Pandemia osobliwego humoru rąbniętej baby
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Rozmowy za szafą
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Nie 13:37, 23 Kwi 2006    Temat postu:

Nasi komantatorzy mają głos
1 "Podtrzymuję swoją opinię, że moim zdaniem..." (Jan Tomaszewski, TVP)
2 "Do tej fazy, w której przegrywający przegrywa, mamy jeszcze trochę czasu." (Dariusz Szpakowski, TVP)
3 "Johann Cruyff dokonywał bardziej zmian taktycznych niż zmieniających taktykę zespołu." (Dariusz Szpakowski, TVP)
4 "Stojković polewa wodę głową." (Andrzej Zydorowicz, TVP)
5 "Bergkamp trafił bramką w słupek." (Dariusz Szpakowski, TVP)
6 "Popatrzmy na jego przytomność umysłu." (Dariusz Szpakowski, TVP)
7 "Szwedzi są o tyle niebezpieczni, że nie są groźni." (Stanisław Terlecki, TVP)
8 "Nie ukrywam: podgrzewam bębenek." (Artur Szulc, TVP)
9 ""Kamerun grał z ikrą Bożą." (Jerzy Klechta, TVP)
10"Córka już wie, który jest tata w sensie żużla." (Dariusz Szpakowski, TVP)
11 "Ten mały przyruch daje mu dobry tajming." (Włodzimierz Szaranowicz o Hannawaldzie)
12 "Szczęście nie było zwierzchnikiem gospodarzy." (Grzegorz Milko, Canal Plus)
13 "Po przerwie mróz nie zelżał, a wręcz przeciwnie, wiatr nie osłabł." (autor nieustalony)
14 "Zmagała się z nią długo, ale sztanga okazała się silniejsza." (Krzysztof Miklas, TVP)
15 "Odra stwarza coraz groźniejsze zagrożenie." (Łukasz Płuciennik, Canal+)
16 "Oto ten moment przed momentem na państwa ekranach." (Dariusz Szpakowski, TVP)
17 "Holenderka mimo prowadzenia jest faworytką." (nie pamiętam już kto to powiedział)
18 "Tamta połowa była skuteczna dla Hiszpanów." (Dariusz Szpakowski, TVP)
19 "U nas jest do południa poranek, a u Państwa noc, więc dobranoc." (Marek Jóźwik, TVP)
20 "I znowu niecelne trafienie." (Dariusz Szpakowski, TVP)
21 "Przyjechałeś tutaj na zaproszenie polskiej Polonii..." (Artur Szulc, TVP)
22"Piłka wychodziła już z możliwości dokładnego jej zagrania." (Andrzej Strejlau)
23 "Sam boski i mocno ostrzyżony Vialli nie strzelił karnego." (Dariusz Szpakowski, TVP)
24 "Adam Małysz dojrzewa trzy razy szybciej niż rówieśnicy w jego wieku. Jest znacznie bardziej dojrzalszy..." (Apoloniusz Tajner, TVP )
25 "Nokaut wydaje się nieunikniony jak zmarszczki po sześćdziesiątce." (Andrzej Kostyra, TVP)
26 "Piłka z jakimś takim poznańskim smutkiem zatrzepotała w koszu Olimpii." (Krzysztof Ratajczak)
27 "Oto Dennis Rodman, od którego odeszła biała żona." (Włodzimierz Szaranowicz, TVP)
28 "Mihajlovic nie wejdzie już chyba na boisko - to wielka strata dla drużyny Jugosławii. Dotychczas jedna bramka w turnieju, co prawda samobójcza, ale to było przypadkiem." (Jacek Banasikowski, TVP)
29 "Kiedy Michael Johnson biega poniżej 44 sekund, rywale muszą oglądać jego plecy z ogromnym okładem." (Włodzimierz Szaranowicz, TVP)
30 Rangersi bez jakichkolwiek szans, aby marzyć o czymkolwiek." (Dariusz Szpakowski, TVP)
31 "Polscy wioślarze zdobyli na igrzyskach dziewięć medali: dziewięć srebrnych, dziewięć brązowych i dwa srebrne." (Artur Szulc, TVP)
32 "Sytuacja zmieniła się diametralnie o 360 stopni." (Jacek Żemantowski)
33 "Była to najsłabsza pierwsza połowa w tym meczu." (Dariusz Szpakowski, TVP
34 "...po odcięciu głowy przy fotokomórce liczy się linia startu." (Marek Jóźwik, TVP)
35 "Wysoka amplituda lotu atakowanego zawodnika." (Andrzej Zydorowicz, TVP)
36 "Mirosław Trzeciak zdobył gola po indywidualnej akcji całego zespołu." (Dariusz Szpakowski, TVP)
37 "Można to wyczytać z wyrazu twarzy konia, gdy jest zbliżenie." (Wojciech Mickunas, TVP)
38 "Kibiców szwedzkich nie ma zbyt dużo, ale za to nie grzeszą urodą." (Andrzej Zydorowicz, TVP)
39 "Ten rok był pełen wyrzeczeń dla Renaty Mauer... W kwietniu wyszła za mąż." (Janusz Uznański, TVP)
40"Szurkowski, cudowne dziecko dwóch pedałów." (Bohdan Tomaszewski)
41 "jadą. Cały peleton, kierownica koło kierownicy, pedał koło pedała"-wyścig kolarski
42 "pani Szewińska nie jest już tak świerza w kroku jak dawniej"
43 "jego nieobecnośc jest tutaj wydarzeniem towarzyskim" o Arturze Partyce
44 "skoczyli do siebie jak koguty w walce tych dwóch ssaków..."
45 "widzimy już bocianią DZIUPLĘ trenerską"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dementora
Nimfomanka Dede



Dołączył: 24 Sie 2005
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Azkaban, najwyższe okno w najwyzszej wieży

PostWysłany: Pon 21:51, 01 Maj 2006    Temat postu:

Hhehe, Maxim szaleje. Nabijacz, hehe.
Ale boskie to to wszystko tu jest ^^ można się pośmiać. Hehehe, ten wkrw... jest hhehe geniaalany *polewa*

NO to prosze bardzo coś takiego :P

Co robimy gdy złapiemy gumę

Mężczyzna

1. Poczuć szarpnięcie
2. Przejechać jeszcze około 1 km nasłuchując i obserwując przejeżdżające samochody, czy któryś nie złapał gumy
3. Zatrzymać się na środku jezdni, wysiąść i obejrzeć wszystkie koła
4. Zakląć i pokazać palec omijającym i trąbiącym kierowcom
5. Zjechać na pobocze i wysiąść
6. Wsiąść z powrotem do odjeżdżającego samochodu
7. Zaciągnąć ręczny i włączyć światła awaryjne
8. Wysiąść wprost w głęboką kałużę
9. Zakląć i pokazać palec przejeżdżającym samochodom
10. Wyjąć z bagażnika skrzynkę z narzędziami, teczkę, zakupy, jakieś papiery, szmaty, blachy, kawałek deski i inne śmieci
11. Wyjąć lewarek, klucz do kół i zapasowe koło
12.Zakląć na bud i smary, pokazać palec przejeżdżającej i trąbiącej ciężarówce
13. Zdjąć marynarkę, założyć rękawice
14. Wyjaśnić kierowcy ciężarówki, że to nie było do niego i że może schować swoją wielką łyżkę do opon i jechać dalej.
15. Podłożyć lewarek ukradkiem pokazując palec odjeżdżającej ciężarówce
16. Zacząć podnosić samochód
17. Zakląć na wgnieciony próg
18. Opuścić samochód, ustawić lewarek poprawnie
19. Podnieść samochód
20. Spróbować odkręcić koło
21. Zakląć i pokazać palec przejeżdżającym samochodom
22. Opuścić samochód
23. Poluzować śruby trzymające koło
24. Podnieść samochód
25. Odkręcić koło i zrzucić je na jezdnię
26. Dogonić toczące się koło i przewrócić je na pobocze
27. Zakląć i pokazać palec przejeżdżającym samochodom
28. Spróbować założyć zapasówkę
29. Rzucić wiązankę na pęknięte spodnie i pokazać palec przejeżdżającym samochodom
30. Założyć zapasówkę, przykręcić śruby
31. Wrzucić lewarek,klucz do kół, teczkę, narzędzia, rękawice i resztę śmieci do bagażnika
32. Z triumfem na twarzy pomachać przejeżdżającym samochodom, a potem i tak pokazać im palec
33. Wsiąść do samochodu, zwolnić ręczny, wyłączyć awaryjne, ruszyć
34. Przejechać 200 m, zatrzymać się, cofnąć
35. Wrzucić przebite koło do bagażnika
36. Zakląć na brak rękawic na rękach, pokazać palec przejeżdżającym samochodom
37. Wsiąść, ruszyć, po 5 km usłyszeć dziwny dźwięk, zatrzymać się
38. Wysiąść, przejść z powrotem ok. 500 m
39. Znaleźć odkręconą śrubę
40. Wrucić do samochodu, dokręcić wszystkie śruby we wszystkich kołach
41. Zakląć i pokazać palec przejeżdżającym samochodom
42. Wsiąść, ruszyć, przejechać 10 km, złapać następną gumę.

Kobieta

1. Poczuć szarpnięcie
2. Zatrzymać się na poboczu, włączyć awaryjne
3. Wyjrzeć przez okno
4. Zauważyć przebite koło
5. Wyjąć z torebki komórkę
6. Zadzwonić po męża, przyjaciela albo po pomoc drogową.

Torciak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Śro 15:03, 03 Maj 2006    Temat postu:

O! To jednak ktoś odważył się dodać coś tutaj. Dzięki wielkie Dementora. Dałaś tekścik z zycia wzięty :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Wto 17:45, 09 Maj 2006    Temat postu: Wygrzebane ze staroci.

Tekst zapamiętany z występu Kabaretu Jana Pietrzaka.

W programie Kabaretu Egida w 1971 roku był rozgrywany mecz szachowy Górnik Katowice - Gwardia Warszawa zakończony bezapelacyjnym zwycięstwem gości, doskonałej zwłaszcza w napadzie. Gwardia straciła wiele pionków i figur, zaś ich król został zapędzony w niesławne pole H-8, czyli w sam róg szachownicy. Ponieważ dalsza gra nie miała sensu, rozgrywkę odłożono na dziesięć lat. W międzyczasie Gwardziści nie próżnowali, zebrali bogaty materiał dowodowy na drużynę przeciwnika, z którego wynikało m.in. że wbrew zasadom amatorstwa brali pieniądze, grali jak amatorzy a zarabiali jak zawodowcy, na dodatek prowadzili niesportowy tryb życia niegodny szachisty w ogóle, a szachisty polskiego w szczególności. Nowe władze przesunęły szachistów ze Śląska do ligi warcabowej. Natomiast nie wiadomo skąd awansowała młoda drużyna Stoczniowiec Gdańsk. Dziś zagrają doświadczony Gwardzista, specjalista od końcówek, oraz ambitny zawodnik Stoczniowca znany z zaskakujących gambitów.

Gwardzista - Panie kolego moje białe, blondynki.
Stoczniowiec - Dlaczego?
G - Poprzednią partię grałem czarnymi.
S - Ale nie ze mną...
G - W 1968. oni zrobili pierwszy ruch.
S - Proszę pana, sam pan chciał grać czarnymi. Brunetami.
G - Ja panu powiem, dawniej pionki bały się figur, dziś figury boją się pionków. Bierze pan tego?
S - Radiokomitet? Może pan tego konika trzymać sobie i stawiać gdzie pan chce : na białe, na czarne, na prasę, na rolnictwo, gdziekolwiek. Mnie te figury nie interesują. To są wewnętrzne sprawy Gwardii.
G - No to szach , proszę pana...
S - Ileż to już razy trzymano mnie w szachu. Czasami już o szóstej rano. Najczęściej trzyma-no mnie w szachu 48 godzin. Ale potem był mój ruch.
G - Regulamin zezwala na 48 godzin. Potem zapisuje się os tani ruch i oddaje karteczkę sędziemu.
S - A pan woli sędziego Pawelca, czy Kościelniaka?
G - Oni nie są z Gwardii.
S - Ale grają jakby byli
G - Ale zaraz, chwileczkę, a ci tu co. Dlaczego poza szachownicą? Czemu nie w grze?
S - Czy to jest hokej, żeby po dziesięciu latach na ławce wracać do gry.
G - A jeżeli oni byli zbici nie fair?
S - A pan jak załatwił Malinowskiego z C-6? Zwykły pionek z Bytomia. Że miał docenta z przydziału? A pan mieszkanie to z czego ma, jak nie z przydziału? Żeby docentury były w komisach, to przydziały nie byłyby potrzebne. A jak on się posunął przez te lata. I ciągle mu się chce.
G - No tak. Wtedy on grał, teraz nim grają.
S - A wyście jak grali? Oczyściliście króla z pionków, a załatwił was wicekról z Górnika.
G - Wicehrabia, wicehrabia, proszę pana
S - Wicehrabia de Brageulion, pan chyba nie kończył dziesięciolatki...
G - Proszę bez insynuacji osobistych. Moją szkołą były Lasy Kabackie. Dziesięciolatki może nie ukończyłem, ale pana wykończę.
S - Proszę pana, to ja Marciniakiem na F-6. Co pozwoli mi obstawić cztery województwa, pół radia i da dostęp do telewizji.
G - Pokaż pan tego Marciniaka. Nie, to papierowy tygrys. Nikt groźny. U mnie był na C-4, na drobnej wytwórczości. On już dawno powinien byś już ambasadorem, jak ten wasz Kokoszka.
S - A słyszał pan, że Niezależny Samorządny Związek Ambasadorów protestuje przeciwko podsyłaniu im niewypałów.
G - Ten akurat wypalił, z tym ze nie w porę.
S - Wypalił. Jak gołąb na parapet. To chce pan tego Kokoszkę znów?
G - Między nami mówiąc to ja mu nie ufam. Nasze majtki nosił, dla Górnika grał. Aż trafił na Szczyrk.
S -I na tym polega cała sztuka. Można być oddanym drużynie, ale niekoniecznie do momentu, żeby z nią spadać z ligi. No dobra : Bartkowiak - skompromitowany, Czajkowski - zawstydzony, Gębula - sfałszował maturę, Dupiak - rozłożył województwo...
G - Zaraz, kochany. Po co pan mi ich odstawia? A od kiedy to skompromitowani nie grają? Z czym byśmy grali? No to rotacja, rOtuj się kto w Boga wierzy. To tak : Dupiak na miejsce Bartkowiaka, Bartkowiak z wydziału na wydział, Czajkowski z wydziału na redakcję, Pupiak do lasu, Stefaniak z Paxu do Śmiaxu, a Maliniak w maliny. O!
S - Ale Maciury niech mi pan nie rusza.
G - Ona gra dla mnie
S - Bo się bał powiedzieć. Niech pan go spyta
G - Akurat, Maciury będę się pytał.
S - To są szachy czy to jest domino? Panu się chyba coś popie...<piiiip>. To trzeba od nowa zacząć.
G - Ja tu proszę bez wyrazów. No dobrze, możemy od nowa zacząć. Jak odnowa to od nowa. Pański ruch
S - Fura!
G - To chyba panu się coś nie tego. W co pan grasz?
S - Ja gram w to w co wygrywam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruby
Kappa



Dołączył: 01 Sty 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ravenclawu

PostWysłany: Pią 12:31, 12 Maj 2006    Temat postu:

Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i mieszkać w tym hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej. Mąż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety omylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która właśnie wróciła do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:

Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu
Treść: Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na Twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że Twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.

PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.


A to jest adres do strony na której to znalazłam:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ata
Vampire Council Member



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 6677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grzeszne Rozkosze - pub dla wampirów...

PostWysłany: Pią 16:20, 12 Maj 2006    Temat postu:

Heheh. Biedna wdowa :D.

Trzy teksty ze strony [link widoczny dla zalogowanych] Rozwaliły mnie trochę XD.

Ankieta ONZ
ONZ do wszystkich krajów świata rozesłało ankietę: "proszę uczciwie odpowiedzieć na pytanie, jak pani/pana zdaniem należy rozwiązać problem niedostatku żywności w wielu regionach świata". Ankieta okazała się totalną porażką, ponieważ:

1. W Afryce nikt nie wiedział, co to jest żywność.
2. W Europie Wschodniej nikt nie wiedział, co to jest uczciwość.
3. W Europie Zachodniej nikt nie wiedział, co to jest niedostatek.
4. W Chinach nikt nie wiedział, co to jest własne zdanie.
5. Na Bliskim Wschodzie nikt nie wiedział, co to jest rozwiązanie problemu.
6. W Ameryce Południowej nikt nie wiedział co znaczy proszę.
7. W Ameryce Północnej nikt nie wiedział, ze są jakieś inne kraje na świecie.

Dlaczego w Polsce nie ma terrorystów?
1. Jesteśmy krajem demokratycznym, z tradycjami itp. więc jakakolwiek grupka obcokrajowców, zwłaszcza pochodzenia arabskiego, od razu wpadłaby w oko naszym obrońcom czystości rasy w trój(i więcej) paskowych mundurkach - w efekcie każdy terrorysta boi się naszych dresów bardziej niż oddziałów SWAT

2. Kwestia porzucania teczek czy samochodów - pułapek w ogóle nie wchodzi w grę w naszym kraju. Teczka pozostawiona nawet przy kiosku z gazetami po chwili zmienia właściciela, podobnie samochód w pewnych dzielnicach. Co najwyżej udałoby się w ten sposób jakąś "dziuplę" wysadzić, a to przecież nie jest działanie terrorystyczne

3. Kwestia samolotów - tu też jesteśmy bezpieczni. Jedynym większym budynkiem jest Pałac Kultury, a i tak znając mentalność coponiektórych terroryści mogą założyć, że po zburzeniu powiemy, że to było w planie w ramach dekomunizacji. Z bombą na pokład też nie da rady - bagaż pewnie się zgubi i polecieć może w dowolnym kierunku, a przecież nie będą czatować na wiadomości gdzie ich bomba wybuchła.

4. Finalnie wysadzenie tu czegokolwiek jest poza tym zupełnie bez sensu - wszyscy potencjalni wrogowie się ucieszą, na czele z Izraelem.

Dlaczego powinno się zakazać ogladania bajek?
Jak donosi Ojciec Dyrektor w jednej ze swoich audycji, należy bezwzględnie zakazać amerykańskich bajek w Polsce. Otóż czujne oko Ojca spostrzegło to, czego cenzura dojrzeć nie potrafiła. Oto fragment wypowiedzi Ojca na falach naszego ulubionego radia:
"(...) Ja wiem, że w polskiej telewizji jest teraz wiele amerykańskich bajek. Ale one są wymysłem szatana i prowadzą prosto ku zatraceniu.
Oto jedna z polskich stacji emituje bajkę "Teletubbies", w której występuje postać o imieniu Tinky Winky. Postać ta jest wyraźnym symbolem zboczenia, jakim jest gejostwo. Po pierwsze jest różowa, kolor geji, po drugie ma na głowie antenkę w kształcie trójkąta, a to przecież ich symbol. Po trzecie, nosi coś w rodzaju torebki, jak reszta tych zboczeńców.(...)".

My także przychylamy się do tej opinii i chcemy wspomóc szacownego Ojca Dyrektora naszymi spostrzeżeniami dotyczącymi amerykańskich bajek.
Oto lista najbardziej podejrzanych postaci.

Fred Flintstone

Dowód: Jego ksywa w drużynie kręglarskiej to "Druzgocący Fred". Piosenka z tej kreskówki kończy się słowami: "...we'll have a gay all time!" Nosi pomarańczowe futro z małymi trójkącikami. We wszystkich odcinkach więcej czasu spędza z Barneyem niż z własną żoną!

Królik Bugs

Dowód: Często stoi z ręką na biodrze. W jednym odcinku grał fryzjerkę. Bardzo lubi nosić sukienki oraz wszelkiego rodzaju apaszki. Często uwodzi pozostałe męskie postacie w kreskówce.

Velma (ze Scooby Doo)

Dowód: Zawsze stara się siedzieć obok Daphne, kiedy jedzie furgonetką. Ma szerokie ramiona oraz nosi wełniany sweter razem z grubymi skarpetami. Ani razu nie przytuliła się do Shaggego.

Popeye

Dowód: Je dużo szpinaku. Nosi strój marynarza, ale nie był na statku od lat! Lubi tańczyć jak marynarz. Spotyka się z bezbiustnym transwestytą imieniu Olive Oyl. Jego najlepszy przyjaciel nazywa się Pimpuś.

Batman i Robin

Dowód: Ksywka Robina to "Boy Wonder". Prawdziwe imię Batmana to Bruce. Obaj noszą rajtuzy. Są w doskonałej kondycji i lubią pokazywać sobie różne sztuczki z linkami, kajdankami i resztą tego nieczystego sprzętu.

Różowa Pantera

Dowód: Wystarczy spojrzeć.


Badzia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Czw 11:52, 18 Maj 2006    Temat postu:

Brawo Ata. Ubawiłem się setnie. Teraz trochę z mojej dziurawej pamięci.

Troszkę Jacka Fedorowicza (tekst z 1991 roku)
O wydarzeniach historycznych
Sejm X. kadencji postanowił się rozwiązać. Sprawa nabrzmiewała długo, lecz naciski społe-czeństwa, któremu było wstyd przed całym światem zmusiły Sejm do działania. Sejm, wręcz, dyszał żądzą samounicestwienia. "Dość!"wołała lewa (z punktu widzenia Marszałka Sejmu) strona Sejmu "Dość mianowańców aparatu partyjnego!!" . "Dość!" wtórowała jej trzydziestopięcioprocentówka " Ale my też nie lepsi, panie i panowie z OKP. Przecież też jesteśmy z nadania Wałęsy i aparatu. Tyle że fotograficznego" .
Jednak nieukończenie, dopiero co rozpoczętego, procesu legislacyjnego równałoby się rejteradzie. "Nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę" powiedział pierwszy poseł, dostał gromkie brawa, "Ktopowiedział A musi powiedzieć B!" - huknął jak z armaty drugi i również dostał brawa, "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje" powiedział , trochę bez sensu trzeci poseł, ale że nie była to pierwsza głupota powiedziana na tej sali, więc też dostał brawa.
Posłowie ustalili że do wczesnej jesieni zejdzie im na pewno, a potem się zobaczy. Jesienią okazało się że roboty jest huk i kadencję należałoby przedłużyć. Na co jeden niezdyscyplino-wany dziennikarz wrzasnął z galerii "To co? Może mandaty poselskie mają być dane doży-wotnio?!". Marszałek Sejmu zareagował błyskawicznie : "Kto za wnioskiem?" - WSZYSCY... Niektórzy próbowali nieśmiało oponować, ale sąsiedzi ich szybko obezwładnili.
Senat, który udawał, że sprawa go nie dotyczy uchwalił, że godność senatorska będzie dziedziczna... Prezydent grzmotnął pięścią w stół i rozpisał nowe wybory, które odbyły się późną jesienią.
Na pierwsze posiedzenie połączonych izb naszego parlamentu przybyli (o dziwo) wszyscy zainteresowani, a i dziennikarze dopisali jak się patrzy. Nie wiadomo tylko dlaczego drzwi do sali obrad pozostawały zamknięte. Do Marszałka-Seniora przecisnął się dowódca Straży Sejmowej "Oni nie chcą wyjść. Stary Sejm znaczy. Marudzą, że na dworze pada, a oni nie wzięli parasoli. Może na wiosnę jak się trochę ociepli" . Chcąc ratować naszą demokrację przed totalną hańbą jeden z posłów ruszył na salę: "Spróbuję z nimi popertraktować". Wrócił po dłuższej chwili. Coś musiało jednak dojść do dziennikarzy, bo czekali z aparatami wycelowanymi w drzwi wejściowe. Poseł uśmiechał się szerokim, amerykańskim uśmiechem telewizyjnym, jednak w oczach było widać zdenerwowanie, "Udało mi się załatwić wiele, bardzo wiele. Otóż nasi poprzednicy powiedzieli że się posuną tzn. tak ścieśnią w ławkach, że przynamniej połowa nas się zmieści. I nie macie się co Państwo martwić na zapas, bo na sali nigdy nie ma kompletu, a poza tym każdy z posłów lewicy zobowiązał się że nową panią posłankę weźmie z radością na kolana. Bez względu na wagę i poglądy posłanki". Dały się, jednak, słyszeć głosy protestu, że poprzednicy mogą robić różne kawały np. naciskać przyciski do głosowania nie wtedy kiedy trzeba, puszczać po sali samolociki z papieru, grać w bitwy morskie (jak ci dwaj co kiedyś przychodzili w mundurach) itp. Trzeba było znaleźć jakieś wyjście z tego pa-ta. Wtedy jeden z nowych posłów poprosił o flet. Jak się Szanowni Państwo domyślają, czarowne dźwięki fletu wyprowadziły stare szczury z sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Nie 8:42, 28 Maj 2006    Temat postu:

Tuchełes, Napoleon inksentów :)

T - Dzień dobry.
O - Dzień dobry.
T - Tuchełes jestem. Stosownie do mego telefona, przychodze się
zaoferować. Genialny inkasent jestem. Należy się panu od kogoś
coś, Tuchełes przyniesie. Nikt inny nie zainkasuje, a Tuchełes
zainaksuje...
O - Co znaczy zainkasuje. U mnie byś pan na przykład nie zainkasował.
T - O nie zainkasować mowy nie ma.
O - Jak ja nie chcę zapłacić, to pan zainkasuje? Przeciueż ja nie
jestem idiota.
T - To się tylko pana tak zdaje. Ja mogę zaraz zrobić małą próbę...
O - Proszę bardzo.
T - Załóżmy że ja jestem inkasent z firmy Izydor Goldberg, której,
wiem przypadkowo, jesteśpan winien 1000 złotych.
O - U mnie on idzie zainkasować, hehe. Jak on jest Napoleon-inkasent,
to ja będę jego piękna Helena na której on się rozłoży na obie
łopatki.
T - Dzień dobry
O - Dzień dobry.
T - Czy zastałem pana Jakuba Orchidejczyka?
O - Jestem.
T - Sukces numer jeden. Pan już nie możesz powiedzieć że pana
Orchidejczyjka nie ma w domu.
O - Przypuśmy że jestem, ale dopuśćmy pana nie zapłacę. Przecież ja
nie jestem idiota.
T - To się tylko pana zdaje. Prosze pana, zanim przystąpię do inkasa,
chcę dać dobry przykład i oddać panu 50 złotych jakie jest winna
panu firma Epes i synowie. Czy ma pan wydać z pięćset złotych?
O - Mam wydać.
T - Sukces numer dwa, pan już nie możesz powiedzieć, że pan nie masz
pieniędzy.
O - Pieniądze mam, w domu jestem, nazywam się Orchidejczyk, ale i tak
pana nie zapłacę. Przecież ja nie jestem idiota.
T - To się tylko pana tak zdaje. Panie Orchidejczyk, jak ja u pana nie
zainklasuję to szef mnie wyrzuci z pracy. I co ja zrobię? Za
kokotę do kabaretu pójdę? Ja się nie nadaję. Panie Orchidejczyk,
maj pan serce.
O - Nie zapłacę.
T - Nie bądźmy bezlitosne. Co będą robić moje dzieci? Panie
Orchidejczyk, ja liczę na zmiękczenie pańskiego serca.
O - W interesach ja nie mam serce, ja mam mózg.
T - To ja licze na rozmiękczenie pańskiego mózgu.
O - Niech pan nie liczy bo pan nie masz co. Ja nie zapłacę, przecież
nie jestem idiota.
T - Panie Orchidejczyk ,jeżeli ja nie zapłace firmie Goldberg, to będę
musiał sobie kupić nabity rewolwer i się otruć.
O - Na takie sentymenty pan mnei nei nabierzesz. Ja nie zapłacę,
przecież nie jestem idiota.
T - To się pana tylko zdaje. Panie Orchidejczyk, przecież ja znałem
pańskiego brata Bernarda, razem czytaliśmy Szekspira, razem
służyliśmy w okopach...
O - On umarł.
T - Szekspir?
O - Bernard.
T - Już myślałem że Szekspir. Zaraz, to Bernard nie żyje? Och Bernard,
coś ty najlepszgo uczynił, dlaczego wyzionąłeś...
O - O mało się nie dałem nabrać. Na sentymenty rodzinne pan mnie nie
nabierzesz. Nie zapłacę nie jestem idiota.
T - To się tylko pana tak wydaje. A pan wie kto pan jest? Pan jesteś
grandziarz jakich mało. Ja pana uprzedzam, że ja znam genarała i
on sie wstawi ja ja będę chciał.
O - Ja tez znam tego generała. Nawet jak pan nie będziesz chciał to on
się też wstawi.
T - Zresztą po co ja się denewruję? Przecież u Semadeniego siedzi
Zenon Rozenblat. To on za pana zapłaci ten 1000 złotych.
O - Zaraz, Zenon Rozenblat za mnie zapłaci? A dlaczego?
T - Bo ja powiem, że te 1000 złotych to za futro pańskiej żony, to on
zapłaci.
O - Zaraz, chwielczkę, dalczego Rozenlbat zapłcić ma za futro mojej
żony?
T - A mało to on jej prezentów nakupował...
O - Zaraz, panie Tuchełes, tak na ucho, to moja żona i ten Rozenblat
to oni chodzą ze sobą?
T - Czy chodzą ze sobą? Chodzą, chodzą a jak się zmęczą to się
położą... Panie Orchidejczyk, pan pamiętasz jak pańska żona
mówiła, że kupiła pierścionek na licytacji? Rozenblat kupił i nie
tylko to.
O - Panie Tuchełes, ja zaczynam rozumieć, moja Balbina uprawia cudze
łoże!
T - Jakie cudze? Pańskie, własne łoże, w pańskiej własnej sypialni
uprawia.
O - Może tu zachodzi pomyłka?
T - Zachodzi pomyłka... Sie ześmiałem ze śmiechu jak pszczoła. Pańska
żona zachodzi. Do Rozenblata...
O - Ona mi wspomninała, ze raz była z moim komornikiem, ja jej
łatwowiernie uwierzyłem ale teraz widzę że ona mnie oszukała!!
T - Do widzenia
O - Gdzie pan idziesz?
T - Do Rozenblata
O - Czekaj pan, masz pan te 1000 złotych...
T - No i....
O - Panie Tuchełes, co ja panu powiem, pan rzeczywiście jesteś
genialny inkasent, ja pana z miejsca angażuję i od razu daję
podwyżkę.
T - O zaangażować mowy nie ma , o oddać pieniądze też, bo ja jestem
rzeczywiście inkasent z firmy Izydor Goldberg.
O - Ale ze mnie Idiota!!!
T - Od razu mówiłem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Nie 8:44, 28 Maj 2006    Temat postu:

Oto wygrzebany z mojej pamięci "Duży sęk" autorstwa Tyma.

K- Ja poprosze zmiejscową Lubartów 444. Co? Nie ma takiego numeru? A
jaki jest? 555? A co to za firma? Ta sama? A co, drgnęło u was coś?
Numery telefonów się podniosły o jeden zawsze jakis postęp... Już
jest połączenie? Dziękuję bardzo. Halo, halo. Lubartów? Czy
dyrektor Fonczkowiak?
W - Ale kto mówi?
K- Ale czy dyrektor Fonczkowiak?
W - Ale kto mówi?
K- Jeżeli nie dyrektor Fronczkowiak to moje nazwisko panu nic nie
powie
W - To niech pan powie, a ja panu powiem, czy mi mówi.
K - Kowalczyk. Mówi panu coś to nazwisko?
W - Rzeczywiście nic nie mówi
K - A gdzie jest dyrektor Fronczkowiak?
W - Dyrektor Fronczkowiak jest tam, gdzie sa dyrektorzy jak już nie są dyrektorami
K - Na długo?
W - Na trzy, ale założono rewizję...
K - Obrona składała?
W - Nie, prokurator.
K - A z kim mówię?
W - Wiśniak, nowy dyrektor.
K - To moje najszczersze i do widzenia.
W - Zaraz , wiem ze pan mnie nie zna, ale potrzebuję pewnej rady.
K - A o co chodzi?
W - Właściwie o nic.
K - Aż tak źle?
W - Dość źle, musze wydać trzy milony złotych
K - na co?
W - Obojętnie na co , aby tylko wydać. Ba mi inaczej cofną dotację na
przyszły kwartał, bo jak teraz nie wydam to mi nie są potrzebne, a
mnie są potrzebne tyle że nie teraz
K - Zróbcie pożar magazynów. U mnie były trzy w zesłym roku.
W - Ale my nie mamy magazynów. Spaliły się.
K - No to masz pan do przodu
W - Jakie tam do przodu. Bez towaru były. Tylko 120000 straciłem.
K - Jak pan mógł dopuścić do spalenia pustych magazynów?
W - Jakiś bałwan zaprószył ognień. Komednant straży. Wylałem na zbity
pysk.
K - Postawcie nowe i jeszcze raz spalcie.
W - mało mnie to urządza, moge na tym stracić najwyżej pół miliona a i
to jak się dobrze spalą, z całym towarem.
K - A co wy teraz robicie?
W - zaraz, Kryśka co my teraz robimy? Aha, zapornice łańcuchowe typ
140 W
K - Kawał grubego łańcucha z oczkami?
W - Jaki gruby łańcuch? W rękch można zerwać.
K - I kupują?
W - A co mają robić? Jak nic innego nie ma to idzie jak woda.
Myślałem, że będzie bubel, a tu jeszcze zysk mam. Ludzi kupuja i
łączą po kilka, bo pasuje do spuszczania wody.
K - Wiem, sam taki mam, bo o normalnym można tylko pomarzyć.
W - Idzie ttotojak woda, ludzi po 10 kupują
K - Może macie cienką blachę?
W - Jak byśmy mieli cienką blachę to byśmy konserwy robili
K - Na konserwach można nieźle stracić jak się dobrze popsują.
W - Pan tam nic nie ma u siebie?
K - Ja, kochany mam dwa i pół miliona strat. To mam.
W - A co wy robicie?
K - Pani Basiu , co my robimy? ... Aha, nic nie robimy. A dlaczego my
nic nie robimy. Nic nie robimy, bo nie mamy z czego robić.
W - A my mamy z czego robić a nie mamy co robić.
K - Czekaj pan, mam pewien pomysł, tylko nie wiem czy pan na to
pójdzie.
W - Czy ja pójdę? Lecę na wszystko na czym mogę stracić te cholerne
trzy miliony.
K - My u was zamawiamy coś co nam może być ewentualnie potrzebne a wy
moglibyćie to wykonać. Wy przyjmujecie zamówienie, ale nic nie
robicie. Zawalcie termin.
W - Rozumiem, wy nas skarżycie do arbitrażu, my przegrywamy i płacimy
wam karę umowną trzy miliony złotych.
K - Panie, jest pan potęga, tylko nie trzy, tylko dwa i pół, ja nie
mogę mieć zysku bo leżę.
W - Dobra, może być jakoś te pół miliona upchnę. Ale jest jedna
sprawa. jak tu wymyśleć coś, co wy moglibyście dla nas wykonać.
K - Panie, nie tacy dyrektorzy jak my zastanawiają się nad tym
problemem od dłuższego czasu.
W - I co?
K - Pomyśl sobie pan na głos jakąś literę
W - Gie.
K - Jest pan blisko.
W - A oni?
K - A oni są jeszcze bliżej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nundu
Gejsza



Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: granica między szaleństwem a...

PostWysłany: Nie 19:20, 28 Maj 2006    Temat postu:

Mariuszu, powiedz mi tylko, czy Ty to naprawdę wygrzebujesz ze swojej pamięci i nam to piszesz na forum, czy może chodzi raczej o pamięć Twojego komputera?
Bo mnie zaczynasz przerażać...

Ale teksty świetne XD Po prostu genialne. Zwłaszcza ta pierwsza rozmowa telefoniczna XD

Atuś, a pamiętasz, jak potem zaczęłyśmy wymyślać, które jeszcze bajki nadają się do cenzury? Wyszło nam, że żadna nie jest w stanie w pełni zadowolić ojca dyrektora XD

Nuna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Nie 23:21, 28 Maj 2006    Temat postu:

To wszystko na prawdę pochodzi wyłącznie z mojej już trochę dziurawej pamięci. Po prostu lubię satyry. A czemu Cię to przeraża?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nundu
Gejsza



Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: granica między szaleństwem a...

PostWysłany: Pon 18:37, 29 Maj 2006    Temat postu:

<przeczytała>
<padła>
<podniosła sie>
<usiadła sztywno na krześle>
<pisze>
Mariuszu, żebym ja miała taką pamięć do geografii chociażby, to nie musiałabym się martwić sprawdzianem. Ani niczym innym.
A powiedz mi jeszcze, kiedy to słyszałeś?

Nuna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Pon 21:35, 29 Maj 2006    Temat postu:

Wiesz, że ja tu za Matuzlema robię, tak że nie powiem kiedy, bo będzie ban :)
A wiesz czym tak wyćwiczyłem pamięć? Sprawa bardzo prosta. Przez własnoręczne zrobienie ogromnej ilości zadań z matematyki. Ta królowa potrafi ćwiczyć umysł...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maxim dnia Pon 21:43, 29 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nundu
Gejsza



Dołączył: 14 Lis 2005
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: granica między szaleństwem a...

PostWysłany: Pon 21:40, 29 Maj 2006    Temat postu:

Mariusz - ja Cę podziwiam. Ale mnie przerażasz i tak.
Maxim Pamięć Absolutna XD

A Tobie bana nie damy, nie bój się XD

Nuna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Pon 21:49, 29 Maj 2006    Temat postu:

Czym może Cię przerazić ktoś kogo nie widziałaś? Gdybyś mnie zobaczyła, to rozumiem (wyglądam jak nocny koszmar), albo gdybym dał Ci swój ulubiony zestaw słupków. A tak to czym Cię mogę przrazić.?
Zaraz, jaka pamięć absolutna? To są tylko zbierki z moich dawnych możliwości


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Wto 18:55, 30 Maj 2006    Temat postu:

Jeszcze trochę Loży44
Na początku dialogu Człowieka I-szego z II-gim, nie zauważony przez nich wchodzi Człowiek III-ci, sponiewierany, ubabrany, pojękujący, z zapuchniętym okiem, ubrany tylko w koszulę i desusy, resztę odzieży niosąc w ręku.

Człowiek I — (do II-go) — I co?
Człowiek II — U mnie nic! A ty się czegoś dowiedziałeś?
Człowiek I — Też niczego, strasznie tu wszyscy jacyś nie doinformowani!
Człowiek II — I rozmowni też nie za bardzo.
Człowiek I — To zrozumiałe — nieufni są! O czym będą z nieznajomymi gadać? Korzyść żadna, a ryzyko duże! A ty byś pewnie chętnie pogadał?
Człowiek II — Pewnie, poglądy by można wymienić...
Człowiek I — No, niektóre już czas najwyższy!
Z tylu słychać jęk III-ciego.
Człowiek III — Ojjjj...!
Człowiek I — (do II-giego) Czego jęczysz?
Człowiek II — To nie ja!
Człowiek III — Ojjjj...!
Człowiek I — Ciii... słyszałeś?! Głos jakby znajomy!
Człowiek II — (odwracając głowę i zauważając III-ciego) — No, nawet wiem skąd znajomy!
Człowiek I — (odwracając się) — O rany! Co jemu się stało?
Człowiek II — Nie wiem, ale coś go chyba musiało boleśnie dotknąć!
Człowiek I — Chyba tak — smutek ma w oczach...
Człowiek II — Zwłaszcza w jednym, drugiego prawie nie widać...
Człowiek I — Bo policzek mu trochę zakrywa, nieważne, trzeba zapytać co się stało!
Człowiek II — Tylko delikatnie, subtelnie — żeby go nie urazić...!
Człowiek I — Oczywiście... (do III-ciego)... Pikuś, przepraszam, że w ogóle pytam, ale... co ty jesteś taki okropnie zdechły?! Na wesołe miasteczko trafiłeś?!
Człowiek III — (zbolałym głosem) — Bo co?...
Człowiek I — Bo wyglądasz jakbyś z diabelskiego młyna zleciał!
Człowiek II — I o tego na beton!
Człowiek III — OJJJ...!
Człowiek II — Czekaj, moment — siadaj o tu... na miękkim... (podkłada mu jakiś łach wyjęty z tobołka)... odetchnij, uspokój się...
Człowiek II — Co ty? Swoją koszulę mu podkładasz?
Człowiek I — Nie — twoją! Moja jest nieświeża — chodziłem w niej... (do III-ciego)... wygodnie ci?
Człowiek III — Bardzo ci dziękuję...
Człowiek I — Ależ nie ma o czym mówić!
Człowiek III — Ja mam o czym...
Człowiek II — To mów kochany, nie krępuj się... (schylając się)... chwilę, poprawię ci tylko kołnierzyk, bo się pod mankiet zawinął...
Człowiek I — Cicho!... (do III-ciego) — Co się w końcu stało?
Człowiek III — No więc tak... poszedłem tym korytarzem... ciemno było okropnie...
Człowiek II — Pewnie i tutaj żarówki kradną...
Człowiek III — ...raptem czuję, że podłoga się kończy i lecę!
Człowiek I — Gdzie?
Człowiek III — w dół! Ze dwa piętra zleciałem!
Człowiek II — A po schodach nie mogłeś zejść?
Człowiek I — Cicho! I co?
Człowiek III — (z urazą w glosie) — I co?! I dorwał się do mnie takie jeden!...
Człowiek II — Przystojny?
Człowiek I — Zamknij się!... (do III-ciego) Jaki jeden?!
Człowiek III — Nie wiem, nie widziałem! Ale chłop musiał być spory! Kopyto to miał ze 46-ty numer!
Człowiek I — To ty nie widziałeś go całego?
Człowiek III — Nie, tylko jego nogi! Głowę tak nisko miałem...
Człowiek II — Co? Klęczałeś?
Człowiek III — Prawie... kręgosłup mi się przy upadku zaciął!...
Człowiek II — Współczuję ci.
Człowiek I — Daj mu skończyć!... (do III-ciego)... I co dalej było?
Człowiek III — No i on do mnie — "Piłeś?!"...
Człowiek I — Głupie pytanie!...—
Człowiek III — Pewnie! To ja mu na to — "Dzisiaj jeszcze nic! A masz coś?"
Człowiek I — Słusznie, trzeba się upewnić! I co miał?
Człowiek III — Nic nie miał! Wydarł się — "Ty grzeszniku niewstrzemięźliwy!!!" — i dał mi w gębę...
Człowiek I — Co ty?! Czym?!
Człowiek III — Niczym! Lejek mi w gębę dał a przez lejek pięć litrów wody "Zuber"! Posłuchajcie jaki mam buldog... bulgot...
Człowiek I — (nachylając się i pociągając nosem) — Nic... a czego tak zbukiem zalatuje?...
Człowiek III — Bo to właśnie taka woda...
Człowiek II — Słyszałem, że od tej wody kamienie w nerkach się rozpuszczają.
Człowiek I — Fuj! Chyba prędzej się kurczą od zapachu!...
Człowiek II — (nachylając się) — Moment, poprawię ci kieszonkę, bo się zadarła...
Człowiek I — Przestań się wreszcie martwić o koszulę i daj mu spokój! (do III-ciego) — I co?
Człowiek III — I on do mnie znowu — "A obżerałeś się?!!"...
Człowiek II — Zgłupiał? Teraz? Czym?!
Człowiek I — A ty co na to?
Człowiek III — A ja nic! Myślę — chce mnie zażyć jak z piciem, ale niedoczekanie jego — więc nic nie mówię!
Człowiek I — Słusznie — a on?
Człowiek III — A on mnie jakimiś widłami — dziob!!!
Człowiek I — W co?
Człowiek III — Nie wiem, przecież nie mogłem się obejrzeć!
Człowiek I — Popatrz jaki sadysta! A ty co na to?
Człowiek III — A ja nic! Zaciąłem się! Zresztą u nas to rodzinne!
Człowiek I — Poważnie?
Człowiek III — Tak! Mojemu dziadkowi Feliksowi jak onegdaj komoda z całym wianem babki na nogę zleciała, to też ani drgnął! Jakby to nie była jego noga!
Człowiek III — Potem się okazało, że rzeczywiście nie była jego, tylko wuja Tomasza, bo darł gębę nieprzytomnie, ale, tak czy owak dziadek zachował się godnie!
Człowiek I — I ty tak samo?
Człowiek III — Tak! Spokojnie dokończyłem wyć i ani słowa!
Człowiek I — A on?
Człowiek III — A on na to — "Rozumiem, apetytu nie miałeś grzeszniku!!! No to damy na apetyt!!"...
Człowiek II — Aaaa — to to czym jesteś wyświniony, to właśnie było na apetyt?
Człowiek III — Właśnie...
Człowiek I — Coś dużo ci tego dał...!
Człowiek III — Tyle ile na łopatę weszło!...
Człowiek II — Ohyda... czekaj... guzik ci się pod szyją rozpiął...
Człowiek I — Uspokój się!!... (do III-ciego) A potem co?
Człowiek III — Już niewiele — masaż oburęczny; następnie kształtowanie kręgosłupa — tym mnie wyprostował, a potem jeszcze kwarcówka...
Człowiek II — Co? Opalałeś się?! Pokaż!... (zaglądając pod koszulę III-ciemu)... O rany boskie!... Ale jesteś pięknie opalony! Przekłuć ci te bąble?
Człowiek I — Cicho, moment! Słuchaj, ale czego on był taki zajadły na tą robotę?! Wszyscy tu szanują pracę, a ten taki ochoczy?!
Człowiek III — Nie wiem... ojjj...
Człowiek II — A może tu też jakiś hufiec mają?
Człowiek I — Wszystko jedno — po nim widać, że sami partacze! Tylko materiał psują!... Boże, co ja mówię?...
Człowiek II — Właśnie, co ty mówisz?
Człowiek I — Zaraz... a te oko czego masz takie?
Człowiek III — Jakie?
Człowiek I — Takie mało widoczne!
Człowiek III — Na widły w biegu nadepnąłem!...
Człowiek II — Co ty?! Przecież to stary kawał — nie znałeś?!
Człowiek III — Kawał znałem — ale wideł nie widziałem!
Człowiek I — Słuchajcie, zaczyna się tu robić niebezpiecznie! Trzeba koniecznie poszukać wyjścia!
Człowiek III — Tam już nie idę!
Człowiek I — Oczywiście że nie — teraz pójdziesz tam, ja tam, a ty tam! Hasło w razie czego bez zmian! I czuj duch!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Sob 18:21, 03 Cze 2006    Temat postu:

Loża44 na Olimpie

OLIMPIJSKIE REALIA

Turyści powracający z kuźni Hefajstosa, ostrożnie, chyłkiem wchodzą na Olimp, gdzie zastają śpiącego na beczce Dionizosa oraz Homera piszącego coś zapamiętale w swojej księdze.

Turysta II - I co? Pogadaliśmy, pogadaliśmy - i dalej nie wiemy, gdzie iść!...
Turysta I - Trudno, ale równy bóg z tego Hefajstosa! I jakie rzeczy o tej całej mitologii opowiadał?...
Turysta II - Właśnie, że on się nie boi?
Turysta I - A czego ma się bać? Jest dyrektorem kuźni, przewodniczącym Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rzemieślników i do tego dodatkowo jeszcze rodzonym bratem Zeusa! Nie do ruszenia, kochany!
Turysta II - Słuchaj, ale trzeba powiedzieć, że jednak największy łeb do interesu na tym Olimpie to ma Dedal, nie?
Turysta I - Że stworzył handel dedaliczny? I słusznie! Wie gdzie żyje! Jako naukowiec co mógłby mieć? A tak - panisko! Ajencja szansą uczonych, kochany!...
(Turysta Trzeci ukradkiem pokazuje na Homera)
Turysta III - Ciii... A tego znacie?
Turysta I - Nie, ale to jest podobno Homer! Taki tutejszy rzecznik!
Turysta II - To raczej powinien być nim Midas...
Turysta I - Dlaczego Midas?... Ty! Uspokój się z takimi dowcipami! U nas jest inaczej, tu jest inaczej! Każdy ma takiego rzecznika na jakiego zasługuje!...
Turysta III - Słuchajcie, a może byśmy coś zjedli?
Turysta I - Nie, nie ma teraz na to czasu!
Turysta II - Szkoda... TY widziałeś, jaką piękną dziczyznę ta Artemida, czy jak jej tam, ciągnęła z lasu?
Turysta I - Widziałem! Ciekawe, po ile tutaj rąbanka?
Turysta II - Nie mam pojęcia!
Turysta III - A u nas?
Turysta I - Teraz to już pewnie po jakieś sześćset złotych za kilo...
Turysta II - Po pięćset osiemdziesiąt! Ale się nie opłaca!
Turysta III - Skąd wiesz?
Turysta II - Mój szwagier trochę sprzedawał, to wiem!
Turysta I - Po ile sprzedawał?
Turysta II - No, na rozprawie mówił, że: "Jak Boga kocham Wysoki Sądzie, po dwieście pięćdziesiąt złotych za kilo!" Ale mu nie uwierzyli!
Turysta III - A świadków miał?
Turysta II - Miał, ale przeciwko sobie!
Turysta III - Nie rozumiem...
Turysta II - On też początkowo nie rozumiał, a zorientował się dopiero wtedy, jak już jedną połówkę świniaka sprzedał tej lotnej brygadzie, co ją w przebraniach wypuszczali na spekulantów!
Turysta I - To on nie wiedział, komu sprzedaje?
Turysta II - Nie, w bramie ciemno było! Nie miał chłop dnia tego dnia!
Turysta III- I po dwieście pięćdziesiąt złotych sprzedawał? Toż za sam głupotę powinni go zamknąć!
Turysta II - Nieee, po dwieście pięćdziesiąt to sprzedawał papier, w który im to mięso owijał!
Turysta I - I słusznie robił, higiena przede wszystkim!
Turysta III - A drugą połówkę też mu zabrali?
Turysta II - Nie wypił wcześniej! Lubi walnąć!
Turysta III - Nie rozumiem...
(rozglądając się po Olimpie)
Turysta III - Nieźle im się tu żyje!...
Turysta II - Jak to na górze!...
Turysta III - Słuchajcie, a skąd tu tyle tych nimf, boginek, faunów? Cała kupa tego tutaj lata!...
Turysta I - Normalne! Aktyw młodzieżowy! Tutejszy! Pewnie jakiś obóz szkoleniowy akurat tutaj mają!
Turysta II - Myślisz?
Turysta I - Oczywiście znam temat, kochany! Jak ja byłem na obozie aktywu młodzieżowego...
Turysta II - To musiało być chyba dawno?
Turysta I - Pewnie! Pięć... może sześć lat temu!...
Turysta III - I ty byłeś jeszcze wtedy aktyw młodzieżowy?
Turysta I - Oczywiście!
Turysta III - Chyba emerytowany?...
Turysta I - Wiesz co? Ty sobie dowcipów z aktywu nie rób! W średniakach" byłem! Grupa Tajnego Działania "Błękitne Niezabudki"!
Turysta III - To jakiego to tajnego? Przecież niezabudki są błękitne!
Turysta I - Nie wiem, czy teraz są, wtedy jeszcze były! I to był właśnie taki sprytny kamuflaż, a jednocześnie zdecydowana odpowiedź na podszepty wrogiej publicystyki! A w ogóle, to wy wiecie, ile wynosi średnia wieku aktywu młodzieżowego?
Turysta III - Nie wiem...
Turysta I - A ty?
Turysta II - Wiem, ale powiedz mu!
Turysta I - Widzicie? A pod tym względem jesteśmy daleko w przodzie! Chociaż są kraje jeszcze lepiej rozwinięte!
Turysta III - No, druga młodość to piękna rzecz!...
Turysta I - Jaka druga?! Pierwsza! Młoda krew! Jasny umysł! Śmiałe, bezkompromisowe, uzgodnione decyzje!
Turysta II - Słusznie, przecież na drugą mogłoby nie być czasu!
Turysta III - Dlaczego? Czytałem, że średnia życia się teraz bardzo wydłużyła!...
Turysta II - No, i tak się dłuży i dłuży... oszaleć można...
(w trakcie dialogu Trzech, przez gaj oliwny przechodzi Leander w płetwach, tunice i czepku pływackim na głowie, cały ociekając wodą)
Turysta III - O rany, a co to za okropa?...
Turysta I - To?... To jest chyba Leander!
Turysta III - Kto?
Turysta I - O Boże kochany, ja chyba przez niego umrę z nerwów!
Turysta II - Ciii... Nie wygłupiaj się! Na obczyźnie przecież jesteś!
Turysta III - (patrząc na Leandra) Słuchajcie, czego on taki cieknący?
Turysta II - Bo on co wieczór przepływa przez Bosfor!
Turysta III - I dzisiaj mu się pewnie kajak wywrócił?
Turysta II - Jaki kajak? On przez ten Bosfor pływa rękami!
Turysta III - Głupi? Po co?
Turysta II - Do swojej ukochanej tak pływa!
Turysta III - Do ukochanej?... Pewnie tylko po to, żeby pogadać?...
Turysta II - Coś ty? Jakie, pogadać?! Na gadułę przecież nie wygląda!
Turysta III - Nie wygłupiaj się! I ja mam uwierzyć, że on po takim wiosłowaniu jeszcze?... Niemożliwe!
Turysta II - Możliwe! Ty wiesz, jak żądza posiadania wpływa na motywację i kondycję? Jeden mój znajomy też ten Bosfor kiedyś przepłynął, do tego w dwóch tureckich kożuchach, z trzecim pod pachą!
Turysta III - To on też miał tam ukochaną?
Turysta II - Nie, na przejazd nie miał!
Turysta III - To nie mógł jednego kożucha sprzedać?
Turysta II - Głupi? Przecież nie po to tam kupował, żeby tam sprzedawać!
Turysta III - Nic nie rozumiem...
Turysta I - Przestańcie! Trzeba wreszcie kogoś o drogę zapytać! Nie ma czasu!...
Turysta II - (pokazując na śpiącego Dionizosa) To może jego?...
Turysta III - A kto to?
Turysta II - Dionizos! Nie widzisz?
Turysta III - Widzę... Dionizos...
Turysta II - No widzisz!
Turysta I - Masz rację! Trzeba jego spytać! Czuję bratnią duszę!
Turysta II - Tylko ostrożnie... dyplomatycznie...
Turysta I - (z wyższością) Kochany, dyplomacja to u mnie rodzinna tradycja!...
Turysta II - Od dawna?
Turysta I - Uuuu, już ojciec na pół etatu w tym robił!
Turysta II - To rzeczywiście tradycja...
(podchodzą do śpiącego Dionizosa)
Turysta I - Eeee!! Może by tak już wstać, co?!!!...
Turysta II - Wiesz... może ty sięgnij do innej dyplomacji?...
Turysta I - Myślisz?... Może i tak... (ciepło) Bom-bom!... Dziewiąta piętnaście!... Dziewiąta piętnaście!... Pobudeczka!... Śniadaneczko!... Bim-bom!!!...
(Dionizos budzi się gwałtownie)
Dionizos - Co?... Kto?... Już trzynasta?!...
Turysta I - Spokojnie, o boski! Przepraszamy, że zakłócamy twój olimpijski wypoczynek, ale czy mógłbyś nam powiedzieć...?
Dionizos - (chrypiąc) Nie mogę! Jak?... Oooo - jak mówię! Na Zeusa! Prawie mówić nie mogę!...Oooo!...
Turysta I - Rozumiemy, nie ma sprawy! Chwileczkę!... (do pozostałych) Dawajcie to, co nam jeszcze zostało!...
(Turysta Trzeci wyjmuje szybko termos, Turysta Drugi przygotowuje w tym czasie szklankę-musztardówkę, nalewa płynu z termosu i podaje Dionizosowi)
Dionizos - (nieufnie) Co to jest?
Turysta I - Takie nasze polonicum!
Dionizos - (patrząc pod światło) Nieźle wygląda...
Turysta II - No, kolor trzyma...
Turysta I - Musi trzymać! Ludowe rękodzieło!
Dionizos - Co?
Turysta I - Ręczna robota! Hand job!
Dionizos - Yes... (nieufnie) Ale trochę jakby mętnawe!...
Turysta I - Jakie mętnawe? To ten kryształ tak niedbale rżnięty!
Turysta II - Jak to na musztardę!
Turysta I - Tak! Śmiało!
Dionizos - (wąchając) Pachnie ładnie... To z winorośli?
Turysta III - Nie, z Tomaszowa Mazowieckiego! Mój szwagier...
Turysta I - Cicho!...
Dionizos - (z determinacją) A, wszystko jedno, i tak jestem nieśmiertelny!... (wypija, na twarzy rozlewa mu się błogość)... Na Zeusa!!! Bimbrozja!!!...
Turysta I - Też tak od lat uważamy!... A więc chcielibyśmy cię, o boski Dionizosie...
Dionizos - Zaraz... technologię robienia tego znacie?
Turysta I - Oczywiście, przecież folklor u nas kwitnie i kultywuje się dobre, ludowe tradycje!
Turysta II - Tak, taki mamy klimat!
Dionizos - Popieram! I chętnie bym was widział w swoim orszaku!
Turysta II - A ty masz orszak, o Wielki?
Dionizos - Mam!
Turysta III - A gdzie on?
Dionizos - (rozglądając się niepewnie) No właśnie, gdzie on?... Pewnie jeszcze śpi, ale jak się obudzi, to się zejdzie do kupy i sobie zobaczycie!
Turysta I - A kogo ty, o bosko Spragniony, masz w tym orszaku?
Dionizos - Oooo, samych wielkich i wybitnych! Jest tak... jest Biros z Tuborga, Chlejos z Walonii, Samogonias z Bazaros, Sznaps z Vaterlandu, Spiritus z Polmosu, jest baron De Lirium de Generat de Naturat z Tremens, jest Likieros Kretyńczyk... Kreteń... z Krety jest!...
Turysta II - Niezłe towarzystwo! Musi być wam bosko...
Dionizos - Bywa!... Jest jeszcze ten...
Turysta I - Domyślamy się, o Boski - to może na drugą nóżkę?
Dionizos - Mogę!
Turysta I - (nalewając) Teraz raczej każdy może!....
Turysta II - Nie każdy! Mój wuj od czterdziestu sześciu lat może tylko na jedną!
Turysta I - Walczył?
Turysta II - Nie, ryby głuszył, ręka mu się omsknęła przy zamachu i za blisko rzucił!
Turysta I - To fatalnie, ale ryby przynajmniej miał!
Turysta II - Miał! Też jedną!
Turysta I - Nie mógł mieć więcej?
Turysta II - Mógł, ale na czym by wtedy chodził?
Turysta I - Rzeczywiście...
Dionizos - No to zdrowie boskiego wuja!
Turysta II - Dziękuję, o Boski!
Dionizos - (wypijając) Cudowne! Niebo w gębie!... (wyciągając rękę do Turysty Pierwszego) Mówcie mi po imieniu!
Turysta I - Z przyjemnością!... (podaje rękę, całują się)
Dionizos - Dionizos!
Turysta I - Władysław!
Dionizos - Też nowocześnie!... (do Drugiego) Dionizos!...
Turysta II - Stanisław!
Dionizos - Bardzo ładnie!... (do Trzeciego) Dionizos!...
Turysta III - Zbigniew Dziuba!
Dionizos - Dziuba? Proszę bardzo!... (całują się)...
Turysta I - (biorąc Dionizosa pod rękę) Słuchaj, Dionizy! My teraz widzisz, wracamy z wycieczki...
Dionizos - A dlaczego macie wracać?
Turysta I - Musimy!
Dionizos - Dlaczego?!
Turysta I - Nieważne, tego mitu i tak nie pojmiesz!... Więc chodzi o to, że nie wiemy, którędy stąd zejść... (ścisza głos, mówi mu na ucho)...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Sob 19:43, 03 Cze 2006    Temat postu: Scenka ze szpitala

BASEN

Głos Pacjenta - Siostro! Basen!
Salowa - (kontynuując rozpoczęte wcześniej opowiadanie) Już idę!... I niech pani sobie wyobrazi, panno Zosieńko, ten pacjent przyszedł do naszej pani doktor, bo okropny czyrak mu się zrobił...
Pielęgniarka - Gdzie?
Salowa - W Zakopanem! Na wczasach! Do tego wszystkiego jeszcze pies go ugryzł...
Pielęgniarka - Gdzie?
Salowa - W Zakopanem! Na tych wczasach!
Pielęgniarka - Chyba nie był wściekły?
Salowa - Był! Pani by nie była?
Pielęgniarka - Czy pies był wściekły?
Salowa - Nie wiadomo...
Pielęgniarka - Dlaczego?
Salowa - Bo uciekł, na co miał czekać?
Pielęgniarka - To nie mogli go złapać?
Salowa - Nie trzeba go było łapać, sam się zgłosił!
Pielęgniarka - (ze zdumieniem) Pies?!
Salowa - Pacjent! Przecież mówię!
Głos Pacjenta - Siostro! Basen!!...
Salowa - Zaraz!!!
Pielęgniarka - (ogłupiała) Chwilę... To kto miał tego czyraka?
Salowa - (z politowaniem) Panno Zosieńko, co pani, klimakterium przedwcześnie pani uprawia?
Pielęgniarka - Nie, tylko Feliksowa tak jakoś zawile opowiada!...
Salowa - Nooo, teraz sama pani widzi, a ta nasza biedna doktór, takich opowiadań dzień w dzień kilkadziesiąt wysłuchać musi!
Pielęgniarka - To rzeczywiście okropnie męczące!
Salowa - No pewnie! Kochanieńka, jak ja byłam lekarką, to też tak się męczyłam! Ale nie ma głupich! Za takie pieniądze?!
Głos Pacjenta - Siostro!!! Basen!!!
Salowa - Idę!!!...
Pielęgniarka - (zdumiona) To Feliksowa była lekarką?
Salowa - Nie tylko ja! Patrz pani... (pokazując na dwóch sanitariuszy) ... pan Józef jest byłym adiunktem, pan Kazimierz byłym doktorem biologii...
Pielęgniarka - (zaskoczona) Coś takiego... A wcale nie wyglądają!
Salowa - Kochanieńka, sztuka pozoracji! lata pracy nad sobą! Jakby ich rozpoznali, to by przenieśli na dawne stanowiska, i z czego żyć? Ale to mało... W kuchni pracują trzy farmaceutki, a w kotłowni magister fizykoterapii!
Pielęgniarka - Niemożliwe!
Salowa - (z politowaniem) Panno Zosieńko, wszystko co niemożliwe to było kiedyś! Do przodu przecież idziemy!
Głos Pacjenta - Siostro!!! Basen!!!
Salowa - Ale się uparł! Idę!!! Moment!!!
Pielęgniarka - A nasz pan Ordynator też się tu ukrywa?
Salowa - Nieee, on tu działa jawnie! Był konkurs i tak jakoś wyszło, że to on właśnie będzie ten najlepszy człowiek na właściwym miejscu!
Pielęgniarka - (szeptem) Takie miał kwalifikacje?
Salowa - Nie, miał ojca!
Pielęgniarka - Przecież każdy ma ojca!
Salowa - Ale nie każdy ma tam, gdzie on miał!
Pielęgniarka - Ale kwalifikacje chyba też miał, przecież się habilitował!
Salowa - Może się kiedyś zrehabilituje... Zresztą, co tu gadać, ludzie się zmieniają!... No, idę, basen przecież mam podać!
Pielęgniarka - No to gdzie się pani śpieszy?
Salowa - Biegnę, przecież tym jednym basenem wszystkich chorych muszę opędzić, dobrze, że się ludziom teraz nie przelewa!
Pielęgniarka - Jednym? Przecież niedawno były jeszcze dwa?
Salowa - Drugi jest w lutowaniu, bo już całkiem rączka odpadła!
Pielęgniarka - Dobrze, że nie dno!
Salowa - Dno jest!
Pielęgniarka - I to się czuje! Ale że nowych nie robią?
Salowa - A blachę skąd mają brać? Robiliby baseny, to na konserwy mogłoby zabraknąć!
Pielęgniarka - No popatrz pani, a ja niedawno czytałam, że walcownie cały czas pracują pełną parą!
Salowa - Ale tylko wtedy, kiedy jest para!
Pielęgniarka - To mimo wszystko powinniśmy mieć osiągnięcia!
Salowa - I mamy! Na przykład w porównaniu z rokiem ubiegłym... Nie, lepiej z tysiąc dziewięćset trzydziestym piątym, wie pani o ile lat posunęliśmy się od tego czasu do przodu?
Pielęgniarka - O dużo?
Salowa - Oczywiście! Co najmniej o dwadzieścia! A może nawet o dwadzieścia jeden!...
Głos Pacjenta - Siostro!!!
Salowa - O rany! Biegnę panno Zosieńko, bo i pęcherze u ludzi też już nie takie jak dawniej!...
Głos Pacjenta - (rozpaczliwy) Siostro!!!
Salowa - Już niosę!!!
Głos pacjenta - (z ulgą) Już... nie trzeba!...
.....................
autorem jest, oczywiście, Irosław Szymański


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Nie 7:00, 04 Cze 2006    Temat postu:

Nikogo z Was nie dotyczy nadwaga, ale może trochę na temat odchudzania.

Ludwik Jerzy Kern

Apage satanas, czyli egzorcyzmy tyjącego
----------------------------------------------------------------

Gdy siadam, by rano zjeść skromne śniadanie,
Ty wizję mi bułki podsuwasz szatanie.
Przeżuwam ja sobie swój serek w cichości,
A ty mi z tą bułką, patronie ciemności!
I w ucho mi szepczesz, ty czarna perełko,
Że bardzo do bułki jest dobre masełko.
Lecz na nic sączenie tych jadów w mą duszę,
Bo ja się na bułkę, szatanie, nie skuszę.
Bułeczka z masełkiem nie dla nas, nie dla nas,
Apage,
Apage,
Apage Satanas!

To drobiazg, powiadasz, to przeciez błahostka,
Gdy w kawie mej cukru rozpuści się kostka.
Żadnego znaczenia to nie ma dla sprawy,
A jak się wybitnie poprawia smak kawy!
Ty bardzo mnie lubisz, ty dobrze mi życzysz,
Ty chcesz, bym miał trochę w swym życiu słodyczy,
A ja cię zapewniam wbrew twojej reklamie,
Że ja się na cukier, szatanie, nie złamię...
Kawusia słodzona nie dla nas, nie dla nas,
Apage,
Apage,
Apage Satanas!

A jak ty potrafisz, ty psie czarnooki,
Wychwalać zwyczajnych kartofli uroki!
Jak umiesz opiewać przysmaki Polaków,
Te frytki, te placki, te kluchy z ziemniaków!
Już czuję twój oddech, twój łeb czarnokruczy
I głos twój, co mruczy, że ziemniak nie tuczy.
Lecz choćbyś rok kusił i ty, i twe zbiry,
Ja szybko się, diable, nie chwycę za pyry.
Nie dla nas, nie dla nas ten polski ananas,
Apage,
Apage,
Apage Satanas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxim
Duch



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zazakuprze

PostWysłany: Wto 20:39, 06 Cze 2006    Temat postu:

Z kamerą wśród zwierząt

Na tle egzotycznej flory ogrodu zoologcznego para prowadzących - On i Ona.
Ona trzyma w rękach ogromnego pytona.
On - (uśmiechając się do kamery) - Dobry wieczór państwu! Dziś w naszym stałym cyklu przyrodniczym "WŚRÓD PŁAZÓW I GADZIN" - kolejne spotkanie z najwspanialszym przedstawicielami tych okazów płazów!
Ona - I gadzin!
On - Też! Oto na początek nasz Bartek, wspaniały pyton, przykład bujnej ewolucji... (półgębkiem do Niej, jednocześnie uśmiechając się do kamery)... CZYM JEGO TAK CZUĆ?...
Ona - (uśmiechając się do kamery)... TWOJĄ WODĄ "YUCHT", CAŁY FLAKON RANO ŁYKNĄŁ...
On - ... bujnej ewolucji, proszę państwa - i innych równie wspaniałych przeobrażeń!... I CZYM JA SIĘ TERAZ BĘDĘ PO GOLENIU SMAROWAŁ? NIM ?
Ona - (półgębkiem)... NIE WIEM... UWAŻAJ, BO ON PO TEJ WODZIE JEST JAKIŚ DZIWNY!... (do kamery)... I właśnie te przeobrażenia, proszę państwa, doprowadziły do takiego wspaniałego przyrodniczego efektu! Nasz Bartek mimo potężnej siły, to gad łagodny, miły... BARTEK, NIE ŚCISKAJ PANA!... żyjący ze wszystkimi w zgodzie i tak zwanej przyjaźni... BARTEK, PUŚĆ PANA !!!!...ANTEK ODDYCHAJ GŁĘBOKO!!!... BARTEK!!!!.... RATUNKU!!!!!!.........

..............
Tekst Irosława Szymańskiego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Krukonów i czarodziejów Strona Główna -> Rozmowy za szafą Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin