniepokojona Ginny, schodząc do pokoju wspólnego Gryfonów. Niektórzy z uczniów jeszcze odpoczywali w swoich dormitoriach, inni już spacerowali po Hogsmeade, a jeszcze inni spędzali czas przed zamkiem i cieszyli się jesienią. Natomiast Harry z Ronem upajali się partią magicznych szachów, czekając na Hermionę, aby razem udać się do Hogsmeade.
- Nie, coś się stało? – zapytał Harry, krzywiąc się, gdy goniec Rona zbił jego skoczka.
- Nie ma jej w pokoju, a Parvati powiedziała, że nie widziała jej od wczorajszego obiadu.
- Pomyliła się – powiedział Ron, marszcząc brwi. – Pamiętacie, że Miona wczoraj mówiła, że jest zmęczona…
- Taa… Tyle, że jej szata i różdżka leżą na łóżku, a jej nie ma – odpowiedziała Ginny, po czym runęła na pobliski fotel. – Dwie godziny temu była umówiona z Lawender na naukę Eliksirów, ale nigdzie jej nie widać. Lawender z Parvati zaczynają już rozsiewać plotki. Chyba nie myślicie, że coś się jej stało?
- No coś ty… - zaczął Harry, próbując sprawiać wrażenie pewnego siebie, lecz wychodziło mu to z marnym efektem. Zostawianie różdżki nie należało do zwyczajów Hermiony. – Hermiona umie sobie radzić.
- Owszem, jak ma ze sobą swoją różdżkę… Nie wiem, gdzie ona może być, ale na pewno nie tam, gdzie się to marzy naczelnym plotkarom…
- A co one mówią? – zainteresował się Harry.
- To, co zawsze – odparła Ginny. – Ale najlepsza wersja to chyba ta, w której bredzą, że was oszukała tym zmęczeniem i zakradła się do pokoju jakiegoś chłopaka…
Harry przewrócił oczami z irytacją.
- Taa, a pamiętacie historię, kiedy wszyscy im uwierzyli, że Hermiona chodzi z Fredem?
- Pamiętam to! – zachichotała Ginny.
Kiedyś Fred znalazł w Pokoju Wspólnym śpiącą Hermionę i zaniósł ją do jej dormitorium. Oczywiście jej współlokatorki zobaczyły to, a następnego dnia po Hogwarcie rozniosła się wieść, że Weasley i Granger przespali się razem. Fredowi wydawało się to śmieszne i dla ubarwienia historii potwierdzał jej prawdziwość, za co Hermiona omal go nie udusiła w afekcie.
– No, ale cóż… Hermiony nie ma. A jeżeli coś się jej stało?
- Nie martw się, jestem pewien, że… - Harry przerwał w tym momencie, gdyż portret wejściowy odsunął się i do środka wpadła Hermiona, potykając się i przewracając na podłogę. Podniesienie się zajęło jej dłuższą chwilę, z uwagi na o wiele za duży rozmiar szaty, którą miała na sobie, i o którą się notabene potknęła.
- Mam świetny pomysł dotyczący naszej małej wojny! – wykrzyknęła radośnie. – Nauczymy się zaklęć Niewybaczalnych, a później wypróbujemy je na Ślizgonach, co wy na to?
Jej przyjaciele osłupieli. Pierwsza powróciła do świadomości Ginny.
- Wszystko w porządku? – zapytała, zatroskana.
- Czuję się świetnie – odpowiedziała Hermiona, wymachując ramionami. W chwilę później zachwiała się i przewróciła. Harry, Ron i Ginny natychmiast ruszyli jej z pomocą. Miała szkliste oczy i czuć było od niej zapach wódki.
- Jest pijana – stwierdził Ron, nie dowierzając własnym zmysłom. – Niemożliwe. Hermiona Granger, Prefekt Naczelny jest pijana!
- Wyobraź sobie, Ronaldzie, że po tym, co mnie spotkało tej nocy, mam pełne prawo do bycia pijaną! – Hermiona wydęła wargi.
- Co się stało? – zapytała Ginny, kiedy chłopcy holowali koleżankę na pobliską sofę. Lecz zanim Hermiona zdołała odpowiedzieć, Harry zapytał:
- Eee, Hermiono, co ty masz na sobie?
Na czarnej szacie nie widniał ani symbol Gryffindoru, ani Ravenclawu, ani nawet Hufflepuffu, lecz Slytherinu.
- Szatę profesora Snape’a – odpowiedziała. Oczy jej przyjaciół rozszerzyły się w niewierze. Zaśmiała się pod nosem nieco histerycznie i szybko opowiedziała im całą historię. – I wtedy… - kończyła – Snape pożyczył mi swoją szatę, a także zaproponował kilka kieliszków wódki i piwa kremowego.
- Kilka, to znaczy ile? – zapytał Harry. Hermiona zaczęła liczyć na palcach, lecz kiedy jej się skończyły, odchrząknęła i odparła poważnie:
- Nie więcej niż trzy.
- Miona! – krzyknął Ron. – Trzy?! Chyba raczej dwadzieścia – trzy.
- Daj jej spokój, Ron – broniła przyjaciółki Ginny. – Obudziła się naga obok Snape’a… A ja myślałam, że Komnata Tajemnic była straszna…
Hermiona pokiwała głową twierdząco.
- Ale wiecie, on momentami nie jest taki straszny, kiedy jest zawiany… Rozmawialiśmy o takim eliksirze, eee, ale teraz nie pamiętam nazwy…
- Chyba tylko Hermiona potrafi obudzić się naga obok najgorszego profesora i zacząć z nim rozmawiać o pracy domowej – powiedział do siebie Ron.
-.. a później opowiedział mi o jego bliższej przyjaźni z mamą Harry’ego i o tym, jak po śmierci Potterów został szpiegiem…
- Co? On lubił moją mamę? – zawołał Harry, a Hermiona pokiwała głową.
- Ale spokojnie. Teraz Snape musi zabić wszystkich Ślizgonów, a my jego, więc to znaczy, że nie musisz już o tym myśleć. I będę mogła spalić jego szatę, kiedy będzie już martwy, chociaż samo to, że mi ją pożyczył było bardzo miłe z jego strony… Snape jest ludzki, kiedy jest pijany.
- Mówisz od rzeczy, Hermiono – powiedziała Ginny cicho. – Chodź, trzeba się tobą zająć jak najszybciej, żeby nikt cię nie zobaczył w takim stanie.
- Poczekajcie, lepiej będzie zabrać ją do naszej sypialni – rzekł Harry. – Jeżeli nawet któryś z chłopaków ją zobaczy, to nic nie powie, za to dziewczyny… sami wiecie. Ginny, przynieś jej rzeczy do nas.
- Prawda – zgodziła się Ginny i pobiegła do dormitorium Hermiony po jej rzeczy, kiedy chłopcy prowadzili ją do swojego pokoju.
- Co zrobimy? – zapytał Ron, podtrzymując jedno ramię Hermiony, podczas gdy Harry podtrzymywał drugie, a Ginny niosła za nimi ubrania i różdżkę Hermiony.
- Z czym? – odparł Harry.
- Ze Ślizgonami, oczywiście – odpowiedziała Ginny, przewracając oczami.
- Nie wiem, ale to będzie musiało być wielkie i straszne – powiedział Harry, zwężając groźnie oczy.
- I prawdopodobnie nielegalne – dodała dramatycznie Hermiona, udając, że jej dłoń to różdżka i mówiąc:
- Avada Kebavra! Avada Cadabra!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Pią 13:26, 02 Wrz 2005    Temat postu:

już myślałam, ze opublikowałaś coś, czego jeszcze nie czytałam, atu proszę - stare, dobre Prank war ;)...

żadne tłumaczenie się przede mną nie kuryje, każde muszę zgnębić ;). gnębić twoje tłumaczenia jest dość trudno, bo jesteś bardzo dobrą tłumaczką, ale cóż, postaram się xD...
Cytat:
i specjalnie, kiedy są niebezpieczne.
zamiast specjelnaie wstawiłabym "zwłaszcza". to nie jest błąd ani nic, ale wydaje mi się, że tak będzie lepiej brzmieć ;)...
Cytat:
wdzieli
wiedzieli

i to wszystko :P. a tak poza tym - uwielbiam tego ficka xD. Wojna na kawały, Hermiona zalana w sztok, a wcześniej - budząca się w łóżkui Snape'a... ah, tłumacz, tłumacz...

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Sob 22:44, 03 Wrz 2005    Temat postu:

Powalające! Co ja się mam rozwodzić i pisać więcej. O jedno tylko zapytam: kiedy dalszy ciąg?

Nel

Wiem, że króciutko, ale musicie mi wybaczyć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A.C.Chris
Charłak



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z szuflady ...

PostWysłany: Sob 16:59, 12 Lis 2005    Temat postu:

bardzo lubie to opowiadanie niec nie pobije ( no chyba że kot Tom) pijanej Hermiony i jej
"- Avada Kebavra! Avada Cadabra!"

zapytam tak jka Nel ... Kidy dalszy ciąg???

no kiedy ?

pozdrawiam A.C.Chris


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejtova
Sky



Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z niebiańskiej plaży

PostWysłany: Sob 19:09, 12 Lis 2005    Temat postu:

Ech ja też to czytałam już, ale skomentować mogę :)
Pomysł niezły, podkreślona tocząca się od wieków wojna między domami. Takie opoiwadania lubię (obok erotyków of course)- gdzie można spotkać wiele psikusów, kawałów, bo jak wiadomo, wyobrażnia ludzka, a zwłaszcza uczniowska nie zna granic ;)
Czy tłumaczyłaś coś jeszcze? - jak tak to powiedz co, ok??

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triss
Ningyo



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Słońca

PostWysłany: Sob 21:29, 12 Lis 2005    Temat postu:

Przyznam się, że nie czytałam, ale podoba mi się. Znając Hermionę to wymyśli coś okropnego. Trochę zdziwiła mnie delikatna reakcja Hermiony, chociaż ona zawsze myśli przecież racjonalnie... Poza momentem kiedy chciała zapalić ognień zapałkami, zamiast różdżką -_-

Eh już dawno nie czytałam zwykłego opowiadania. Cały czas tylko zakazane działy mi w głowie...

No cóż... Wyszukuj więcej takich zabawnych opowiadań Cytrynko ;)

EDIT:
UPS... Cytrusku, nie Cytrynko...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaire
Dziewica



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:22, 12 Lis 2005    Temat postu:

Czytałam ten fick na DK i bardzo mi się podobał. Pomysł już był wiele razy. O tym jak to Gryfoni za Ślizonami wojowali powstało wiele opowiadań, jednak to przyjemnie się czyta. Tłumaczenie całkiem zgrabne. Znając inne tej tłumaczki można było się tego spodziewać :) Z niecierpiliwością będę śledziła następne części :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Sob 0:41, 18 Lut 2006    Temat postu:

Wrzesień 2005! Wstyd! To nawet ja tak nie robię (no dobra... nie z większością tekstów:P). Kiedy będzie dalszy ciąg?!

Cytrus, ty nas nie męcz, proszę cię! Wklejaj dlasze części!
Błagamy na kolanach!

Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin