[Z ]Nigdy więcej eliksirów!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yadire
Charłak



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: mentalnie to z Irlandii (:

PostWysłany: Śro 20:07, 02 Lis 2005    Temat postu: [Z ]Nigdy więcej eliksirów!

Lojalnie uprzedzam, że to-to bardzo niekanoniczne. Ale przecież nie samym kanonem fanikcjonizm żyje! Trzeba trochę oddechu... pojęcia nie mam, co on robi... Jak to mówią na na Lunatycznym...."Viva la revolution! Niech żyje Anty -Kanon!"
A co tu niekanonicznego?
A, to trzeba samemu przeczytać! Tylko pamiętajcie, by traktować to w granicach absurdu. Zresztą inaczej to się chyba nie da...
Y.



Lavender Brown i Parvati Patil.
Przyjaciółki od pierwszej podróży pociągiem. Ich przyjaźń miała trwać aż po grób i o jeden dzień dłużej – cóż za utopijne założenie! Ta piękna i wartościowa (wartościowa przynajmniej dla Parvati, która w osobie swej duchowej siostry znalazła wierną i oddaną wielbicielkę) nić łącząca obie dziewuszki rozerwała się w chwili, gdy dziewuszki wybrały sobie na obiekt westchnień tego samego chłopca. Co więcej, chłopiec ten absolutnie nie zdawał sobie sprawy z uczucia, jakie zrodziło się w sercach długowłosej blondynki i krótko obciętej brunetki. Właściwie w tej chwili chłopiec ten zdawał sobie sprawę tylko z jednego faktu – jeśli nie nauczy się do jutra przyrządzania eliksiru niewidzialności, to profesor Snape zje go żywcem. Co najmniej.
O ósmej wieczorem pokój wspólny w jednej z wież zamku, szumnie zwanej wieżą Gryffindoru, nie był najlepszym miejscem do nauki. Zwłaszcza, jeżeli tego dnia swoje urodziny obchodziła Ginny Weasley, siostra legendarnych już bliźniaków Freda i George’a.
- ... żyje nam! – rozwrzeszczany tłum kończył właśnie czwarte odśpiewanie pieśni urodzinowej.
- A kto?!
- GINNY WEASLEY!!!
Nasz biedny bohater miał wrażenie, że od ilości decybeli, jaka zgromadziła się w tym krzyku, zatrzęsła się wieża. Po chwili zauważył jednak, że to nie wieża, a stolik, przy którym siedział, drży jak osika. Być może zachowywał się tak dlatego, że zmienił się w galaretkę truskawkową?
Jednak te rozważania zostawmy sobie na później. Teraz skupmy się na tym, co działo się w nie tak całkiem odległym rogu, zajętym przez kanapę i parę uroczych dziewcząt.
- Ja byłam pierwsza...
- Właśnie, że nie! Przecież ty powiedziałaś mi później!
- Ale pierwsza poczułam...
- No to masz pecha! Zresztą on i tak woli mnie.
- Tak? A skąd niby o tym wiesz?
- Jestem ładniejsza. Zresztą w czwartej klasie to MNIE poprosił, żebym poszła z nim na bal.
- Mnie też poprosił!
- Tylko dlatego, że ja się nie zgodziłam. Myślisz, że on z własnej woli chciałby pójść z takim ZEREM jak ty?
Lavender Brown zerwała się z płaczem z kanapy, strąciła po drodze kremowe piwo, które wartkim strumyczkiem popłynęło w stroną torby Neville’a Longobottoma, i pobiegła do damskiej sypialni.
- Parvati, co jej się stało?
Hermiona Granger podniosła torbą Neville’a, ratując ją od podtopienia i spojrzała za współlokatorką. Po chwili z góry dobiegło głośne trzaśnięcie drzwiami.
- Nie wiem. – Parvati wzruszyła ramionami. – Pewnie znowu ma te swoje humory...
„Lavender i humory?” przemknęło przez myśl zdumionej Hermionie. Rzeczywiście, humory to ostatnie o co można by posądzać spokojną zazwyczaj Lavender.
Po chwili jednak Ron zaciągnął ją do tańca i przestała zastanawiać się nad problemami innych. Okazało się, że ma dosyć własnych.

Poranek dnia następnego dla wielu Gryfonów nie był miłym przeżyciem. Wczorajsze urodziny najmłodszej pociechy Weasleyów przeciągnęły się do późnej nocy. Trwałyby pewnie do samego rana, gdyby nie nocna wizyta profesor McGonagall i groźba szlabanu.
Jednak nawet piasek pod oczami po nie całkiem przespanej nocy nie przesłonił Hermionie Granger, że w damskiej sypialni panuje niezdrowa atmosfera.
- Odwal się, Patil!
- Oj, Brown, ja tylko chciałam ci delikatnie zasugerować, że nie do twarzy ci w zielonym...
- To moja sprawa jak się ubieram!...
Z tonu, jakim Lavender odpowiedziała, Hermiona wywnioskowała, że owa panna się rozpłacze. Co też w chwilę potem uczyniła.
Parvati zaś, ku największemu zdumieniu Granger, wyszła z pokoju.
- Lavender. Czy ja o czymś nie wiem?
Lavender podniosła na nią swoje zapłakane oczy wiewiórki.
- Pokłóciłyśmy się.
„No co ty nie powiesz!”
- A można spytać o co?
- Można.
Chwila milczenia.
„Specjalnie się tej Patil nie dziwię. Chociaż z drugiej strony, z Lavender zawsze trudno było się dogadać... Więc to chyba jednak nie o to...”
- No... – Hermiona próbowała zachęcić współlokatorkę do zeznań. To znaczy wyznań, oczywiście.
- No bo się zakochałyśmy. W tym samym chłopaku.
- O. – Szczerze mówiąc, Hermiony jakoś to wcale nie zdziwiło. – A powiesz w kim?
Lavender powiedziała.
- O...
Takiej odpowiedzi Hermiona się nie spodziewała...


Trwała właśnie przerwa obiadowa. Ginny Weasley, korzystając z uroków wiosny, spożywała posiłek na błoniach, w towarzystwie kilku motyli i Krzywołapa. Kot początkowo oddawał się z pełnym poświęceniem ściganiu kolorowych stworzonek, jednak po niemiłym spotkaniu z wodą z jeziora zaniechał tej rozrywki.
Ginny czytała kolejny numer „Czarownicy”. Nie, nie – sama tego szmatławca nie prenumeruje; pożyczyła od Parvati Patil. Podobno był tam jakiś niezawodny sposób na piegi...
Na razie jeszcze do niego nie dotarła, bo zatrzymała się na artykule poświęconym wokalistce „Fatalnych Jędz”.
Gdy uniosła na chwilę głowę, w celu skontrolowania poczynań Krzywołapa, dostrzegła Hermionę wychodzącą z zamku.
- Ginny...
Głos przyjaciółki brzmiał dość niecodziennie. Był jakby... zaniepokojony?
- Zabrałaś wczoraj taki mały, czerwony flakonik z pokoju wspólnego? Proszę, powiedz, że zabrałaś.
- Nie. Ale słyszałam, jak Parvati i Lavender gadały o jakimś flakoniku.
- Lavender? Z Parvati?...
Ginny poruszyła się niespokojnie.
- A co było w tym flakoniku?
- Mój eliksir. Pamiętasz, jak ci mówiłam o książce od Rona? „Najsilniejsze eliksiry miłosne i ich zastosowanie”. Dał mi ją na Gwiazdkę.
Ginny zachichotała.
- Ten mój braciszek ma pomysły! Mógł już sprezentować ci kamasutrę...
- GINNY!
- No co?
- A skąd ty o niej wiesz? Tej... książce?
- No wiesz?! W końcu mój tata uwielbia mugoli! Takie ciekawe rzeczy o nich wiemy...
- My? Znaczy kto dokładniej? – „Ron też?!”
- No... Charlie, bliźniaki i ja. Kiedyś tata przyniósł do domu taką mugolską kamasutrę, którą jakiś dowcipny czarodziej trochę urozmaicił. Znaczy pododawał ruchome obrazki...
Obie zachichotały.
- Ginny... – wyszeptała po chwili Hermiona. – A macie ją jeszcze?
Ginny spoważniała. Na chwilę.
- Ostatnio George znalazł ją w pokoju Rona.
Dzwon wzywający na lekcję przerwał tę uroczą pogawędkę. Hermiona popędziła do zamku w zawrotnym tempie, w końcu Snape - przepraszam – profesor Snape nie lubi spóźnialskich. Właściwie on nikogo – poza Ślizgonami - nie lubi, ale wszyscy już zdążyli się to tego po tylu latach przyzwyczaić.

- Neville Longbottom – szlaban.
Neville milczał. Nawet gdyby powiedział, że się uczył, to nikt by mu nie uwierzył. Z nauczycielem na czele.
A Snape ciągnął dalej.
- Po lekcjach zostaniesz, żeby omówić szczegóły. Patil! – Parvati drgnęła. – Jak uwarzyć eliksir niewidzialności?
Parvati sprawiała wrażenie, jakby głęboko się nad czymś zastanawiała.
- Nie wiem, panie profesorze – powiedziała w końcu.
Snape uśmiechnął się. Może nie szeroko, ale w jego przypadku nawet lekkie uniesienie w górę kącików ust jest dużym osiągnięciem.
- Jak to nie wiesz?!
To Lavender.
- Przecież jeszcze przed chwilą chwaliłaś się wszystkim, jaka to jesteś świetnie przygotowana!
Podejrzewam, że Snape nie przerwał jej tylko dlatego, że był zbyt zaskoczony głośnym sprzeciwem nieśmiałej Lavender.
Jednak osłupienie profesora Snape’a nigdy nie trwa zbyt długo.
- Brown, minus pięć punktów dla Gryffindoru. Proszę nie odzywać się nie pytana, przez tyle lat zdążyłaś się chyba chociaż tego nauczyć. Poza tym wy dwie – wskazał na Parvati i Lavender – zostaniecie po lekcji razem z Longbottomem. Dostajecie szlaban.
Parvati uśmiechnęła się z zadowoleniem. Lavender oparła podbródek na dłoniach i utopiła wzrok w plamie na ścianie. A profesor Snape po chwili ciszy znów zaczął oddawać się swemu hobby – dręczeniu Gryfonów. Kto wie, ile punktów straciłby ten dom, gdyby nie interwencja Hermiony.

- Hermiona! Czekaj!
Ginny przepychała się przez tłumek zagubionych pierwszoroczniaków („Dziwne stworzenia! Siedzą tu już prawie rok, a jeszcze nie znają sal!”), by dogonić właścicielkę burzy brązowych loczków, zmierzającą ku bibliotece.
- A ciebie gdzie niesie?
- Do biblioteki, nie widać?
Ginny nie zwróciła na jej odpowiedź uwagi.
- O co chodziło z tym eliksirem? Bo chyba nie dokończyłaś...
Hermiona rozejrzała się, po czym chwyciła przyjaciółkę za rękę.
- Ej, ty się opanuj! Jeszcze Ron zobaczy!
- Ron ma trening. Chodź do biblioteki.
Pani Pince niechętnym wzrokiem obrzuciła dwie nastolatki, wbiegające właśnie do jej królestwa.
- W tej książce od Rona znalazłam pewien skomplikowany przepis. Tak się szczęśliwie złożyło, że wszystkie składniki akurat miałam. Bo widzisz, jest dość podobny w przygotowaniu do innych eliksirów miłosnych, a te ze względu na swoje działanie są dość trudne...
- Hermiona – skup się. Co to za eliksir?
- Przyuroczenia.
- Jaki?!
- Przyuroczenia. Niewyraźnie mówię?
- No dobra. Jak on działa? I czemu my właściwie ciągle o nim mówimy?
- Osoba, która się go napije, zakocha w się w pierwszym, kogo napotka. A szanowna autorka zmusiła mnie, bym ten eliksir uwarzyła, zostawiła na stole w pokoju wspólnym i beztrosko poszła sobie na lekcje.
- I ty to zrobiłaś?
- A miałam inny wybór?!
Chwila ciszy.
- Widocznie Lavender i Parvati musiały się go napić. A przy swoim pechu, pierwszą osobą jaka napatoczyła się w ich stroną, był...
- ... Neville...
Ginny wybuchła śmiechem. Pani Pince zerknęła znad swojego biurka wzrokiem, który śmiało mógłby zabić, gdyby nie fakt, że ludzkie oczy takiej możliwości nie posiadają.
- Dobrze... – wymruczała tłumiąc chichot pociecha Weasleyów - że nie zobaczyły Snape’a... Chociaż z drugiej strony trochę szkoda. Pomyśl – lekcja eliksirów, ciemno wszędzie, głucho wszędzie... A one wlepiają w niego maślane oczka...
- Ginny. Nie kracz. I bierz się za poszukiwania antidotum. Teraz musimy im pomóc...
- Za dużo przebywasz z Harrym. Przejęłaś te jego bohaterskie odruchy. A zresztą czemu niby mamy im pomóc?
- Ja je w to wpakowałam...
- Ty? Ty im kazałaś pić ten eliksir?
- Nie. Ale ja go tam zostawiłam. Może i to nie była całkowicie moja wola, ale... Neville chyba na to nie zasłużył, co?
- No, nie...
- A ty mnie samej z tym wszystkim nie zostawisz?
- No... rzeczywiście. Dobra – westchnęła Ginny zrezygnowana – dawaj te książki.
W głosie Ginny nie było entuzjazmu. Kto wie, jak by zareagowała, gdyby wiedziała, ze tego wieczora przyjdzie jej przeszukać połowę zbioru dotyczącego eliksirów. A ten wcale nie jest taki mały...

Ciemna noc już zapadła na błoniach, kiedy Ginny i Hermiona skończyły wertować ostatnie tomy ksiąg z przepisami na eliksiry. Pokój wspólny prawie całkiem opustoszał, tylko jakiś nieszczęsny drugoklasista pisał jeszcze referat dla profesora Binnsa. Pewnie zapytacie, co nasze bohaterki robiły w pokoju wspólnym, skoro w ostatniej odsłonie znajdowały się jeszcze w bibliotece? Pani Pince wygoniła je z tego przybytku wiedzy po kolejnym wybuchu chichotu wywołanym działaniem Eliksiru Lotosu. Nawet nie pytajcie...
Ginny już dawno porzuciła to niezwykle pasjonujące zajęcie, poświęcając się układaniu domku z kart pozostawionych przez któregoś z chłopaków.
- MAM!
Ginny przestraszona odskoczyła do tyłu i wpadła na drugoklasistę, przy czym oboje oblali się atramentem.
Hermiona jednym ruchem różdżki wyczyściła ubrania i dywan, odczekała aż przerażony młodzian uciekł w stronę swojego dormitorium i przesunęła książkę w stronę Ginny.
- Tu – postukała palcem w miejsce zaznaczone ołówkiem – jest napisane, co trzeba zrobić.
Ginny pochyliła się w nikłym świetle kilku świeczek i ognia z kominka nad woluminem.
- Aby – czytała – cofnąć urok należy podać temu, kto wypił eliksir, ten sam napój ponownie. UWAGA! Aby zadziałał, trzeba podać go przed upłynięciem północy drugiej doby po jego spożyciu. – skończyła czytać. – Mówiłaś, że gdzie masz ten eliksir?
- W mojej szafce. Chodź!
Ginny już miała ruszyć z przyjaciółką, jednak coś sobie uświadomiła.
- One mają szlaban – szepnęła.
Hermiona zatrzymała się.
- Co ty tam mruczysz?
- Szlaban. Snape dał im szlaban.

Rzeczywiście. Parvati, Lavender i Neville spędzali wieczór na wątpliwie przyjemnej czynności – zmieniając środek konserwujący w ekspozycjach Mistrza Eliksirów. Severus uznał, iż przyglądanie się trójce niezbyt rozgarniętych Gryfonów podczas tej dość nudnej procedury go nie interesuje i udał się do swoich komnat. Tym sposobem biedny Neville został skazany na towarzystwo dwojga zakochanych – w nim – dziewcząt. Początkowo starał się zawracać uwagi na oznaki adoracji bardziej pewnej siebie Parvati, lecz kłótni z Lavender nie dało się już ignorować, zwłaszcza, że zaczynało powoli dochodzić do różdżkoczynów.
Łzy po policzkach Lavender lały się strumieniami, kiedy jej nos powiększył się do rozmiarów sporej cukini. Trzeba jednak przyznać, że Parvati miała powód do takiego zachowania – chwilę wcześniej zawartość wyjątkowo paskudnie wyglądającego słoja znalazła się na jej misternie układnej fryzurze.
Biedny Neville starał się jakoś załagodzić spór między dziewczętami, jednak zrezygnował, kiedy Lavender „doszyła” mu dodatkową parę uszu, a Parvati przefarbowała skórę na odcień metalicznego błękitu.
Kto wie, jak skończyłoby się to całe zamieszanie, gdyby nie nagłe pojawienie dwóch nowych bohaterek naszego małego dramatu. Może nie tak całkiem nowych, jeśli już chcemy być dokładni.
- Hermiona? – zdziwiła się Lavender, przerywając na chwilę płacz.
- Ginny? – zdziwiła się z kolei Parvati, opuszczając różdżkę.
Spod stolika wyłonił się, niemniej zaskoczony, Neville.
- A co wy tu robicie? – Dołączył do wyjątkowo zgodnego chórku.
Ginny i Hermiona wypięły dumnie piersi.
- Przybyłyśmy z odsieczą.
„Za często przebywają z Potterem” – stwierdził w myślach potomek rodu Longbottomów, nie wyrażając tego jednak na głos.
„Bohaterstwo na pokaz” – to powiedział głos wewnętrzny Parvati.
„One chyba nie chcą poderwać Neville’a? Teraz to ja już w ogóle nie mam u niego szans...” pomyślała optymistycznie nastawiona do życia Lavender i ponownie się rozpłakała.
Hermiona i Ginny, korzystając z chwilowego szoku i krótkiego spokoju, wcisnęły w dłonie Lavender i Parvati kubeczki z sokiem dyniowym wymieszanym z eliksirem.
- Bon aptetit!
Dziewczyny spojrzały na siebie. Obie były już porządnie spragnione, dlatego bez chwili namysłu wychyliły plastikowe kubeczki.
Nic się nie wydarzyło i prowodyrka całej tej sytuacji zamarła, kiedy...
- CZIK! – Lavender i Parvati czknęły jakby na komendę.
Spojrzały na Neville’a, przyjrzały się sobie, a wszystko to z niemym wyrazem przerażenia na ustach.
Radość, jaka zapanowała w sercach Hermiony, Ginny, Parvati, Lavender i Neville’a – choć ten ostatni nie do końca wiedział, skąd owa radość – zakłóciły odgłosy kroków na korytarzu.
Nadchodził Snape.
- Do szafy! – syknęła Ginny i razem z Hermioną wskoczyły do tegoż mebla. Parvati i Lavender chciały zrobić to samo, ale Ginny brutalnie je wypchnęła.
- Wy – nie!
Dokładnie w momencie, gdy drzwi szafy się zamknęły – otworzyły się drzwi gabinetu Mistrza.
Snape wszedł do środka, powiewając połami czarnej szaty zarzuconej na jedwabną czarną piżamę i rozejrzał się.
- Już północ. Wracać do swojej wieży. Jutro też przyjdziecie.
Mistrz musiał być bardzo zmęczony, bo nie obszedł komnaty, jak to miał w zwyczaju. I dobrze!
Kiedy drzwi za Snapem i trójką Gryfonów nareszcie się zamknęły, z szafy wytoczyły się mocno podduszone dobrodziejki czarodziejskiej społeczności.
- Hermiona... – wysapała Ginny. – Nigdy więcej... nie waż mi się... brać do ręki... żadnej... książki od... mojego... brata!
Hermiona uśmiechnęła się niemrawo.
- To ci mogę obiecać.
Ginny odetchnęła.
- Ale uwarzyłam trochę więcej niż jeden eliksir.
- Więcej? To znaczy ile?!
- Jakieś pięć...
Ginny przysiadła na kamiennej podłodze, chwyciła się za rudą czuprynę i pogrążyła w rozpaczy.
- To jeszcze nie wszystko... – zaczęła nieśmiało Hermiona.
- Nie?
Prefekt Naczelna Gryffindoru usiadła obok przyjaciółki i objęła ją ramieniem.
- Najgorsze jest to – szepnęła jej do ucha – że nie wiem, gdzie je pochowałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaire
Dziewica



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:45, 05 Lis 2005    Temat postu:

Przeczytałam. Faktycznie nie kanoniczne. Szczególnie Hermiona - ona taka nierozważna? Trochę się zdziwiłam, że to był Neville, bo jakoś mi nie pasował :) Ale plus za pomysł. Zauważyłam parę literówek, poza tym większysz błędów nie odnotowałam :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejtova
Sky



Dołączył: 03 Lis 2005
Posty: 4724
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z niebiańskiej plaży

PostWysłany: Sob 19:17, 05 Lis 2005    Temat postu:

Bardzo żadko spotyka sie ff-y z Levender Brown i Parvati Patil w rolach głównych - za co masz dużego plusa.
Ładnie ujęta historia, bez zbędnego wydłużania. Krótko, zwięźle i na temat. W sam raz jak na takie opowiadanie. Masz nawet ładny styl, całość czyta się bez większych problemów.
Muszę przyznać, że na początku myślałam iż tym nieszczęsnym chłopcem jest Harry - chyba po tej rozmowie na temat balu, a ru TAKA niespodzianka
Hermiona jest tutaj taka inna - trochę roztrzepana, ale mi w tym momencie się podoba. Może w innym ff-u taka postawa by sie pasowała, ale tutaj jest jak najbardziej na miejscu.
Co do literówek... Nie skupiałam się na żadnych błędach, więc nie mogę stwierdzić czy takowe były, czy też nie :)

Pozdrawiam i życzę dalszej weny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
A.C.Chris
Charłak



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z szuflady ...

PostWysłany: Nie 14:25, 06 Lis 2005    Temat postu:

gzdieś to czytałm tylko nie pamietam gdzie .... osiecisz mnie?

brdzo mi sie podobało lubie takie opowiadania ... w których bochaterowie nie są kanoniczni a na dodatek można sie przy nich pousmechac bądz wybuchnąc zdrowym smiechem

pisz dalej .. błędow nie zauważyłm bo nie lubie ich zauważać ...:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Nie 15:09, 06 Lis 2005    Temat postu:

Cytat:
- O. – Szczerze mówiąc, Hermiony jakoś to wcale nie zdziwiło. – A powiesz w kim?
Lavender powiedziała.
- O...
szczerze mówiąc, mam wrażenie, że pierwotną wersją było "A o kogo chodzi?", ale w trakcie poprawiania to zmieniłaś. na to wskazywałby początek wypowiedzi Lav... popraw to, chyba, ze to jest zamierzone. ale nie wygląda na takie (;.

a czemu niakanoniczny xD? jedynie Hermiona trochę roztrzepana, ale tak (;... wszystko się może zdarzyć (;. heh, podoba mi się (;. owszem niakanoniczność tu jest, ale niekanoniczność w normie, za takie odbieganie od kanonu sie nie zjada (;. ogółem, błędów nie zauważyłam, a czytało się przyjemnie (;.

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arvena
Rozpalona Gwiazda



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loth Lorien

PostWysłany: Pon 16:16, 07 Lis 2005    Temat postu:

niezły......najdziwniejsze jest tylko to, że to Hermiona je uważyła....xD......nigdy bym sie po nie tego nie spdziewała....xD......hihi....hermiona taka roztrzepana??? aż dziwne.....

zabawne jest też sam tytuł ficku...xD...... eliksiry trudno jest nawet polubić jeśli ma się je ze Snape'm.....(choć w niektórych opowiadankach jest cudowny...xD)

pozdrowionka
Arv


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
Charłak



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: mentalnie to z Irlandii (:

PostWysłany: Śro 8:00, 09 Lis 2005    Temat postu:

A.C.Chris napisał:
gzdieś to czytałm tylko nie pamietam gdzie .... osiecisz mnie?)

Może na Deklu? Ta,m też je zamieszczałam, tylko w wersji nie dokończonej.
Dzięki za opinie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arvena
Rozpalona Gwiazda



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Loth Lorien

PostWysłany: Śro 21:43, 09 Lis 2005    Temat postu:

co do opini to zawsze do usług...xD.... jajny ff

pozdrowionka
Arv


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triss
Ningyo



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Słońca

PostWysłany: Śro 22:53, 09 Lis 2005    Temat postu:

Eh, myślałam, że będzie coś fajniejszego. Jak ktos powiedział: Świeże mięsko? xD Jak na początek to nieźle, a nawet b. dobrze. Zawsze miałam Patil i Lavender za głupie istotki, ale w końcu trafiły do Gryfów nie?
Błędów nie widziałam i nie szukałam z lupką w kązdym bądz razie.
Po co Herma by robiła parę tych eliksirów?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cornelia Cole
Mistrzyni Pornografii
<b>Mistrzyni Pornografii</b>



Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 2776
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spomiędzy nieba a piekła...

PostWysłany: Czw 22:33, 12 Sty 2006    Temat postu:

Podobało mi się. Cos innego, przy tem lekkie, zabawne... Ogółem - OK.

Ja też myślałam na początku, że będzie to Harry. Dodatkowy plus za oryginalność w tym miejscu - Neville'owi też cos się od życia należy:P

Jeden błąd tylko mnie mocno zraził:
dwojga zakochanych – w nim – dziewcząt
Niepoprawna forma. Kiedy mówimy o dziewczynach: powinno być:
dwóch zakochanych (...)

Pozdrawiam,
Nela


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Darkness_
Samuraj



Dołączył: 27 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Włocławek

PostWysłany: Nie 15:45, 15 Sty 2006    Temat postu:

<b>Cytat:</b>
"Ta piękna i wartościowa (wartościowa przynajmniej dla Parvati, która w osobie swej duchowej siostry znalazła wierną i oddaną wielbicielkę) nić łącząca obie <b>dziewuszki</b> rozerwała się w chwili, gdy <b>dziewuszki</b> wybrały sobie na obiekt westchnień tego samego chłopca."
Powtórzenie : ) Mogłabyś to zamienić wyrazem "dziewczyny" lub "dziewczynki".
<b>Cytat:</b>
"Hermiona Granger podniosła <b>torbą</b> Neville’a, ratując ją od podtopienia i spojrzała za współlokatorką."
Torbę.
<b>Cytat:</b>
"- To moja sprawa jak się ubieram!..."
Niepotrzebne znaki interpunkcyjne.
<b>Cytat:</b>
"Kot początkowo oddawał się z pełnym poświęceniem ściganiu kolorowych stworzonek, jednak po niemiłym spotkaniu <b>z</b> wodą z jeziora zaniechał tej rozrywki."
Niepotrzebne "z".

Opowiadanie faktycznie nie jest kanoniczne. Trochę dużo tych błędów, ponieważ moje słabe oczy je wychwyciły: )
Powiastke mogłabyś rozwinąć, ponieważ było nawet ciekawe...
Pozdrawiam!
Darkness_


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Nie 15:52, 15 Sty 2006    Temat postu:

Owo "z" jest potrzebne, jak ty sobie wyobrażasz zdanie "jednak po niemiłym spotkaniu wodą z jeziora"?

A to pierwsze powtórzenie, które wypisałeś, wydaje mi sie celowe.

Atuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin