[Z] Nic nie trwa wiecznie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Śro 12:56, 01 Lis 2006    Temat postu: [Z] Nic nie trwa wiecznie

Postanowiłam, że w celu rozruszania odrobinę tego działu powklejam troche swoich ficków z pojedynków. A co mi tam. W końcu ocenianie to jedno, ale komentowanie to już drugie, nie?
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze. Długości sie prosze nei czepiać :P. W mojej łepetynie nie ma wystarczająco dużo wyobraźni, zeby napisać coś dłuższego niz 5 stron, na dodatek czasem długość regulują warunki pojedynków, o.
:*.

Nic nie trwa wiecznie

19 lipca 1993*

Nie wiem właściwie, po co to piszę. Ale obiecałem sobie, że podczas mojego całego pobytu w Hogwarcie będę prowadzić dziennik... Cóż, może to będzie interesujące doświadczenie, a może znudzi mi się po paru miesiącach? Zobaczymy... Spodziewam się, iż nie zabawię tam długo. Wszyscy wiedzą, że od paru dobrych lat nauczyciele Obrony wytrzymują tylko rok, choć prawie nikt nie domyśla się, dlaczego... Chyba tylko jeden Dumbledore. Nie mam śmiałości, by zadać mu to pytanie; tyle ma innych problemów... Zresztą, może sam nie zna na nie odpowiedzi? Tak czy inaczej, nie warto zawracać mu głowy bzdurami.
Początek jak z kalendarza mugolskiej nastolatki. Może kiedy się wprawię...?
Sna... Nie, nie, już przekreśliłem tamto nazwisko. Będziemy razem pracować, nie można wciąż wracać pamięcią do tamtych lat. A więc, Severus obiecał, że mi pomoże; podobno umie przyrządzać jakiś pionierski eliksir, zwany Wywarem Tojadowym. Ma niby działać na moją psychikę i dawać siłę, bym mógł utrzymać się w ryzach podczas pełni. Ech... O niczym innym nie marzę. Przynajmniej w kontekście pracy w Hogwarcie; co by było, gdybym zaatakował któregokolwiek z uczniów? Nie mogę przecież znowu tłuc się co miesiąc we Wrzeszczącej Chacie!
Boże, Boże, Boże, czemu mnie to spotkało? Czemu właśnie mnie? Nie oznacza to oczywiście, że życzę tego komukolwiek innemu...
Nie mogę na dodatek nikogo obwiniać. Tylko siebie. Przecież nie tego nieszczęśnika**, który mnie ugryzł, nie rodziców, którzy nie zdołali upilnować niesfornego sześciolatka, nie ludzi, którzy potem przegonili wilkołaka i ściągnęli mnie z drzewa... Właściwie tylko im zawdzięczam to, że dalej żyję. Ale gdyby pojawili się parę minut, kwadrans, może pół godziny wcześniej... Wtedy może wszystko wyglądałoby inaczej.
Może nie musiałbym co miesiąc wybierać się do tej nędznej chaty głęboko w lesie – Wrzeszcząca od dawna nie jest dla mnie, ludzie zaczynali coś podejrzewać mimo tych bajek, poza tym nie mieszkam już w Hogwarcie... – i zamykać solidnych, dębowych drzwi na rygle z żelaza z domieszką srebra? Może nie musiałbym rozbierać się, patrzeć na swe nagie, wychudzone ciało i marzyć, by mogło takim pozostać zawsze? Może nie musiałbym znosić bólu rozciąganej skóry, kości wyskakujących z panewek i wskakujących w nie z powrotem w większych rozmiarach i powstrzymywać się przed torsjami? Czuć obrzydzenia, słysząc szmer wzrastających włosów? Może mógłbym wydobyć z siebie jakieś słowa, zamiast tylko wyć przeciągle... Może nie musiałbym rozbijać się o twarde ściany, zdzierać pazurów do krwi, męczyć się wiedząc, że nie zasmakuję ludzkiej krwi...
Najgorsze jest to, że chociaż nad sobą nie panuję, to gdzieś głęboko, z tyłu głowy, tkwi jakiś okruch ludzkiej świadomości. Wszystko czuję. Wszystko pamiętam. Wszystkiego żałuję. Ale nie mogę przestać. Aż do świtu.
Na szczęście, nic nie trwa wiecznie. To tylko raz w miesiącu, jedna noc. Tylko i aż, ale okropniejsze byłoby, gdybym miał być potworem na co dzień... Podobno są takie stwory, które niemal nigdy nie przepoczwarzają się w człowieka... To musi być straszne.
Następną pełnię mam spędzić znowu w tej obskurnej chacie, ale już pod wpływem Wywaru. Dzięki Bogu, może to zatrzyma choć część cierpienia...? Oby.
Mam nadzieję, że nie wystąpią żadne powikłania – to też możliwe, Wywar to nowy wynalazek, nie wiadomo, jak to wszystko się skończy... Ale, ostatecznie, ciało jest jak noc pełni, również nie trwa wiecznie, prędzej czy później odejdzie. W końcu i tak nasze twarze pokryją się zmarszczkami, na skórze pojawią się brzydkie, brązowe przebarwienia, które fachowi i głupi magomedycy nazywają jakąś równie fachową i głupią nazwą po łacinie, kości dopadnie osteoporoza, a mięśnie zwiotczeją...
Przepraszam, żalę się. Przed pełnią zawsze bywam rozdrażniony; na szczęście, to też nie trwa wiecznie. Wszystkie humory i humorki kiedyś się kończą; może jako kawaler nie powinienem zdawać sobie z tego sprawy – wszak to o kobietach zwykle mówi się, że miewają swoje kaprysy – ale cóż, życie wystarczająco długo jest już moim nauczycielem.
Całe szczęście, że ono też nie trwa wiecznie.
Nie, nie, nie, tylko nie znowu myśli samobójcze. Muszę wytrwać. Jeszcze przynajmniej ten jeden rok. A może więcej, jeśli utrzymam się w Hogwarcie przez dłuższy czas. Może tam znajdę powód, by żyć... Jakiegoś zdolnego ucznia? Mało prawdopodobne, ale... może znajdę w końcu kobietę swego życia? Ech, jak to banalnie brzmi – kobieta mego życia. Banalnie i nieosiągalnie.
A może... W końcu nic nie trwa wiecznie. Nawet samotność.
Chyba, że jest się wilkołakiem. Niebezpiecznym dla otoczenia biedakiem. Monstrum, które przez parę nocy w miesiącu wyje i tłucze głową w ściany. Mną...
Wtedy nic nie jest wieczne prócz jednego.
Prócz samotności.

* Data na podstawie wiadomości w [link widoczny dla zalogowanych].
** Pewna osoba zwróciła mi uwagę, że kto jak kto, ale Fenrir Greyback na pewno nieszczęśnikiem nie jest. Zapominalskim przypominam o słowach Remusa z szóstego tomu, według których nie wiedział on, że to właśnie Greyback go ugryzł; myślał, że to jakiś przypadkowy wilkołak, który, podobnie jak Lupin, nie chce się zmieniać w bestię. (Patrz: HPiKP, str. 363)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michelle
Charłak



Dołączył: 23 Kwi 2007
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:25, 25 Kwi 2007    Temat postu:

Mimo, że opowiadanie wkleiłaś już dawno, jestem pierwszą osobą mającą zaszczyt je skomentować. Już na samym początku dostajesz plusa za pomysł - nie czytałam jeszcze kartki z pamiętnika nauczyciela-wilkołaka. Poza tym te... rozważania (mogę to tak chyba nazwać?) brzmią bardzo autentycznie. Tak życiowo. Nie byłabym jednak sobą, gdybym czegoś nie wytknęła Smile

Używasz bardzo wiele wielokropków. Rozumiem, że jest to dopuszczalne w pamiętniku, czy dzienniku, ale w niektórych miejscach wydaj mi się całkowicie zbędne.

Cytat:
Może kiedy się wprawię...?
To zdanie wypadałoby skończyć.

Innym, denerwującym mnie znakiem przystankowym są średniki, stosowane przez Ciebie również w nadmiarze. Według mnie nie spełniają dobrze swojej roli w takim tekście. Zamień je na kropki.

Cytat:
mu to pytanie; tyle ma innych problemów

Cytat:
pomoże; podobno umie przyrządzać jakiś pionierski

Cytat:
Przynajmniej w kontekście pracy w Hogwarcie; co by było, gdybym

Cytat:
bywam rozdrażniony; na szczęście

Cytat:
kiedyś się kończą; może jako

Wypisałam chyba wszystkie. Poza interpunkcją nie dostrzegłam żadnych rażących błędów, choć po części muszę się przyznać, że ich nie szukałam. Pomysł wspaniały, wykonanie również nie pozostawia wiele do życzenia. Ocena końcowa 5/6 Applause


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin