[T, Z] Udręki Bibliotekarza: Starcie Starych Panien

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Artemida
Tennyo



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z najgłębszych pokładów ludzkiej podświadomości

PostWysłany: Pon 21:10, 23 Sty 2006    Temat postu: [T, Z] Udręki Bibliotekarza: Starcie Starych Panien

Autor: Mosylu
Przekład na j. polski: Artemida, Cytrusek
Korekta: Sol
Zgoda autora na publikację: brak (aczkolwiek, nie bez wielu prób porozumienia).
Tytuł oryginału: „Desk Duty”
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]



Udręki Bibliotekarza: Starcie Starych Panien

Nie ma nic przyjemniejszego od całkowicie cichej biblioteki, pomyślała z czułością Madame Pince. Spojrzała na uczniów. Szkoda, że muszą tu być. Weszli bliźniacy Weasley, głośno rozmawiając. Rzuciła im śmiertelne spojrzenie i zamilkli. Lecz chwilę później, ostrożnie stąpając na palcach, zaczęli rozmawiać nienaturalnie głośnym szeptem, zdążając do działu biznesowego. Westchnęła. Czasami po prostu trzeba wytrzymać, by potem uprzątnąć rumowisko. Wszystko jedno, zrobiła rundkę do działu biznesowego, by pokazać im, że ma na nich oko. Rzucili jej ogromny, niewinny uśmieszek. Gdy wróciła do biurka, czekał na nią stos książek, gotowych na zaczarowanie i posortowanie, zanim pozwoli im się rozsypywać na półkach. Odesłała je na regały, mrucząc jednocześnie powitanie do jej nowego podopiecznego. Podszedł uczeń.
- Madame Pince?
Podniosła wzrok.
- Tak?
- Nie mogę znaleźć Niewidzialnej Księgi Niewidzialności.
- Sprawdzałaś kartę w katalogu?
- Tak, według niej książka jest na półce. Ale nie mogłam jej znaleźć. Myślę, że karta biblioteczna się myli.
Madame Pince zmarszczyła brwi. Jej katalog nigdy się nie mylił. Każdą kartę zaczarowała w ten sposób, aby zmieniała kolor w zależności, czy książka była wypożyczona, zabrana z półki, ale wciąż w bibliotece, czy na półce. Regularnie sprawdzała i wzmacniała zaklęcia.
- Nie zobaczyłaś Niewidzialnej Księgi Niewidzialności na miejscu? – powiedziała.
- Nie – odpowiedziała dziewczyna.
- Nie... zobaczyłaś książki.
- Nie.
- Która jest, tak właściwie, niewidzialna.
Nastąpiła chwila ciszy. Usta uczennicy poruszyły się. Potem wydała z siebie krótkie „Och”.Gdy ta prześlizgnęła się z powrotem do działu Niewidzialności, Madame Pince powróciła do swoich książek. Naprawdę, pomyślała zirytowana, czego oni dziś te dzieci uczą. W okolicy sekcji Ksiąg Zakazanych dał się słyszeć urwany i nieco przytłumiony krzyk. Madame Pince skończyła zaczarowywać najnowsze wydanie Eliksirów Na Co Dzień, aby wolumin zamykał się przez każdym, ktokolwiek zechce go otworzyć po terminie, po czym odłożyła go z powrotem na bok. Nie spieszyła się w drodze do Działu Ksiąg Zakazanych. Nie było tam teraz nic, co mogłoby zrobić krzywdę uczniowi. Cóż. W każdym razie nic, co mogło by ucznia zabić.Tak czy inaczej, Dział Ksiąg Zakazanych okazał się pusty. Oparła ręce na biodrach i rozejrzała się wokoło.
- Na zewnątrz z tym, jazda – powiedziała. – Która?
Ciężkie łańcuchy przesunęły winną.
- Tak myślałam.
Położyła ją na ziemi, otworzyła i zbadała ilustrację na pierwszej stronie. Zagryzła wargi. Pierwszoroczny. Nigdy nie wierzyli temu, co mówiła o Dziale Ksiąg Zakazanych, dopóki sami tego nie doświadczyli. Tylko tyle, że ten chłopiec miał pecha wybrać obrotną, starą książkę. I głodną w dodatku.
- Wypuść go – powiedziała.
Okładki zatrzęsły się protestując w jej rękach.
- No już. Nawiasem mówiąc, on nie jest dla ciebie dobry. Cały ten tłuszcz poplami ci kartki.
Nic się nie stało.
- Chcesz zostać wypleniona?
Grzbiet książki wygiął się - mały, pulchny Krukon wyskoczył spomiędzy kartek, wywracając się raz po raz, dopóki nie zatrzymał się w połowie drogi do nawy bocznej. Leżał przez chwilę, dysząc jak wyrzucona na brzeg ryba. Potem przewrócił się na plecy i spojrzał na bibliotekarkę. Skupiła swoje spojrzenie na nim.
- Wyciągnęliśmy wnioski, nieprawdaż?
- Tak, proszę pani.
- Nie czujemy się najlepiej, prawda?
- Tak, proszę pani.
- Jeżeli tu zwymiotujesz, twoja noga nigdy więcej nie postanie w moje bibliotece. – Szarpnęła głową.
– Wynocha.
Wstał, lekko się przy tym zataczając, a potem wystrzelił jak z procy do wyjścia, przewracając przy tym krzesła i stoły.
- A co do ciebie – powiedziała, zwracając się do książki – to karmiłam cię dziś rano. Jeżeli nadal tak będzie, nie będzie dla ciebie miejsca na półce. I wiesz, co to oznacza.
Przeczuwała to okładkami.
- Magazyn.
Należycie zastraszona, leżała potulnie, gdy ona przywiązywała ją łańcuchem. Gdy powróciła do biurka, zastała tam najmniej przez nią lubianą osobę w szkole, stojącą za blatem i grzebiącą w jej szafce.
- Wydaje mi się – wycedziła Madame Pince – że to moje biurko.
Umbridge podskoczyła i, próbując odzyskać równowagę, powiedziała:
- Irma. Tutaj jesteś. Wiesz, moja droga, to nie najlepszy pomysł, zostawiać biurko bez opieki.
- Wezmę twoje zdanie pod uwagę. Dolores, moja droga.
Obydwie rzuciły sobie słodkie uśmiechy w sposób, w jaki kobiety zwykle chcą pokazać, jak bardzo nienawidzą tej drugiej.
- Zastanawiałam, czy mogłabyś mi pomóc – zagruchała Umbridge. – Potrzebuję pewnych informacji.
- To biblioteka – odpowiedziała Madame Pince. – Powinnam powiedzieć, że przyszłaś do właściwego miejsca.
Umbridge zaśmiała się nerwowo - bibliotekarka poczuła, że się przed nią płaszczy. Wnerwiające małe paskudztwo.
- To jest właściwe podejście do sprawy – powiedziała kobieta. – Jestem pewna, że masz rejestr uczniów i książek przez nich wypożyczanych. Przeszłych jak i aktualnych.
Oczy Madame Pince zwęziły się podejrzliwie. Wiedziała, do czego zmierza ta rozmowa.
- Owszem, przechowuję rejestry – przyznała.
- Czyż to nie cudowne! – wykrzyknęła Umbridge, jak gdyby nic nie mogło jej bardziej zdziwić, niż ta przewidywalna wiadomość. - Cóż, Irmo, kiedy możesz je przesłać do mojego gabinetu?
Jej plecy zesztywniały.
- Słucham?
- Jestem Najwyższym Inkwizytorem.
Jakby ktokolwiek był w stanie o tym zapomnieć.
- Naprawdę potrzebuję tych rejestrów, kochana. Jestem pewna, że udostępnienie mi ich nie będzie stanowiło dla ciebie żadnego problemu, czyż nie mam racji?
Madame Pince poczuła, jak kąciki jej ust wykrzywiają się w grymasie, mającym przypominać uśmiech.
- Ależ skąd – odpowiedziała. – To żaden problem – powtórzyła. – Proszę chwilę poczekać – dodała, po czym odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do swojego gabinetu, zamykając za sobą drzwi z lekkim hukiem.
W kącie jej niewielkiego biura stał duży i bardzo stary – niemal już całkiem czarny – sekretarzyk. Jego właścicielka była do niego niezwykle przywiązana, a co za tym idzie – bardzo go sobie ceniła. I, w istocie, zawierał ważną dokumentację – każdy, najdrobniejszy szczegół związany z operacjami bibliotecznymi.
Dolores Umbridge była, jak sama zresztą zauważyła, Najwyższym Inkwizytorem. W tej „inkwizycji” mogły jej się rzeczywiście przydać te rejestry. Miała też do nich wszelkie prawa – do nich i do innych rzeczy, które uważała za potrzebne – dzięki dekretom Ministerstwa.Madame Pince wiedziała dobrze, co powinna teraz zrobić. Co prawda, nie podobała jej się ta wizja, lecz uważała to za obowiązek. W szybkim tempie opróżniła górną półkę sekretarzyka ze swoich zawodowych sekretów. Dodatkowe pieczęcie, długie zwoje łańcuchów i kilka dziurkaczy zostało prędko wrzuconych do dolnej szuflady szafy. Z pomocą prostego zaklęcia, Wingardium Leviosa, przełożyła całą półkę nowych woluminów w ciemny kąt gabinetu, po czym zabezpieczyła je jeszcze – na wszelki wypadek – czarem ochronnym. Wsunęła też głowę pod sekretarzyk, aby się upewnić, czy aby na pewno nie zostały tam porzucone jakieś cenne tomy. Oczywiście, to nie ona byłaby sprawczynią tak haniebnego czynu! Po prostu nigdy nie wiadomo, do czego zdolni są uczniowie odrabiający szlaban.Szczerze powiedziawszy, to, co kto czytał, na pewno nie należy do zajęć tej małej ropuchy, Umbridge.
- Incendio!
Stała przez kilka chwil ze skrzyżowanymi ramionami, słuchając trzaskania drewna. Włosy na głowie i brwiach zaczęły jej się delikatnie skręcać. Po chwili znów uniosła przed siebie różdżkę.
- Exstinguo!
Płomienie znikły. Kasłając delikatnie, Madame Pince przyjrzała się swojemu dziełu.Spalony szkielet sekretarzyka stał tam, gdzie zawsze – gdzie bibliotekarze i bibliotekarki Hogwartu przechowywali rejestry od setek lat. Trzymał się jeszcze w swojej pozycji przez kilka sekund, po czym całkowicie się rozleciał, tworząc przy tym obłok składający się z dymu i popiołu. Na ścianie - przy której uprzednio stał regał – i na suficie widniały teraz ciemne ślady. Będzie musiała poprosić Argusa, żeby się tym zajął – okropny, mały człowieczek, ale genialny, jak chodzi o usuwanie paskudztw ze ścian. A to była zwykła sadza, pomijając pozostałości uroków nałożonych na dopiero co zniszczony sekretarzyk, nie powinno mu to sprawić problemu.
Uśmiechając się, kiwnęła głową – była zadowolona. Denerwująca kobieta mówiąca jej, co ma robić w jej bibliotece.
Otworzyła okno, aby się nieco przewietrzyło, po czym wyszła z gabinetu, zatrzaskując za sobą drzwi tak, aby dym nie przedostał się do głównej części biblioteki.
- Słodki Merlinie, Irmo!
Madame Pince starała się przywdziać maskę wyrażającą żal.
- Dolores, tak mi przykro, lecz zdarzył się okropny wypadek. Ktoś – zapewne Irytek – podpalił katalogi – powiedziała, wnosząc ręce w geście bezsilności. – Niektóre z tych papierów były bardzo stare. Wszystko przepadło, spaliło się niczym antyczna stodoła.
Oczy Dolores Umbridge zabłysły niebezpiecznie.
- Och, naprawdę?
- Tak, straszne. Udało mi się zatrzymać ogień przed rozprzestrzenieniem się, lecz wszystkie rejestry spłonęły. Tak mi przykro.
- Jesteś w stanie je odtworzyć?
- W żadnym wypadku, mam wystarczająco dużo pracy – wyrzekłszy to, chwyciła pierzastą miotełkę i zaczęła nią odkurzać katalog ksiąg.
- Ależ, moja droga, jak teraz będziesz wiedziała, czy jakaś książka nie jest zaległa?Madame Pince uśmiechnęła się gorzko.
- Och, uczniowie będą wiedzieli.
Podniosła z biurka Potworną Księgę Potworów, która dopiero co została zwrócona. Rozpięła pasy i rozwiązała sznury, które przytrzymywały ją w zamknięciu. Książka zachowywała spokój pod wpływem jej dotyku, więc poklepała ją delikatnie po grzbiecie. Jeden Merlin wie, co ten mały poganin jej uczynił.
- Przepraszam, że nie byłam w stanie ci pomóc, Dolores.
Usta Najwyższego Inkwizytora zacieśniły się w cienką linię.
- Oczywiście, rozumiem – odpowiedziała słodkim głosem. – Nie byłaś w stanie nic zrobić, kochana, zupełnie nic. Współczuję – dodała, po czym jej spojrzenie powędrowało po bibliotece.
– Wszystko jak dawniej. Chyba powinnam rzucić okiem na twoją kolekcję.
- Jeśli chcesz – rzuciła Madame Pince, wskazując pierzastą miotełką na regały z książkami.
- Oczywiście nie teraz, nie mam czasu. Oczekuj mnie prawdopodobnie jutro z samego rana.
- Och, doprawdy?
- Tak, pewnie zajmie nam to cały dzień.
- Rozumiem – zgodziła się Madame Pince, uśmiechając się cierpko. – O świcie, Dolores. Jestem pewna, że teraz masz inne, ważne miejsca do odwiedzenia.
Po tej wymianie zdań Umbridge nie miała już wyboru – musiała odejść. Ruszyła więc do wyjścia, zatrzymując się jedynie na chwilę, aby ukarać szlabanem ucznia, który ośmielił się rzucić w nią zwitkiem papieru.
Madame Pince obserwowała, jak kobieta odchodzi z zaciśniętymi ustami. Świt, a jakże!
Odwróciwszy się, napotkała wzrok bliźniaków Weasley wbity wprost w nią.
- Chcieliście czegoś? – zapytała podejrzliwie.
Lecz ich miny wyrażały czysty respekt.
- Jesteśmy pani waszymi uniżonymi sługami – powiedział ten stojący po lewej.
- To... było... Wspaniałe! – dodał drugi, kręcąc z niedowierzania głową.
- Przez cały ten czas....
- My nigdy nie wiedzieliśmy…
Odkurzała dalej w wolnym tempie.
- Nie jestem pewna, czy was rozumiem.
Pierwszy z bliźniaków położył palec wskazujący na swoich ustach.
- Nie piśniemy nikomu słowa – przysiągł poważnym tonem, po czym mrugnął.
- Czy możemy coś dla pani zrobić? – zapytał drugi.
- Cokolwiek!
- Niech pani mówi!
- Ułożyć alfabetycznie katalog!
- Odwdzięczyć się Ślizgonom za przetrzymywanie lektur!
- Wypolerować łańcuchy w Dziale Zakazanym!
Przyjrzała im się uważnie.
- Możecie rzucić na wszystkie nieożywione przedmioty czar zapobiegający ich spaleniu się?
Zamrugali zdziwieni, po czym spojrzeli po sobie.
- Tak sądzę – odpowiedział pierwszy.
- Dobrze. Możecie zacząć od tych zaczynających się na literę „a” - Madame Pince rozejrzała się po swojej bibliotece. Od wielu lat tu pracowała i doskonale zdawała sobie sprawę na co naraziła swoje królestwo dzisiejszym wybrykiem. – Wiem, do czego to zmierza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aki
Elf



Dołączył: 13 Wrz 2005
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:48, 24 Sty 2006    Temat postu:

Jednak komentuję tutaj ^^

Ach... szkoda, że zakończone, szkoda... chciałabym poczytac co zrobi Dolores "jutro o świcie".

Fajne, szybko się czyta, co daje nam +, ponieważ niektóre ff tak dłuuugo się czyta.

Nie mogę uwierzyc w to, że ona odważyła się zniszczyc swój ulubiony sekretarzyk...
I nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym faktem, że Pince zaczarowuje katalogii etc. sama Rowling na to nie wpadła [;D].

Heh, i dodatek Freda i George'a nadaje pani Pince respektu [czy jakby to tam nazwac ;P].

Cytat:
- A co do ciebie – powiedziała, zwracając się do książki – to karmiłam cię dziś rano. Jeżeli nadal tak będzie, nie będzie dla ciebie miejsca na półce. I wiesz, co to oznacza.
Przeczuwała to okładkami.
- Magazyn.

Najlepsze w tym opowiadaniu, hehehe XDDD

Teraz kilka błędów:

Cytat:
Nie ma nic przyjemniejszego od całkowicie cichej biblioteki, pomyślała z czułością Madame Pince.Spojrzała na uczniów. Szkoda, że muszą tu być.Weszli bliźniacy Weasley, głośno rozmawiając.


Cytat:
Lecz chwilę później, ostrożnie stąpając na palcach, zaczęli rozmawiać nienaturalnie głośnym szeptem, zdążając do działu biznesowego.Westchnęła.


Cytat:
W każdym razie nic, co mogło by ucznia zabić.Tak czy inaczej, Dział Ksiąg Zakazanych okazał się pusty.


Cytat:
Miała też do nich wszelkie prawa – do nich i do innych rzeczy, które uważała za potrzebne – dzięki dekretom Ministerstwa.Madame Pince wiedziała dobrze, co powinna teraz zrobić.


Cytat:
Po prostu nigdy nie wiadomo, do czego zdolni są uczniowie odrabiający szlaban.Szczerze powiedziawszy, to, co kto czytał, na pewno nie należy do zajęć tej małej ropuchy, Umbridge.


Cytat:
Płomienie znikły. Kasłając delikatnie, Madame Pince przyjrzała się swojemu dziełu.Spalony szkielet sekretarzyka stał tam, gdzie zawsze – gdzie bibliotekarze i bibliotekarki Hogwartu przechowywali rejestry od setek lat.


Cytat:
Ależ, moja droga, jak teraz będziesz wiedziała, czy jakaś książka nie jest zaległa?Madame Pince uśmiechnęła się gorzko.


Tam gdzie na czerwono, to powinny byc odstępy między kropką [znakiem zapytania], a następnym zdaniem.

Cytat:
- Jeżeli tu zwymiotujesz, twoja noga nigdy więcej nie postanie w moje bibliotece. – Szarpnęła głową.

Nie powinno byc tej kropki.

Cytat:
Umbridge podskoczyła i, próbując odzyskać równowagę, powiedziała:

Nie jestem pewna, ale radzę to sprawdzic... te "i" powinno byc chyba po przecinku.


akiś ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Wto 17:04, 24 Sty 2006    Temat postu:

To "i" powinno być przed przecinkiem, a co :P. Jest przecinek po "i", bo jest wtrącenie...

Opowiadanie ładne, zgrabne i powabne, tłumaczenie dobre, bez zgrzytów. Art, współpraca z Cytrusem służy ci dużo bardziej niż z Justą (;... Przepraszam, musiałam to napisać, bo po prostu to opowiadanie z Łazienki mogło być dużo lepiej przetłumaczone. Ale mniejsza z tym (;.

Ogółem, zarówno fick jak i tłumaczenie mi sie podoba. Będziecie jeszcze współpracować :P?

I co z Miss Hogwartu XD?

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jupka
mumiak



Dołączył: 31 Sie 2005
Posty: 1517
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Świnoujście/Miasto Marzeń

PostWysłany: Śro 10:32, 22 Mar 2006    Temat postu:

Najpierw błędy (;.
Nie będę pisać, gdzie zapomniałaś spacji, bo Aki większość wypisała. Mogę poprawić, jeśli nie masz czasu, ale nie wiem, czy mi wolno tak się wcinać do czyjegoś ffa xD.

Cytat:
Lecz chwilę później, ostrożnie stąpając na palcach, zaczęli rozmawiać nienaturalnie głośnym szeptem, zdążając do działu biznesowego.


Nie powinno być "podążając"? Chociaż może to jest poprawne, ale, jak dla mnie, brzmi dziwnie.

Cytat:
- Nie zobaczyłaś Niewidzialnej Księgi Niewidzialności na miejscu? – powiedziała.


Nazwa powinna być pisana kursywą (;.

Cytat:
Podszedł uczeń.


Lepsze byłoby napisanie zamiast "uczeń" - "uczennica", bo potem dowiadujemy się, że to była dziewczyna, i trochę dziwnie to razem brzmi (;.

Cytat:
Nie spieszyła się w drodze do Działu Ksiąg Zakazanych.


W drodzę.

Cytat:
- Jeżeli tu zwymiotujesz, twoja noga nigdy więcej nie postanie w moje bibliotece. – Szarpnęła głową.
– Wynocha.


W praktycznie cąłym ff zapis dialogu jest inny [bez kropki i wstawka narratora z małej litery], więc tu też bym zmieniła, żeby to jakoś współgrało. A to "- Wynocha" NADAL jest słowem, wypowiedzianym przez Pince, więc nie powinno być enteru, tylko normalnie xD.

Cytat:
- Zastanawiałam, czy mogłabyś mi pomóc – zagruchała Umbridge. – Potrzebuję pewnych informacji.


"Zastanawiałam się".

Cytat:
- Ależ, moja droga, jak teraz będziesz wiedziała, czy jakaś książka nie jest zaległa?Madame Pince uśmiechnęła się gorzko.


Po znaku zapytania powinna być spacja, myślnik i znowu spacja (;.

Cytat:
- Jesteśmy pani waszymi uniżonymi sługami – powiedział ten stojący po lewej.


Jakoś niegramatycznie to jest napisane.
Chyba poprawniej byłoby tak:
"-Jesteśmy, pani, waszymi uniżonymi sługami - powiedział ten stojący po lewej".

Cytat:
- Przez cały ten czas....
- My nigdy nie wiedzieliśmy…


Nie cztery, a trzy kropki. A, poza tym, to powinno raczej wyglądać tak:
-Przez cały ten czas...
- ...my nigdy nie wiedzieliśmy...

Bo oni uzupełniają swoje wypowiedzi ^^.

No, to chyba tyle (;.

Opowiadanie mi się podoba, w końcu o bibliotece (;. Autorka miała świetny pomysł, zwłaszcza, że mało jest opowiadań, dziejących się w bibliotece czy ogólnie o Pince. Świetnie przedstawiono Bliźniaków, cudo xD.
Lekko się czyta, czasem te malutkie błędy trochę raziły, ale tłumaczenie wychodzi Wam zgrabnie - i osobno, i razem (;. Strasznie podoba mi się tytuł, cudowny jest (;.

Pozdrawiam,
J.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madlen
Kappa



Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Karrenia

PostWysłany: Śro 14:39, 22 Mar 2006    Temat postu:

No oryginalne, to trzeba przyznać, z czymś takim jeszcze sie nie spotkałam. Ładny styl, pomysł ciekawy... ładnie opisani bohaterowie, podobali mi się Wesleyowie. Pani Pince też ciekawa.
Na temat tłumaczenia się nie wypowiem, bo nie znam angielskiego na tyle dobrze, żeby przeczytać oryginał.
W każdym razie fick ładny i przyjemny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin